To dla mnie wstał dzień

Zafascynowany afrykańskimi brzmieniami, jazzem, a także muzyką filmową i ambientową, odpoczywa, czytając fantastykę i poradniki ogrodnicze. W malowniczo położonych drewnianych kościółkach i cerkwiach Beskidu Niskiego i Sądeckiego odnajduje ciszę i spokój do modlitwy oraz szuka muzycznego natchnienia. Z Rafałem Boniśniakiem, założycielem grupy New Day, rozmawiała Katarzyna Płóciennik–Niemczyk.

K. P.-N.:Jak przebiegała twoja muzyczna edukacja?
R.B.: Na początku pojawiła się pasja. Dopiero z wiekiem dojrzałem do decyzji o pójściu do szkoły muzycznej. Oczywiście nie do końca wiedziałem, co to znaczy, ale bardzo chciałem spróbować. Zaczęło się od szkoły muzycznej I stopnia w Pile i wspaniałego profesora Jana Nowaczyka, który naprawdę potrafił wpłynąć na moją pasję. Zaraz po skończeniu I stopnia dostałem się do średniej szkoły muzycznej w Toruniu, gdzie znów miałem szczęście spotkać wybitych nauczycieli, m.in. Panią Profesor Violettę Wroniecką, która potrafiła świetnie prowadzić młodego, gniewnego perkusistę, jakim wtedy byłem. Potem już Akademia Muzyczna w Bydgoszczy na kierunku wychowania muzycznego, a jednocześnie niekończące się wyjazdy na koncerty i warsztaty. To właśnie wszelkiego rodzaju warsztaty i spotkania z moimi mistrzami instrumentu, a także podróż do Afryki, gdzie miałem możliwość zgłębiać tajniki gry na bębnach afrykańskich, stały się motywacją do dalszego rozwoju i samokształcenia. Cały czas się uczę, a im więcej wiem, potrafię, tym bardziej rozumiem, ile jeszcze mam do zrobienia. Proces edukacji w moim wypadku nigdy się nie kończy.

Wspomniałeś o podróży do Afryki. Rozwińmy ten wątek. Na stronie internetowej zespołu przeczytać można, że inspiracją do powstania New Day stała się właśnie ta podróż. Urzekł cię kontynent czy afrykańskie brzmienia? A może jedno i drugie?
Mówi się, że Afrykę albo się kocha i do niej wraca, albo nienawidzi i nie wraca. Ja jestem z tych, którzy wracają, nie tylko fizycznie, ale i muzycznie. Dla mnie osobiście ten kontynent to coś, co zostawiło ślad na mojej duszy, ale również znajomi i przyjaciele, z którymi utrzymujemy nadal kontakt i jesteśmy przez to bardziej zaangażowani w ich życie i sprawy związane z danym miejscem niż we własnym kraju. Jeśli zaś chodzi o brzmienia i dźwięki Afryki, to są one obecne we mnie i mojej muzyce. Czasami muszę się pilnować, by nie zrobić jakiejś piosenki za bardzo afrykańskiej. Na szczęście na nowej płycie znalazło się miejsce również na takie kompozycje.

Jakie masz skojarzenia z Afryką? Co odkryłeś, podróżując po tym kontynencie?
Podróżując przez kraje, które odwiedziłem, a była to Zambia oraz Malawi, zobaczyłem jak naprawdę wygląda życie zwykłych ludzi. Poznałem Afrykę nie dla turystów, ale taką zwykłą, pełną biedy i chorób, często naznaczoną AIDS, pełną problemów dnia codziennego, ale też i radości z tego, co się ma, zwykłego uśmiechu i radości, jaką mają w sobie ludzie w Afryce. Ale moje skojarzenia to również zapach ziemi, przesiąknięty palonymi orzeszkami ziemnymi, wschody i zachody słońca oraz piękno przyrody.

Czy New Day to twój pierwszy zespół?
Zanim powstał zespół New Day przeszedłem dość długą drogę jako muzyk w bardzo różnych zespołach. Profesjonalne zespoły pojawiły się na mojej drodze gdzieś w okolicach średniej szkoły muzycznej, którą kończyłem w Toruniu. Do dziś jestem wdzięczny mojej Pani Profesor, która była bardzo wyrozumiała wobec częstych wyjazdów z zespołami. Bardzo dobrze wspominam kilkuletnią współpracę ze znakomitym kontrabasistą jazzowym Andrzejem Gulczyńskim, gdzie wraz z jego Kwartetem Brunerschaft mogłem zgłębiać tajniki muzyki jazzowej. W tamtym okresie brałem udział w nagraniach na ponad dwudziestu płytach, gościnnie, jako muzyk sesyjny, albo współpracując z różnymi wykonawcami na stałe. Po drodze była oczywiście przygoda z muzyką afrykańską i zespołem The Sakala Brothers z Zambii, która zmieniła całkowicie moje spojrzenie na muzykę i życie. Podobnie było z zespołem Tomka Kamińskiego, dość szczególne doświadczenia przydały się później w pracy z moim własnym zespołem New Day.

Jako New Day odnieśliście już wiele sukcesów.
Inspiracją do powstania zespołu stała się podróż do Afryki w 2002 r. Sam zespół powstał pół roku później, w styczniu 2003. Cieszy mnie, że od tamtego czasu zdobył uznanie nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Potwierdza to ponad osiemset koncertów, które do tej pory zagraliśmy. Poza tym braliśmy udział w licznych festiwalach, takich jak Song of Songs w Toruniu w 2003 i 2004 r., Festiwal Muzyki Dobrej w Warszawie w latach 2004 i 2005, Festiwal Stróżów Poranka w latach 2004-2006 w Chorzowie, Festiwal Cantate Deo w 2005 i 2006 r. w Gliwicach, Festiwal Dla Jezusa w 2007 r. w Piekarach Śląskich, czy Festiwal Młodych w Chludowie w 2013 r. Co więcej, w 2005 r. New Day na specjalne zaproszenie organizatorów Światowych Dni Młodzieży wystąpił, jako główny reprezentant Polski, w Kolonii, gdzie skandujący kilkusettysięczny tłum nie pozwolił nam zejść ze sceny.

Przez ten czas zespół wydał sześć płyt długogrających, z których pierwszy album „Tam-Tam i Tu” został doskonale przyjęty zarówno przez krytyków jak i słuchaczy, a „Czarna Płyta” wydana w 2005 r. zdobyła tytuł Najlepszej Płyty Roku 2005. Wydana w 2006 r. piąta płyta zespołu, zatytułowana po prostu „Piątka”, również odniosła ogromny sukces, trafiając zarówno do wielu młodych jak i starszych słuchaczy. W 2008 r. ukazała się płyta „Kawa z mlekiem”. Obecnie zespół tworzą: Natalia Górka – wokal, Rafał Boni Boniśniak – perkusja, Mirosław Bogoń - piano, instrumenty klawiszowe, Tomasz Kubala – bas.


Gdzie New Day bywa dziś? Gdzie szukacie muzycznych inspiracji?
Obecnie ja oraz członkowie zespołu mieszkamy na południu Polski, w małych wsiach Beskidu Niskiego i Sądeckiego. Żyjemy na terenach przesiąkniętych niezwykłą ludową kulturą muzyczną, wokół nas pełno jest dźwięków instrumentów ludowych i artystów, którzy sami budują swoje instrumenty, tworzą własną niepowtarzalną technikę gry. To nas inspiruje, napędza i daje nam nowe pomysły. To świetna sprawa widzieć jak powstaje np. lira korbowa czy lutnia. Tereny te to również szlak architektury drewnianej, gdzie w malowniczo położonych drewnianych kościółkach i cerkwiach odnaleźć można ciszę i spokój do modlitwy, poszukać ukojenia, a czasem nawet i natchnienia do czegoś nowego.

Nie można nie dostrzec głębi w waszych tekstach. Czy ktoś powiedział ci, że wasze koncerty są jak misterium?
Misterium kojarzy nam się z czymś bardzo poważnym, tajemniczym i do tego związanym z religijnym przeżyciem. Nie sądzę, by nasze koncerty mogły się z tym równać, choć oczywiście teksty są czasami pretekstem do większej zadumy czy przeżycia czegoś więcej niż tylko zabawy. Staramy się podczas koncertów być sobą, czyli mówić i pokazywać to, czym żyjemy naco dzień, dając świadectwo kim jesteśmy i jak ważna jest wiara w naszym życiu.

Jaka jest wasza misja, jakie przesłanie chcecie przekazywać słuchaczom?
Jest taka piosenka na nowej płycie, zatytułowana „Nowy dzień”, a w niej słowa „To dla mnie wstał dzień, znów świeci słońce, dzięki Bogu całkiem nowy dzień!” I to jest najtrafniejsze podsumowanie tego, o czym śpiewamy i co robimy. Trzeba żyć i dziękować Bogu za każdy dzień, każdą chwilę, cieszyć się tym, co mamy i nie zapominać, komu to zawdzięczamy.

Czy zdarzyło się, że ktoś porównywał New Day do Starego Dobrego Małżeństwa? W obu przypadkach mamy mądre teksty, ciekawe melodie, wspaniałe wykonanie…
O, do SDM’u jeszcze chyba nie, ale to miłe, dziękujemy. Przy każdej nowej płycie staramy się, by brzmiała ona najlepiej na świecie i niosła treści, które mówią o czymś ważnym, są świadectwem z naszego życia. Tak jest i przy najnowszej płycie, nad którą pracujemy już sześć miesięcy. Nie ma tu przypadkowych tekstów i nie ma też piosenek w naszej opinii słabych, takich nie do końca przemyślanych.

Określa się was jako zespół chrześcijański. Czy tak miało być od samego początku?
Tak, choć my sami się nie określaliśmy. Po prostu weszliśmy z pierwszym składem zespołu do studia i nagraliśmy moje piosenki, które później były określane jako piosenki z nurtu muzyki dobrej, chrześcijańskiej. Dla mnie były i są to piosenki o moim spotkaniu z Afryką i z Bogiem w moim życiu. Zabawne, że ostatnio okazało się, że płyta „Tam-Tam i Tu” znalazła się wśród dziesięciu kultowych płyt z muzyką chrześcijańską.

Śpiewacie o miłości, o dzieleniu się z innymi, o tym, żeby „ uśmiechać się zawsze i wszędzie”. Jak odbierana jest wasza twórczość przez ludzi, którzy pierwszy raz są na koncertach New Day?
Zaciekawienie, a potem nawet i zdziwienie, że można inaczej śpiewać o codziennych sprawach, o relacjach z Bogiem, o tym, że każdy ma swoje spotkanie i swoją drogę.

To co robicie jest bez wątpienia wyjątkowe. Śpiewacie nie tylko o przyjemnych rzeczach, ale też bolesnych momentach, bo i takie są obecne w ludzkim życiu. A jaka jest wasza wiara?
Ja mogę odpowiedzieć tylko za siebie. Moje doświadczenia nie są niczym nadzwyczajnym, każdy to przeżywa. Czasem jest się blisko Boga, a czasem daleko. Ważne, by nie stracić z oczu sensu wiary, która jest drogowskazem na całe życie i tym, jak postępować, jakim być człowiekiem, oraz jak się podnosić, gdy kolejny raz upadasz.

Nową płytę zapowiadasz jako najlepszą z dotychczasowych. Co usłyszą wasi wierni fani?
Nowa płyta zatytułowana jest „Nowy Dzień”. Znajdzie się na niej jedenaście nowych piosenek, część z nich była już grana kilka razy na koncertach, ale nie została nigdy nagrana. Piosenki są bardzo różnorodne dynamicznie, ekspresyjnie, a to za sprawą użytych w produkcji elementów, takich jak m.in. chór, kwartet smyczkowy, specjalne sopiłki, flety, akordeony i oczywiście bębny afrykańskie.

Dodatkowo na tej płycie każdy dźwięk został zagrany przez człowieka, a jest tych dźwięków naprawdę wiele za sprawą gości zaproszonych do nagrania tej płyty. Płyta powstawała sześć miesięcy z drobnymi przerwami, pracowaliśmy bez pośpiechu nad każdym elementem i ostatecznym brzmieniem tej płyty, zarówno w kwestii nagrań każdego instrumentu, jak i tekstów, aranżacji kwartetów czy chóru. Nie było żadnych kompromisów, staraliśmy się, by wszystko było perfekcyjne. Ale nie wydaje nam się, by przez to płyta ucierpiała. Po prostu postawiliśmy na jakość oraz perfekcyjne wykonanie.


Opowiedz o tych, z którymi tworzyłeś tę płytę.Z podstawowego składu nad płytą pracowali: Mirosław Bogoń, który grał na klawiszach, akordeonie, oraz aranżował kwartety smyczkowe, prowadził też kwartet podczas nagrań; Tomasz Kubala grał na gitarze basowej; Natalia Górka ozdobiła to wszystko swoim cudownym głosem; ja zagrałem na perkusji i wszystkich instrumentach perkusyjnych. Gościnnie na płycie wystąpili: Chór Soli Deo z Jasła, kwartet smyczkowy pod dyrekcją Mirosława Bogonia, Bogusław Diduch na harmonijce, Małgorzata Wilczyńska na wszelkich fletach, Filip Stanisławski na gitarach akustycznych, oraz nasz gość specjalny z Afryki – Malawijczyk Po Chawinga, który śpiewa w jednej z piosenek w narzeczu chichewa. Nad nagraniem i produkcją płyty czuwaliśmy razem z Mirkiem Bogoniem, teksty i muzyka na płycie w większości są mojego autorstwa, poza trzema coverami i jednym cudownym utworem, którego autorką jest Natalia Górka.

Płytę promuje optymistyczna piosenka „Nowy dzień”, melodyjna, żywiołowa, energety- czna. Taka będzie cała płyta?
Dokładnie tak, choć nie zabraknie chwili zadumy przy dwóch wolniejszych numerach, ale ogólnie energia i żywiołowość to są niezaprzeczalne atuty tej płyty.

Gdzie po raz pierwszy wystąpicie z utworami z płyty „Nowy Dzień”?
Mamy nadzieję, że już na wiosnę w Krakowie uda nam się pokazać całą płytę.

Jakie macie plany na 2014 rok? Czego można wam życzyć?
Nam tak niewiele trzeba, miłości i opieki Bożej oraz tego, by nasze rodziny były zdrowe. No i oczywiście, by ktoś chciał posłuchać płyty „Nowy Dzień”!

Zatem tego wszystkiego wam życzę. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

Rozmawiała: Katarzyna Płóciennik-Niemczyk
etnolog, antropolog kulturowy,dziennikarka folkowa
Skrót artykułu: 

Zafascynowany afrykańskimi brzmieniami, jazzem, a także muzyką filmową i ambientową, odpoczywa, czytając fantastykę i poradniki ogrodnicze. W malowniczo położonych drewnianych kościółkach i cerkwiach Beskidu Niskiego i Sądeckiego odnajduje ciszę i spokój do modlitwy oraz szuka muzycznego natchnienia. Z Rafałem Boniśniakiem, założycielem grupy New Day, rozmawiała Katarzyna Płóciennik–Niemczyk.

Dział: 

Dodaj komentarz!