Wspomnienia z pewnego festiwalu

(Folk a sprawa polska)

Jakie znaczenie ma dla polskiego folku festiwal Nowa Tradycja, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jego specyfiką jest fakt, że często koncerty zespołów biorących udział w konkursie robią na mnie większe wrażenie, stają się większymi wydarzeniami, niż prezentacje zaproszonych gwiazd.

Tegoroczna Nowa Tradycja przyniosła mi szczególnie dwa ważne doświadczenia. Pierwszym była tegoroczna konkursowa propozycja Adama Struga, drugim występ Gadającej Tykwy.

Śpiewającego Adama Struga po raz pierwszy usłyszałem przed laty w… telewizji. Wiem, że to może brzmieć niewiarygodnie, bo artysta jako żywo nigdy ulubieńcem mediów nie był. Ale jednak. To był maj roku chyba 1991 i transmisja koncertu laureatów piosenki studenckiej w Krakowie. Czekałem wówczas, z magnetofonem pod ręką, by z telewizora nagrać fragment choć koncertu zespołu Raz Dwa Trzy, startującego wtedy dopiero do wielkiej kariery. I, w tym czekaniu, nagrałem Adama Struga śpiewającego pieśń "Dusza z ciała wyleciała", a i nagrodzony także wtedy zespół Księżyc - w składzie którego znajdowali się Agata Harz i Remek Hanaj. Nie wiem gdzie jest tamta taśma, ale nagrania z niej pamiętam do dziś.

Śpiewanie Adama Struga, choć poznane w tak skromnym wymiarze, zafascynowało mnie jednak i już wtedy wiedziałem, że będę starał się śledzić jego poczynania. Swoją drogą, nie uwierzyłbym wówczas (i do dziś wierzyć się nie chce), że - przynajmniej do 2008 roku - artysta nie będzie miał na swym koncie solowej płyty. Zwłaszcza, że jego kolejne "pojawianie się" czy to w Kapeli Brodów czy choćby - pozornie symbolicznie - na jednej z płyt Antoniny Krzysztoń, potwierdzało, że mamy do czynienia z charyzmatycznym wokalistą i silną twórczą osobowością...

Mimo tych wszystkich doświadczeń nie byłem do końca pewien, czy jego autorski projekt prezentowany na Nowej Tradycji, zapowiadany jako muzyka osnuta wokół tradycji greckich, będzie przekonujący. A jednak. Zarówno formuła sceniczna jak i przekaz tria Adama Struga były dla mnie autentycznie poruszające. To granie - kameralne i liryczne, ale nie łzawe czy sentymentalne, z pięknie szkicowanymi melodiami. To jedno z ciekawszych i piękniejszych zjawisk polskiego folku.

Gdzieś na drugim krańcu myślenia o muzyce (a być może jednocześnie całkiem blisko) znajduje się twórczość Gadającej Tykwy, która mnie również podczas Nowej Tradycji urzekła. Dlaczego "na drugim krańcu"? Ano dlatego, że w przeciwieństwie do dość ascetycznej, kameralnej formuły bardzo poważnego śpiewania Struga, Tykwa zaprezentowała mnóstwo radości, poczucia humoru, muzycznej zabawy, w dodatku inspirując się muzyką z odległych okolic. A dlaczego "całkiem blisko"? Dlatego, że jedni i drudzy (Tykwa i Strug z zespołem) wyłamują się nieco z dość ciasnego stereotypu polskiego folkowca, albo inaczej - efektywnie poszerzają krąg znaczeniowy słowa "folk", w kierunku obszarów wcześniej mu odległych. Bo też jedni i drudzy potwierdzają, że terminy takie jak "naturalność", "szczerość", "prostota", wciąż nie są pustymi frazesami, ale aktualnymi, pozytywnie wartościującymi określeniami, opisującymi współczesną muzykę. Także folkową.

Skoro o muzyce mowa, to warto chyba na tę (instrumentalną) część przekazu Gadającej Tykwy zwrócić uwagę. Łatwo bowiem dać się zwieść przezabawnym - moim zdaniem - historyjkom, jak te o "Malinach" czy "Karuzeli" i uznać zespół za pastiszowy kabarecik. Tymczasem tam jest mnóstwo świetnego grania, które było słychać w czterech utworach zagranych na Nowej Tradycji. Afrykańska stylizacja jest oczywista, ale staje się ona przecież tylko punktem wyjścia w poszukiwaniu własnej formy, własnego brzmienia. Instrumentalna sprawność członków grupy powoduje, że właśnie w owej czysto muzycznej sferze jest to bardzo interesujący projekt. W dodatku niezwykle (zbawiennie wręcz) ożywczy dzięki "klimatowi" - prawdziwie ludycznemu, ale i undergroundowemu. Dzięki pozytywnym wibracjom ich muzyki.

Cieszę się bardzo, że Strug i Tykwa znaleźli się wśród laureatów Nowej Tradycji. Mam nadzieję, że poznamy niebawem ich debiutanckie płyty. Wiem, że ta muzyka "rośnie" kiedy jest grana na żywo i płyta to nie to samo. Ale do wielkopolskiej prowincji ci artyści przybywają bardzo rzadko. A do tego trudno przecenić przyjemność posłuchania dobrej muzyki we własnym domu...

Skrót artykułu: 

Jakie znaczenie ma dla polskiego folku festiwal Nowa Tradycja, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jego specyfiką jest fakt, że często koncerty zespołów biorących udział w konkursie robią na mnie większe wrażenie, stają się większymi wydarzeniami, niż prezentacje zaproszonych gwiazd.

Tegoroczna Nowa Tradycja przyniosła mi szczególnie dwa ważne doświadczenia. Pierwszym była tegoroczna konkursowa propozycja Adama Struga, drugim występ Gadającej Tykwy.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!