Z wiejskiego podwórza

Czeremcha to miejsce, które przyciąga mnie jak magnes, odkąd przyjechałam tu po raz pierwszy trzy lata temu, prowadząc etnomuzykologiczne badania terenowe na południowo - wschodniej Białostocczyźnie. Zauroczyła mnie piękna okolica, ale przede wszystkim żyjący tu bardzo życzliwi, gościnni i muzykalni ludzie. Śpiewają tu prawie wszyscy. Niemal każda wieś w okolicy ma swój zespół śpiewaczy składający się zwykle z pań ze średniego i starszego pokolenia, a sama Czeremcha ma także własny zespół folkowy - dobrze już wszystkim znaną Czeremszynę. To właśnie Czeremszyna, a przede wszystkim jej liderka - Basia Kazub - Samosiuk organizuje już od pięciu lat Spotkania Folkowe "Z wiejskiego podwórza", na które zapraszane są najlepsze zespoły - te przetwarzające muzykę ludową, i te rekonstruujące tradycję. Dlatego właśnie mieszkańcy Czeremchy, którzy stanowią przeważającą część widowni Spotkań, są jedną z najlepiej wyedukowanych folkowo społeczności w Polsce.

W tym roku 3 i 4 czerwca odbyły się już piąte Spotkania Folkowe w Czeremsze. Rosnący z roku na rok poziom artystyczny imprezy zapewniły takie zespoły jak Kriwi z Mińska, Kapela Góralska z Kościeliska, The Cracow Klezmer Band z Krakowa - zwycięzcy tegorocznej "Nowej Tradycji", Muzykanci z Krakowa, bębniarze z Białegostoku, Roman Kumłyk z zespołem Czeremosz z Ukrainy oraz żywiołowa jak zawsze Czeremszyna, która podczas Spotkań promowała swoją nową płytę pod wieloznacznym tytułem ,,...". Oprócz słuchania koncertów można było potańczyć podczas warsztatów tanecznych prowadzonych przez Romana Kumłyka i Muzykantów, pobębnić z bębniarzami, spróbować kowalstwa, garncarstwa, plecenia ze słomy. Można też było zakosztować przysmaków podlaskiej kuchni. Było także całonocne wspólne muzykowanie do utraty tchu przy znacznym udziale Klezmerów z Krakowa. Były też wspólne śpiewy z mieszkańcami Czeremchy i Kriwi z Białorusi. Całość miała charakter wielkiego święta radości czerpanej z folkloru i wspólnego przeżywania muzyki. Wrażeń estetycznych natury plastycznej dostarczała rozbudowana wiejska scenografia oraz wystawa fotograficzna Centrum Kultury z Choroszczy pt. "Dolina Górnej Narwi".

Publiczność najbardziej dała się porwać huculskiej muzyce Roman Kumłyka - wspaniałego multiinstrumentalisty, a jednocześnie skromnego i uroczego człowieka oraz Klezmerom z Krakowa, którzy wyczarowali swoimi melodiami zupełnie inny, dziwny i tajemniczy klimat. Młodzieży, która przyjechała do Czeremchy z Białegostoku i Warszawy najbardziej podobała się awangardowa improwizacja zespołu Kriwi z Białorusi (z głosem w roli głównej) - muzyka mocna i niepokojąca.

W Czeremsze muzyka ludowa spotyka się i współistnieje z folkiem bez jakichkolwiek zgrzytów i iskrzeń. Babcie śpiewają w miejscowym zespole śpiewaczym, a wnuki w folkowej Czeremszynie często te same piosenki. Wszyscy muzykujący lubią i szanują wzajemnie swoją twórczość. Są bez wątpienia najlepsze warunki dla rozwoju artystycznego, czego wynikiem jest niezwykła muzykalność i umiłowanie śpiewu w całej społeczności - ewenement na polskiej mapie. Tolerancja kulturowa nie jest tu niczym nowym, gdyż od zawsze spotykały się tu różne tradycje - polska, białoruska, ukraińska, żydowska, litewska, ludowa i szlachecka. "Spotkania Folkowe "Z wiejskiego podwórza" mają na celu propagowanie kultury różnych narodowości, uczenie tolerancji oraz podtrzymywanie tradycji ludowych Podlasia i innych regionów" - oto cytat z folderu festiwalu. I rzeczywiście imprezie towarzyszy zawsze atmosfera swojskości, gościnności i chęci współpracy. Nikt nie czuje się tu obcy, zagubiony, niepotrzebny.

Na pewno będę tam znów za rok. I Wy przyjedźcie - warto.

Skrót artykułu: 

Czeremcha to miejsce, które przyciąga mnie jak magnes, odkąd przyjechałam tu po raz pierwszy trzy lata temu, prowadząc etnomuzykologiczne badania terenowe na południowo - wschodniej Białostocczyźnie. Zauroczyła mnie piękna okolica, ale przede wszystkim żyjący tu bardzo życzliwi, gościnni i muzykalni ludzie. Śpiewają tu prawie wszyscy.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!