Sztuka na talerzu

Do Lublina, na piątą Edycję Europejskiego Festiwalu Smaku, przywiodły mnie zapachy jedzenia z różnych stron świata. Nic dziwnego. Przecież jest to największa plenerowa impreza kulinarna w Polsce. Wielkie święto smakoszy, jak co roku, odbyło się w drugi weekend września. Na początek spróbowałam świeżego chleba na zakwasie kupionego na stoisku przy Bramie Krakowskiej. Dalej było już tylko smaczniej. Włoskie sery, greckie oliwki, węgierskie wędliny, litewskie kybyny, belgijskie piwo, bułgarskie pikle… Owych smakowitości mogłam skosztować na Jarmarku św. Jacka, którego kramy rozstawione były wokół Trybunału Koronnego. Wymienić wszystkich przysmaki jest bardzo trudno, ponieważ podczas czterodniowego Festiwalu Smaku na Rynku zaprezentowało się ponad stu wystawców z Polski i Europy!

Zapachy zaprowadziły mnie aż na Błonia pod Zamkiem, gdzie na Zielonym Targu promowana była żywność ekologiczna. Wystawcy polecali polskie produkty takie jak bryndza podhalańska, fasola "piękny jaś" z Doliny Dunajca, podkarpacki miód spadziowy, jabłka grójeckie, kiełbasa lisiecka, ser koryciński, a wszystkie oznaczone europejskimi znakami jakości. Oprócz tej wspaniałej Doliny Ekologicznej Żywności, na Błoniach można było odwiedzić chatę rybacką, malutkie restauracyjki, stoisko z czeskim piwem lub podziwiać pokazy kulinarne Grzegorza Łapanowskiego.

Jeszcze większej dawki wrażeń codziennie dostarczały pokazy odbywające się na Scenie Smaku, umieszczonej na Placu po Farze. W piątek zapach jagnięciny po prowansalsku, przyrządzonej przez Ojców Oblatów z Kodnia, urzekł mnie do tego stopnia, że postanowiłam przeżyć kulinarną podróż po smakach Podlasia oraz całej Lubelszczyzny. Dzięki gęsi po biłgorajsku znalazłam się na Roztoczu, następnie odwiedziłam Nałęczów, Zamość i Kazimierz Dolny. Oprócz lokalnych smakowitości na talerzach znalazły się również potrawy kuchni belgijskiej, rosyjskiej oraz włoskiej. To był prawdziwy festiwal smaku, na którym nie zabrakło nawet Roberta Makłowicza.

Kuchnia to ważny element kultury każdego kraju, ale nie jedyny. Podczas tegorocznego Festiwalu Smaku w Lublinie można było delektować się wspaniałymi wystawami fotograficznymi, rozmowami w salonach literackich, liznąć trochę wiedzy na warsztatach i pokazach oraz rozsmakowywać się w pięknej muzyce. Wieczorami, na Placu po Farze i jego okolicach rozbrzmiewały bałkańskie rytmy zespołów takich jak Sanja Llić & Balkanika, The Gypsy Kal Band. Zaś ostatniego dnia festiwalu na scenę weszły rockowe dziewczyny z zespołu Translola, które można porównać do prawdziwie ostrej potrawy.

Bałkany to mieszanka kilkunastu narodów, kultur, religii i języków, dlatego też muzyka tamtych stron jest niezwykle ciekawa i różnorodna. Szczególnie atrakcyjna jest bałkańska muzyka współczesna, łącząca w sobie nowoczesne melodie z tymi starszymi, rdzennymi, dzięki czemu pozostaje mocno zabarwiona folklorem. W taki typowo bałkański klimat wprowadził nas serbski zespół etno - Sanja Llić & Balkanica. Jest to projekt muzyczny zapoczątkowany w 2000 roku przez jednego z najlepszych i najpopularniejszych kompozytorów poprockowych na obszarze byłej Jugosławii - Sanję Llicia. Od tamtej pory zespół odnosi liczne sukcesy nie tylko na rodzimej scenie muzycznej, ale także za granicą. Etno-folk, tworzony przez ten dwudziestoosobowy zespół porywa do tańca coraz większe grono odbiorców. Jak to się dzieje? Balkanica potrafi podać tradycyjną sztukę na talerzu w taki sposób, aby smakowało wszystkim, bez względu na wiek. Łączy prawdziwie bałkańskie brzmienia grane na instrumentach charakterystycznych dla tego regionu z elektroniką, wszystko to doprawiane przez kobiecy chór - oto przepis na sukces.

Oprawą dla degustacji festiwalowych przysmaków był również Kal Band, jeden z najciekawszych cygańskich zespołów na Bałkanach. Jest to ośmioosobowa orkiestra łącząca rytmy rodem z Bośni, Chorwacji, Bułgarii, Macedonii i Serbii. Kal Band w bałkański tradycyjny folk wplata typowe romskie brzmienia, rockandroll oraz punk, dlatego styl muzyczny zespołu to ROCK'N'Roma. Ich cechą charakterystyczną jest nie tylko specyficzny rodzaj muzyki, ale również wspaniała kreacja sceniczna, dzięki której każdy występ przepełniony jest optymizmem. Zdaniem lidera zespołu, którym jest Kal Dragan Ristić - ceniony w Europie działacz na rzecz tolerancji, muzyka pomaga przełamywać uprzedzenia rasowe i ociepla wizerunek Romów. Warto dodać, że zespół Kal Band został założony w 2006 roku, a już ma na koncie ponad 400 koncertów na najważniejszych festiwalach i wydarzeniach muzycznych w Europie (Sziget, Exit, Womex, Roskilde, Fusion Festival). To wspaniałe, że w Lublinie również nie zabrakło melodii ich klezmerskich skrzypiec, gitary flamenco i akordeonu.

Prawdziwy pazur pokazały dziewczyny z grupy Translola. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich zespołów reprezentują muzykę z pogranicza niezależnego rocka i post punk, przesyconą prawdziwie słowiańską wrażliwością. Zespół istnieje od 2008 roku. Tworzą go cztery charyzmatyczne i niezwykle żywiołowe kobiety: wokalistka Gabi Ganczarska, gitarzystka Amina Dargham, basistka Ewa Langer i perkusistka Żaneta Seweryn. Jedną z ich inspiracji jest twórczość zmarłej tragicznie rosyjskiej pieśniarki i poetki Janki Digilewskiej. Jest to postać bardzo ceniona w świecie kultury niezależnej. Chcąc uczcić jej pamięć, dziewczyny wykonują podczas koncertów jej piosenki po polsku i po rosyjsku. Zespół zagrał do tej pory ponad 100 koncertów w Polsce i Rosji, ale także w Niemczech oraz Irlandii. Na ich debiutanckiej płycie pt. "Translola", wydanej w 2012 roku, można odnaleźć utwory skomponowane do wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Anny Świerszczyńskiej i Janki Digilewskiej. Ale niech nikogo nie zmyli delikatność kobiecej poezji. Dziewczyny pokazały swój rockandrollowy temperament, dzięki czemu Europejski Festiwal Smaku na koniec został doprawiony na ostro. Palce lizać!

Skrót artykułu: 

Do Lublina, na piątą Edycję Europejskiego Festiwalu Smaku, przywiodły mnie zapachy jedzenia z różnych stron świata. Nic dziwnego. Przecież jest to największa plenerowa impreza kulinarna w Polsce. Wielkie święto smakoszy, jak co roku, odbyło się w drugi weekend września. Na początek spróbowałam świeżego chleba na zakwasie kupionego na stoisku przy Bramie Krakowskiej. Dalej było już tylko smaczniej. Włoskie sery, greckie oliwki, węgierskie wędliny, litewskie kybyny, belgijskie piwo, bułgarskie pikle… Owych smakowitości mogłam skosztować na Jarmarku św. Jacka, którego kramy rozstawione były wokół Trybunału Koronnego. Wymienić wszystkich przysmaki jest bardzo trudno, ponieważ podczas czterodniowego Festiwalu Smaku na Rynku zaprezentowało się ponad stu wystawców z Polski i Europy!

Dział: 

Dodaj komentarz!