Leśny muzykant, Leśny Chotarski

Leśny muzykant

Stanisłow Chotarski dwa mioł umiełowanio. Las i muzyke. Las bez to ize tys groł. Śpiewoł nawet. A on leśny tatrzański pomogoł mu. Abo na opak. On cłek pomogoł onemu, cy ino progowoł go ozweselić. Robieł to z istnym ukochniem jako jego ociec. Tys leśny i tys muzykant.

Obchodzieł huścioki słysoł ik gware. Wiater sie rusoł, strasył. Leśny wiedzioł wyiskać bojne suscenie cetyny. Wiater dokazowoł, a hawrany mu na despet krakali. Przychodzieła cichość i obłapiała z telom cułościom, jak matka. A ziem dychała jako ociec.

- To syćko słychno. Cuć. Cuć do krwie. Godoł leśny.

Kie jelynie w michalskim miesiącu grajom, słychno ik cliwość. Śpiewajom, a i sie wadzom. Klnom, rycom, warcom ku sobie. Za niedługo miełośnie mrucom. Cosi by fciały przepedzieć. Dźwigajom głos. Turnie słuchajom i Chotarski w Ornoku. Pocyno im pomogać. Śpiewo. Głos ni mo takiego źwienku. Lepiej cucie wygrajom gęśle.

Prymem jelynie granie. Sekundem lasowy posum. Stanisłow pomogo. Basuje serce. Przywarte jedno doźrałe oko holnego leśnego zachodzi biołościom. Słychno tyn noinksom note. Na gymbie. W duchu. We wnuku. W zaboceniu. Boze.


Leśny Chotarski

Tyn rod groł. Gwarzył ize jego gęślicki na jednej strunie nucom. Dajom głos by radowoł serce. Strażowoł w Parku. A duse mioł dwie. Leśnom i muzykanckom. Samo tak jako jego ociec. Stanisłow Nędza Chotarski sie pisoł.

Rod regle widzioł. Inacej groł mu bukowy. Siumniej. Odmiennie nucieł smrekowy abo limbowy. Weselej. Pomiędzy oba brzezinka leko kołysała. Sykownom śpiewke, choć bez liści. Na nowyzsyk gałązkak jako strunak.

A ptosie nie śpiewo. Wadzi sie. Klnie. Odganio niepilcow. Grzmi, pisko coby głosem znacyć swoje. Kie zniesienie sie grzeje, wtej samcyk śpiewo.

- Jo samo tak cynie. Śpiewom. Gniozdo pełne. Cosik sie kluje. Kieby ino zdrowe - mrucoł strażnik.

Chotarski casem broł muzykanckiego ducha do lasa. To w holny, coby z wiatrem grać. To w rykowisko jeleni, weselić huć. Oswojać łanie. Broł w turnie kany kozy zwyrtały. Zabacowoł sie w graniu jako one w tońcu, gonieniu, zabowianiu. I zwierz swoje radowanie miewo. Istnie jako cłek.

Przysło lasa pilnować. Chotarski rusoł z ojcowskiej Polany Nędzowki. Pod reglem wartowoł. Seł i groł. Cas sie nie dłuzył. Las był rod. Ludzie słyseli leśnego. Ciesył usy. Culi jego posługe. Wiedzieli kie i co nie trza w nasym narodowym reglu konać. Znali noremność leśnego muzykanta.

Przysła na niego bieda. Jedno postrodane oko nie uźrało lasowego złodzieja. Tyn ukryty, ukrzywdzieł Stanisława Chotarskiego Nędze. Może było ik nie jeden. Cion by pamięć postrodoł. Nie zabieł. Telo ze potem ino wartowoł. Poniechoł granio. Skoda.


Stanisław Nędza-Chotarski (20.09.1936-11.06.1998). Muzykowaniem zajmował się od najmłodszych lat, był uczestnikiem rodznnej kapeli - Muzyki Chotarskich, prowadzonej przez ojca, również Stanisława. Kontynuował on pasję muzyczną ojca i choć nie dorównywał jego talentowi, to spośród muzykantów był wyróżniany zwłaszcza za wiernośćstaroświeckiemu ojcowskiemu graniu. Jego zapamiętanie, zabocenie - jak powiadają Podhalanie, udzielało się innym. Potrafił sam wprawić ludzi w podobny stan. Grał także w zespołach podhalańskich, zwłaszcza związanych z rodzinnym Kościeliskiem i Zakopanem, jak "Maśniaki" czy "Klimki". Uczestniczył z nimi w festiwalach krajowych i zagranicznych. W latach 1959-1991 był pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego.


Autor z wykształcenia jest leśnikiem, pracownikiem parków narodowych i Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, ratownikiem TOPR-u i przewodnikiem tatrzańskim oraz autorem około 70. prac naukowych i popularnonaukowych o Podhalu i Tatrach, a także autorem opowiadań pisanych w gwarze góralskiej.


Od 1 marca 1990 roku do 10 września 2001 roku Wojciech Gąsienica-Byrcyn był dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Skrót artykułu: 

Stanisław Nędza-Chotarski (20.09.1936-11.06.1998). Muzykowaniem zajmował się od najmłodszych lat, był uczestnikiem rodznnej kapeli - Muzyki Chotarskich, prowadzonej przez ojca, również Stanisława. Kontynuował on pasję muzyczną ojca i choć nie dorównywał jego talentowi, to spośród muzykantów był wyróżniany zwłaszcza za wiernośćstaroświeckiemu ojcowskiemu graniu. Jego zapamiętanie, zabocenie - jak powiadają Podhalanie, udzielało się innym. Potrafił sam wprawić ludzi w podobny stan. Grał także w zespołach podhalańskich, zwłaszcza związanych z rodzinnym Kościeliskiem i Zakopanem, jak "Maśniaki" czy "Klimki". Uczestniczył z nimi w festiwalach krajowych i zagranicznych. W latach 1959-1991 był pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Dział: 

Dodaj komentarz!