Migawki z festiwalu

Skrzyżowanie Kultur

Od 12 już lat Skrzyżowanie Kultur jest muzycznym znakiem rozpoznawczym Warszawy u progu roku akademickiego. Przez tydzień, można zażywać nowości ze światowej sceny world music, a od kilku edycji poznawać polską scenę tradycji i folku. Tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem „Las głosów”.

Bazowano na dwóch atrakcjach. Po pierwsze, hol festiwalowy zamieniono w skąpany w czerwonym świetle las – z drzewkami i ściółką z kory (czyżby robota szalonych dzięciołów?). Drzewka i ściany nosiły słuchawki, w których rozlegały się tytułowe głosy. Słychać było a to chrapanie, śmiech, kaszel, a to beczenie, a to chrumkanie – różne dziwne odgłosy. Po drugie, przed każdym koncertem puszczano filmik – zapowiedź artysty, odczytywaną przez organizatorów na tle leśnych dźwięków – interesująca koncepcja.
Organizatorzy tłumaczyli ideę w ten sposób: „To muzyczna instalacja-opowieść o ludzkim głosie – jego sile, znaczeniu i oddziaływaniu. Człowiek dysponujący głosem – niezwykłym, unikalnym instrumentem – zaprezentowany jest jako część natury oraz byt funkcjonujący w sztucznym, wytworzonym przez cywilizację środowisku. Otoczony przez dźwięki miasta, skrzypnięcia ulicy, tarcia i popiskiwania, szelest drzew i odgłos hałasujących ptaków“. W samych koncertach trudno się było doszukać tego pomysłu – nie były one dobrane jakoś inaczej niż w poprzednich edycjach – choć oczywiście pięknych brzmień głosowych nie zabrakło.
Festiwal był trochę skromniejszy niż w latach ubiegłych – koncerty odbywały się w pięć z dziewięciu wieczorów, a w pozostałe miały miejsce prelekcje i warsztaty. Z tego powodu nieco ciężej było połapać się w programie i czasem coś fajnego umykało (np. film), ale obstawione typy „najfajniejszych” wydarzeń sprawdziły mi się w stu procentach. Bardzo dobrze wypadł koncert Sounds Like Poland, w którym wystąpili: Čači Vorba, Tęgie Chłopy i Motion Trio.
Wprawdzie akustyk się nie postarał i np. do czwartego utworu Tęgich Chłopów nie był w stanie policzyć, ile instrumentów ma na scenie (słychać było tylko tubę, bęben i czasem klarnet – nawet akordeon mógł pójść do domu bez straty dla słuchaczy), ale w końcu się pozbierał i od drugiej połowy było lepiej. Motion Trio brzmiało perfekcyjnie jak maszyna, ale – szczerze powiedziawszy – bez emocji i niezbyt przekonująco. Trudno się było pozbyć wrażenia (które zresztą potwierdzili sami muzycy ze sceny), że panowie zawitali na ten festiwal przypadkiem i ich łączność z wątkami etnicznymi jest nieco naciągana. Ja się trochę nudziłam, ale fani Motion Trio, którzy być może w innym przypadku nie zawitaliby w ogóle na Skrzyżowanie, byli zadowoleni. Bardzo dobrze – jak zwykle zresztą – wypadła Čači Vorba i aż żal, że nie mogła bisować.
Natomiast dla mnie najmocniejszym punktem festiwalu był koncert Trebuni-Tutków z Gruzinami – znanym już w Polsce zespołem Urmuli, a po nich występ Basków – zespołu Kalakan. Okazało się, że brzmienia polskiej muzyki góralskiej bardzo dobrze komponują się z gruzińską muzyką góralską – choć dominują inne rytmy. No i śpiew gruziński jednak nie ma sobie równych! Natomiast Baskowie śpiewali w zupełnie innej manierze – delikatniej, a zarazem dotykając emocji, doskonale brylując w wielogłosie a capella. Śpiewali po baskijsku – w języku euskara, a prócz wielogłosów, używali też fajnych, akustycznych instrumentów – bębnów, tamburynu pandero i przeszkadzajek. Wreszcie coś poruszyło serca większości, bez konieczności doszukiwania się wyrazów artystycznych!
O gustach się nie dyskutuje, więc każdy z koncertów miał swoich fanów i zniesmaczonych. Ja wynudziłam się potwornie na zestawie śpiewaka szwedzkiego z USA, Tima Eriksena (który sam w sobie śpiewał bardzo ładnie, balladowo) z pianistą jazzowym Omarem Sosa z Kuby. Czułam się jak na kiepskim filmie z bójką w barze, w którym na koniec ktoś strzela do pianisty. Na szczęście nikt nie strzelał, a słuchacze pop-jazzu byli z pana Sosy bardzo zadowoleni.
To, że wśród ciekawszych koncertów festiwalu znalazł się występ artystów polskich, nie jest już zaskoczeniem – to oznacza, że mamy całkiem konkurencyjną ofertę na taki światowy festiwal muzyki etnicznej.

Joanna Zarzecka

Skrót artykułu: 

Od 12 już lat Skrzyżowanie Kultur jest muzycznym znakiem rozpoznawczym Warszawy u progu roku akademickiego. Przez tydzień, można zażywać nowości ze światowej sceny world music, a od kilku edycji poznawać polską scenę tradycji i folku. Tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem „Las głosów”.

Fot. tyt. A. Oleksiak: Sounds Like Poland, Čači Vorba

Dział: 

Dodaj komentarz!