Finlandia - polowanie na zorzę

Wyjeżdżając na wymianę studencką o samej Finlandii niewiedziałam zupełnie nic. Miałam jakieś mgliste wyobrażenie,że nocą mają tam zorze polarne, a zimy są okrutnei długie. Trzy lata pobytu nieco zmieniły moje myślenieo tej krainie.

Kraina jezior, lasów i ...komarów

Pierwsza podróż przez Finlandię niepozostawiła mi żadnych złudzeń - las sosnowy,las sosnowo-brzozowy, skały, jezioro,bagno i... las sosnowy. Tak wyglądaFinlandia. Zimą jest nieco prościej - wielkierówniny śnieżne (tam gdzie zamarzłyjeziora) i lasy. Krajobrazy są wręcz bajeczne,czy to latem czy to zimą. Niestety,cieszyć się takimi widokami (na przykładw Parku Narodowym Koli) nie jest łatwo.Późną wiosną, latem i wczesną jesienią,jeśli nie jest zbyt gorąco, pojawiają się komary,które są bardzo agresywne. PopulacjaFinlandii nie jest zbyt liczna i myślę,że właśnie dlatego komary atakują tuwszystko co się rusza. Sprzyja im też całatamtejsza natura - mokradła, bagna, lasy.Człowiek jest z góry skazany na porażkę.Kiedy w końcu komary odpuszczą, zaczynasię zima. Ta z kolei potrafi zaserwowaćtemperatury do -30 stopni, przy którychpodziwianie krajobrazów jest niełatwe.Nie jest jednak prawdą, że za każdym rogiemczają się tam renifery lub niedźwiedzie.O te pierwsze najłatwiej na północykraju, w Laponii, o te drugie - na przykładw Karelii, gdzie zdarza się spotkać niedźwiedziana obrzeżach miasta.


Na ulicach fińskiego miasta

Ktoś mi kiedyś powiedział: „jeśliznasz jedno fińskie miasto, to znaszwszystkie”. Jest w tym sporo prawdy.Charakterystyczna architektura w całymkraju jest niemal identyczna. Podobnopo odzyskaniu niepodległości Finowie,w końcu wolni, z chęcią zastępowalidrewniane budynki nowoczesnymi, byjak najszybciej zapomnieć o obcym panowaniui czasach wojny.

W miastach dużo jest zieleni. Sosny sąwszechobecne, rosną często w formie małychlasków w różnych częściach miast.W każdym mieście znajdziemy R-Kioski,K lub S market. W Finlandii nie spotkałamsię z małymi, osiedlowymi sklepikami,jakie znam z Polski. Za to obecne sądwie największe sieci supermarketów. Finowieniechętnie wpuszczają obce markido swojego kraju, więc nie znajdziemytam przeważnie zbyt wielu międzynarodowychgigantów jak Auchan czy chociażbyMedia Markt, które jednak mająswoje fińskie odpowiedniki.

Wszechobecne za to są rowery i to niezależnieod pogody czy pory roku. Sprzyjatemu wspaniała infrastruktura rowerowa– mnóstwo jest dróg rowerowych (boulica, na której obok siebie mieszczą sięswobodnie 3, 4 rowery to już nie ścieżka)z wygodnymi przejazdami i skrzyżowaniami.Jest też gdzie zaparkować rowerpod blokiem - czy to do stojaków rowerowychczy w rowerowym garażu. Rowerzyścii piesi są zobowiązani nosić elementyodblaskowe gdy jest ciemno, przezco jeździ się dość bezpiecznie. Zimą możnazałożyć na rower opony zimowe, któremają metalowe wzmocnienia. Przyczepnośćtakich opon znacznie się zwiększa.To ważna rzecz choćby dlatego, że w Finlandiinie odśnieża się tak jak w Polsce.Nie ma paskudnej soli ani błota pośniegowego.Na jezdnie oraz drogi rowerowewyjeżdżają wielkie pługi, gdy jednakśniegu jest już zbyt dużo, by go na bieżącousuwać, ich rolę przejmują maszyny ubijająceśnieg i rozsypujące drobny żwirek.W efekcie po drogach jeździ się bardzodobrze i bezpiecznie, nawet gdy są białe.


Zimni Finowie i gorąca sauna

Krąży opinia, że Finowie są zimni, nietowarzyscy i ogólnie mało przyjaźni. To raczej kolejny narodowy stereotyp. Od pierwszego przyjazdu przekonałam się, że Finowie to bardzo sympatyczni ludzie, otwarci i chętni do pomocy. Nie narzucają się nikomu, szanują przestrzeń osobistą innych i są bardzo tolerancyjni. Oczywiście, są różne osobowości, tak jak wszędzie. Z jednymi zaznajomić się łatwiej, z innymi trudniej. O luźną, niezobowiązującą pogawędkę jednak wcale nie jest trudno, czy to w saunie czy na ulicy.

A jeśli już o saunie mowa... Jest ona bardzo ważna w życiu Finów. Każdy dom lub mieszkanie albo ma własną saunę w łazience, albo ma dostęp do sauny w budynku. Saunę spotkamy też na przykład w kręgielni czy, co chyba bardziej dla nas oczywiste, na basenie. W saunie wszyscy są równi. Jest to miejsce relaksu, odpoczynku i przyjaznych rozmów. Obowiązuje „kodeks sauniany”. Należy do niego na przykład zakaz wchodzenia do sauny w stroju kąpielowym, gdyż uważa się to za niehigieniczne. Do sauny wchodzimy tak jak nas Pan Bóg stworzył, panie do damskiej, panowie do męskiej. Wyjątkiem są sauny koedukacyjne, gdzie obowiązuje kostium kąpielowy. Czy jest to problem? Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie. Widząc nagość od małego, ani ona nie szokuje, ani nie obraża. Za to uczy jak wygląda i jak zmienia się ludzkie ciało, bo do sauny chodzą wszyscy, od małych dzieci, po przygarbionych seniorów. W saunie nie należy poruszać kontrowersyjnych lub drażliwych tematów, by pobyt był przyjemny dla wszystkich. Należy odpowiedzialnie kontrolować temperaturę tak, by nie wyrządzić szkody najmłodszym czy najstarszym. Wiele osób z chęcią po wyjściu z sauny oddaje się pływaniu w jeziorze (zimą wykuty jest specjalny przerębel) czy nacieraniu śniegiem. Wszystko to w dobrej atmosferze i odprężeniu. Po takiej sesji jedyne na co ma się ochotę to kubek kakao i sen.


Niemożliwy język

Język fiński należy do rodziny języków ugrofińskich. Jest nieco podobny do węgierskiego. Posiada skomplikowaną gramatykę, ale i prostą wymowę. Cóż, dla mnie jest nie do opanowania, gdyż brak w nim prawie słów wspólnych z innymi językami, a gramatyka jest zbyt skomplikowana (np. „nie” odmienia się przez osoby, a przypadków jest szesnaście...!). Gdyby tego było mało, jak każdy język, fiński brzmi inaczej na zachodzie, inaczej na wschodzie, północy czy południu kraju. Poza tym język potoczny nieraz znacznie różni się od języka „szkolnego”, którym ponoć nikt poza nowymi adeptami fińskiego praktycznie się nie porozumiewa. Jednak wielu Polaków opanowało ten język i świetnie się w nim komunikują. Myślę, że jest to kwestia motywacji i zdolności. Gdyby ktoś nie podołał fińskiemu, szwedzki jest drugim językiem urzędowym, którego uczą się wszyscy. Jednak najszybciej porozmawiać po szwedzku można na zachodzie i południu kraju, gdzie nadal mieszka wielu Szwedów. Na północy mówi się w wielu dialektach języków Saami, czyli plemion lapońskich. W Karelii z kolei z wieloma osobami dogadamy się po rosyjsku. Tak czy inaczej niemal wszyscy znają angielski, który nie stanowi tu żadnego problemu. Bardzo często gdy usiłujesz wydukać coś po fińsku, Finowie sami przechodzą na angielski.


Dzień Kalevali, Vappu,Juhannus i inne święta

„Kalevala” to fiński epos narodowy, z którego Finowie są bardzo dumni. Często do niego nawiązują, choćby w sztuce. 28 lutego obchodzi się tu Dzień Kalevali, kiedy to wywiesza się fińskie flagi (przy każdym święcie fińska flaga jest wywieszana na maszty) oraz organizuje się różne atrakcje nawiązujące do eposu. Poza tym ważnym dniem, świętuje się, podobnie jak w Polsce, Boże Narodzenie oraz Wielkanoc, jednak w obrządku protestanckim lub prawosławnym, gdyż są to dwa główne wyznania w Finlandii. Dzień Wszystkich Świętych jest świętem ruchomym, obchodzonym w pierwszy weekend po 1 listopada. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja obchodzi się Vappu, czyli fińską wersję Nocy Walpurgii. Jest to bardzo radosne święto, głównie za sprawą wielkich ilości alkoholu, który można tego dnia legalnie pić na ulicach i w parkach. Wiele osób mówi, że jest to oficjalny dzień nietrzeźwości. No cóż, jeśli pogoda sprzyja, świętowanie jest dość huczne. Podobnie świętuje się Juhannusa, czyli Noc Świętojańską. Tutaj największą atrakcją jest rozpalanie wielkiego ogniska o północy. Jako że jest to najkrótsza noc w roku, jest wtedy jeszcze zupełnie jasno. To święto ma również swoją ciemniejszą stronę - właśnie tej nocy kończy się lato, bo od teraz noc się wydłuża aż do całkowitego braku dnia, gdy nadciągnie ciemność.


Z wizytą u Świętego Mikołaja

Biegun Północny, a konkretniej Rovaniemi w Laponii, jest już tradycyjną siedzibą Świętego Mikołaja. Nie tego, którego opiewają kościelne legendy, ani nawet nie tego, który pochodzi z Finlandii. Fiński Mikołaj wywodzi się z nieco innej tradycji - przebierania się za kozły, proszenia o resztki jedzenia świątecznego i straszenia dzieci. Na dodatek ten Nuuttipukki, a później Joulupukki mieszkał na górze Korvatunturi. Dopiero później, w wyniku wymieszania kulturowego, zamerykanizowany święty osiadł w Rovaniemi, a wraz z nim cała bożonarodzeniowa machina komercyjna. Wioska jest otwarta przez cały rok, choć oczywiście największe wrażenie robi przed świętami Bożego Narodzenia. Pełno tam reniferów, elfów, warsztatów Świętego Mikołaja oraz turystów z całego świata. Samego Mikołaja odwiedza się po przejściu przez jego magiczny dom bezpłatnie. Wszystko ponadto, a więc pamiątkowe zdjęcie, film i milion innych gadżetów, kosztuje, i to sporo. Mikołaj (a podobno jest ich kilku) z każdym porozmawia chwilę, powie coś w języku odwiedzającego gościa, uściśnie mu dłoń. Po wyjściu obowiązkowe wysłanie kartki, którą można wrzucić do specjalnej skrzynki i zostanie ona dostarczona na Święta Bożego Narodzenia, nawet wtedy, gdy wyślemy ją w czerwcu. Cały mikołajowy biznes jest wspierany przez bardzo dobrze zorganizowaną turystykę. Można przy okazji pojeździć psim zaprzęgiem, pogłaskać renifera czy wsiąść do sań ciągniętych przez renifery. Takich atrakcji lepiej jednak szukać z dala od turystycznych centrów, u prywatnych właścicieli, gdzie ceny są zdecydowanie niższe, mniejszy tłok, no i co ważne, ma się więcej czasu oraz więcej możliwości na rozmowy.


Polowanie na zorzę

Według legend zorza polarna (Aurora Borealis) jest śladem po ogonie lisa biegnącego po niebie. Niezaprzeczalnie jest to jedna z tych rzeczy, które chyba każdy chce w Finlandii zobaczyć. W zależności od miejsca jest to trochę łatwiejsze lub trochę trudniejsze. Na południu Finlandii wcale nie jest tak łatwo o zorzę i nie jedną zimną noc trzeba przeczekać, by w końcu ujrzeć to zjawisko. A naprawdę warto. Na północy Finlandii nieco łatwiej o zorzę, więc jeśli ktoś ma ograniczony czas pobytu, polecam północ kraju. Poza położeniem geograficznym należy też mieć na uwadze fińską aurę, a ta jest niezwykle kapryśna. Wiele jest dni deszczowych lub śnieżnych, a jeszcze więcej pochmurnych. Zorzę najłatwiej obserwować zimą (noc jest wtedy długa), przy bezchmurnej pogodzie. Zazwyczaj w takie noce wartości temperatury spadają bardzo szybko, więc trzeba się dobrze przygotować. Można również ułatwić sobie życie, szukając pomocy na stronach notujących aktywność słońca i wysyłających „zorzowy alarm”. Trzeba też pamiętać, że zorza zależna jest od aktywności słońca, a ta z kolei ma czteroletnie cykle. Szczęśliwi, którzy są w Finlandii w szczycie takiej aktywności, bo zórz polarnych jest wtedy dużo.


Dieta i …problem alkoholowy

Fińskie jedzenie jest smaczne, choć specyficzne. Menu nie składa się z samego łososia, jak myślą niektórzy. Jest sporo mięsa, również z renifera, choć jest to raczej smakołyk, a nie danie codzienne. Je się także dużo warzyw, choć daleko im smakiem do polskich. Kupowane głównie w supermarketach, nie mają polskiej świeżości i intensywności. Podobnie z owocami. Królują owoce lasu, których tu akurat jest pod dostatkiem. Wielu Finów nie toleruje laktozy, dlatego prawie każde danie można spotkać w wersji bezlaktozowej. W restauracjach i na stołówkach każdy posiłek jest przeważnie opisany- co zawiera, czy zawiera laktozę lub inne alergeny czy jest wegetariański czy nie. Do niektórych dań, niekoniecznie słodkich, dodaje się lukrecję. Ten specyfik albo się uwielbia i je łyżkami, albo unika jak ognia. W tym drugim przypadku, każde danie zawierające czarny sos, czy chociażby lody lub cukierki z czarnym kolorem powinny budzić naszą czujność, bo „lakritzi” czy „salmiakki” mają właśnie taki kolor. Sami Finowie bardzo lubują się w tym smakołyku. Często kupują go w formie landrynek, cukierków i żelków w sklepach cukierniczych, których jest tu mnóstwo. A mówiąc o słodyczach, nie można nie wspomnieć fińskiego producenta czekolady Fazer. Finowie są bardzo dumni ze swojej czekolady. Pralinki czy same czekolady Fazera są nieraz znacznie droższe od innych marek, których zresztą nie ma zbyt wielu. Ale... do Wedla i tak im daleko...

W Finlandii od wielu lat trwają starania, by zmniejszyć problem nadużywania alkoholu. Jednym z pomysłów jest ograniczona liczba sklepów sprzedających alkohole. Słabe piwo czy drinki o niskiej zawartości alkoholu można kupić w supermarketach lub na stacjach benzynowych. Jeśli chcemy kupić wino, wódkę, likier czy tym podobne trzeba się nieraz naszukać sklepu „Alko”. Na przykład w Joensuu, siedemdziesięciotysięcznym mieście, w którym mieszkałam, były tylko trzy sklepy sprzedające alkohol. Na dodatek sklepy te są zamykane wczesnym wieczorem i nie są otwarte ani w święta, ani w niedziele. Poza tym należy liczyć się także ze sporym wydatkiem, bo alkohol w Finlandii jest drogi.


Jak przetrwać zimę?

Początkowo to pytanie może wydawać się trywialne, jednak po jakimś czasie zaczyna się rozumieć jego znaczenie. Kiedy śnieg zaczyna padać w październiku, dzień trwa 4 godziny, o ile w ogóle, a niebo cały czas jest pochmurne, zaczyna być ciężko. Wiele z przyjezdnych osób ma problemy ze stanami depresyjnymi, co niestety nie jest bajką. Finowie na pięcio- czy sześciomiesięczne zimy mają swoje sposoby. O saunie już wspominałam. Innym jest aktywność fizyczna, niezależna od pogody. Wiele osób młodych, także z małymi dziećmi, ale i starsi biegają, chodzą w kijkami, jeżdżą na nartach, na łyżwach, urządzają ogniska i grille, łowią spod lodu. Wielką pomocą służy państwo i władze miast, które dbają o to, by przy każdej szkole było co najmniej jedno lodowisko, żeby na zamarzniętych jeziorach czy rzekach wykonać trasy do biegówek, żeby specjalne chatki z grillami były zaopatrzone w drewno. Dzieci od małego wychodzą na dwór każdego dnia i w każdą pogodę, czy to pada, czy wieje. Przedszkolaki, niezależnie od pogody, radośnie bawią się na swoich placykach na dworze. Wielu rodziców, biegając, przypina do siebie sanki ze swoją pociechą i w ten sposób trenują razem, przyzwyczajając się i hartując zarazem. Aktywność fizyczna i kontakt z przyrodą znacznie ułatwiają przetrwanie zimy, która zależnie od roku może ciągnąć się szarówką i zimnem nawet 5 miesięcy. Jeśli trafi się na pechowy rok, wiosna i lato mogą być deszczowe, a temperatura nie przeskoczy +20 stopni. W takie lata aura naprawdę daje w kość. Jeśli jednak nadal odczuwamy brak światła, w sklepach można kupić specjalne lampy, które imitują światło dzienne. Już nawet postanie sobie przy takiej lampie w sklepie może poprawić humor.


Na wymianie w Finlandii,czyli legendarna edukacja

Różnice między uniwersytetami polskimi a fińskimi widać niemal od razu po przekroczeniu progu uczelni. Nie ma tam ani wielkiego zadufania, ani stresu i wyścigu szczurów. Co jest? Jest przyjazna atmosfera, gdzie studenta traktuje się jak partnera do rozmowy, do dzielenia się wiedzą. Z profesorami jest się na „ty”, co wcale nie obniża ich autorytetu. Studenci mogą wybrać co i kiedy studiują, kiedy zrealizują dany kurs. Egzaminy nie są stresem, bo zawsze można je poprawić, a jeśli nam się nie powiedzie, profesorowie nie klasyfikują nas do grona osób leniwych czy mniej zdolnych. Pomagają, zachęcają do poprawy, dają kolejną szansę. Praktycznie z każdym wykładowcą można spotkać się na konsultacjach, podejść, zapytać. Zawsze spotyka się wtedy ze zrozumieniem i chęcią rozmowy. Jeśli nie uda nam się dotrzeć na uniwersytet, z każdym jest możliwość rozmowy mailowej. W zasadzie jest to jedna z głównych metod komunikacji. Na wydziałach są stołówki, które z ogromnymi zniżkami serwują obiady dla studentów. Trzeba wspomnieć, że Finowie za studiowanie dostają specjalne stypendium od państwa. Można też spotkać studentów w najprzeróżniejszym wieku. Również mamy z dziećmi są częstym widokiem czy w stołówce, czy w auli. Na wykładach można spotkać dziewczyny robiące na drutach i nikt nie myśli ich wypraszać.

Finlandia, choć wcale nie tak odległa, dla Polaka może być zupełnie innym, nawet egzotycznym krajem. Wiele jest w niej rzeczy zaskakujących, zdumiewających. Nieważne na jak długo wybieramy się do tego kraju, czy na weekend, czy na kilka lat. Pobyt tam na pewno będzie wielką, niezapomnianą i pouczającą przygodą. A na pewno nauczy jak przetrwać zimę.


Ewa Kowalik
fotograf i hobbystka herbaty.Prowadzi blogaherbatniczek.wordpress.comoraz fotoaurinko.com
Skrót artykułu: 

Wyjeżdżając na wymianę studencką o samej Finlandii niewiedziałam zupełnie nic. Miałam jakieś mgliste wyobrażenie,że nocą mają tam zorze polarne, a zimy są okrutnei długie. Trzy lata pobytu nieco zmieniły moje myślenieo tej krainie.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!