Z Lizbony

Mariza – portugalska gwiazda fado – podczas swojego listopadowego koncertu w Lizbonie tańczyła w sukniach stylu haute-couture. Najpierw bordowej, później czarnej, typowej dla portugalskich fadistas. Jej głos brzmiał wstrząsająco i nawet gdy odłożyła mikrofon – wypełniał olbrzymią salę Centrum Cultural de Belem. Zachwyciła wykonaniem kilku fado z towarzyszeniem afrykańskich bębnów oraz wzruszającym wyjściem do publiczności, skąd na przeciw pośpieszyła jej para starszych fadistas, by w trójkę wykonać utwór.

Pamiętam Marizę z jej niedawnych koncertów we Wrocławiu – o ile w Polsce nie było końca owacjom i bisom, to w Lizbonie na twarzach słuchaczy dostrzec można było jednak przede wszystkim olbrzymie skupienie, porównywalne chyba tylko do koncertów muzyki poważnej oraz łzy. To saudade – melancholia i tęsknota narodu portugalskiego.„Zawsze wzrasta adrenalina, kiedy koncertuje się u siebie. Nie znaczy to, że za granicą się nie denerwuję. Ale w Portugalii odpowiedzialność jest podwójna. Wszyscy rozumieją tu doskonale język portugalski, a także muzykę fado” – mówiła młoda fadista tuż po koncercie.

Skrót artykułu: 

Mariza – portugalska gwiazda fado – podczas swojego listopadowego koncertu w Lizbonie tańczyła w sukniach stylu haute-couture. Najpierw bordowej, później czarnej, typowej dla portugalskich fadistas.

Dział: 

Dodaj komentarz!