Korczmin 2006

Było to w czasach, których nie pamiętają nawet najstarsi żyjący ludzie. Na łąkach między wsiami Staje i Korczmin pastuszkowi objawiła się Matka Boska. Dalej wersje przekazywane współcześnie rozchodzą się. Jedni twierdzą, że "piękna Pani" poprosiła chłopca o wstążkę z kapelusza, inni opowiadają o towarzyszącej wydarzeniu wielkiej łunie, jeszcze inni o tym, że Matka Boska zapowiedziała wtedy ciężkie czasy - wysiedlenia i bratobójcze walki. Miejsce objawienia otoczono kultem, wybudowano kapliczkę, odbywały się tam odpusty, chodzono na msze. Wszystko to skończyło się wraz z wybuchem II wojny światowej. "Przepowiednia" - niestety - spełniła się. Polacy uciekli w strachu przed Ukraińcami. Ukraińcy zostali wysiedleni w ramach Akcji "Wisła". Wcześniej, do wojny, ludzie ci żyli obok siebie, po sąsiedzku - w Korczminie i okolicznych wsiach (dziś gmina Ulhówek w woj. lubelskim).

Gdy sytuacja uspokoiła się, ziemie te zaczęto zasiedlać. Przyjeżdżano tu chętnie, ze względu na wolne gospodarstwa, żyzną ziemię, bliskość miast - Bełza, Sokala, Uhnowa. Jednak w 1951 roku zmieniła się granica pomiędzy Polską a ZSRR. Miasta te znalazły się po stronie sowieckiej, zaś Polsce, w wyniku "równania granicy" przypadły w udziale mało urodzajne tereny w Bieszczadach. Znów kaprys wielkich polityków odciął mieszkańców Korczmina i okolic od wcześniejszych perspektyw. Granica oddzieliła ich od krewnych, przyjaciół. W Korczminie druty kolczaste pobiegły pomiędzy cerkwią i wsią, a kapliczką w miejscu objawienia. Pogranicznicy zabraniają się do niej zbliżać. Kapliczka Matki Boskiej zostaje rozebrana, wieś podupada, cerkiew zamienia się w ruinę.

O Korczminie głośniej jest dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Cerkiew została wyremontowana, wznowiono tradycję odpustową (28 sierpnia). Wsią interesują się dziennikarze, studenci, fotografowie. Przyciągnęła też nas. I jej atmosfera na pewno każe nam do niej wrócić.

Jako uczestnicy obozu kulturoznawczego działającej w Lublinie Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza do Korczmina i okolicznych wsi pojechaliśmy w sierpniu, żeby zebrać opowieści ludzi. Historie mówione. Żeby zdążyć, zanim odejdą. Dowiedzieć się, co się tu wydarzyło, jaki los podzielili miejscowi. Były historie smutne, były i weselsze. Słyszeliśmy o potańcówkach, wspólnych zabawach, odpustach. Ale mówiono też o wysiedleniach, tragediach ludzkich... Byliśmy tam tydzień, ale przeżyliśmy lata historii, przeszliśmy tysiąc dróg.

Odwiedzaliśmy także okoliczne wsie - Budynin, Chłopiatyn... W Mycowie stoi piękna, opuszczona cerkiew. Na miejscowym cmentarzu jest wiele nagrobków z wyjątkowymi w swojej urodzie rzeźbami. Oserdów jest wsią, w której, przez zawieruchę dziejową, zostało niewielu rodowitych mieszkańców. Większość z obecnych pochodzi z zachodniej części Lubelszczyzny (zachowali nawet gwarę ze wsi, w których żyli wcześniej). Nietypowy układ wsi - ze stawem w centrum - sprawia, że Oserdów nie powinien ustępować centrom roztoczańskiej agroturystyki.

Była też krótka wycieczka na Ukrainę. Po polskiej stronie upadły PGR, po ukraińskiej - zrujnowany kołchoz. I tu, i tam wioski z niepewną przyszłością. I barwną przeszłością.

Skrót artykułu: 

Było to w czasach, których nie pamiętają nawet najstarsi żyjący ludzie. Na łąkach między wsiami Staje i Korczmin pastuszkowi objawiła się Matka Boska. Dalej wersje przekazywane współcześnie rozchodzą się. Jedni twierdzą, że "piękna Pani" poprosiła chłopca o wstążkę z kapelusza, inni opowiadają o towarzyszącej wydarzeniu wielkiej łunie, jeszcze inni o tym, że Matka Boska zapowiedziała wtedy ciężkie czasy - wysiedlenia i bratobójcze walki. Miejsce objawienia otoczono kultem, wybudowano kapliczkę, odbywały się tam odpusty, chodzono na msze. Wszystko to skończyło się wraz z wybuchem II wojny światowej. "Przepowiednia" - niestety - spełniła się. Polacy uciekli w strachu przed Ukraińcami. Ukraińcy zostali wysiedleni w ramach Akcji "Wisła". Wcześniej, do wojny, ludzie ci żyli obok siebie, po sąsiedzku - w Korczminie i okolicznych wsiach (dziś gmina Ulhówek w woj. lubelskim).

Dział: 

Dodaj komentarz!