Impresja z Pobu¿a

Jako mała dziewczynka bywałam w Wólce nad Bugiem, wspinałam się na skały Mielnika (te najniższe), tworzyłam sobie dziecięcą mitologię, a właściwie bestiarium Sarnak (ku Łosicom) z nazwami zwierząt, które sama wymyśliłam i szukałam czułości w nazwie Bużka nad Bugiem rojąc, że chodzi o buźkę.

Wszystkie te miejscowości wydawały mi się teraz nieme, brakowało mi w nich muzyki, która mogłaby towarzyszyć moim dziecięcym rojeniom. Po latach, gdy wracam na tamtą ziemię, zamiast dźwięków przywołuję obrazy tak, jakby sztuka wyruszyła wraz ze mną na poszukiwanie muzyki. Pośród nadbużańskich pejzaży tworzę teraz wyimaginowaną galerię dzieł, które budzą muzykę w mojej głowie. Na polach wokół Wólki ustawiam obraz Piotra Norblina "Dudziarz"1 (z około 1780 roku), bowiem zamiast wytwornych muzyków portretował on wiejskich muzykantów. Dudziarz Norblina jest nieproporcjonalnie wielki, za chwilę grać zacznie wśród pól, dopóki rybacy znad Bugu go nie przepędzą.

Na rozstaju dróg - jedna do Bużki, druga na Lublin wiedzie - ustawiłam obraz Michała Stachowicza "Taniec w karczmie" (1819), bowiem w tym oto obrazie muzyka dzieje się we wnętrzu i poza nim, wiruje jak powietrze w największy, nadbużański upał, jako żywo przypominając świąteczne obrazy braci Brueghlów oraz emocje obecnych koncertów folkowych. Roztańczone postacie zdają się przekraczać ramy obrazu, inaczej zupełnie niż w opowiadaniu Marguerite Yourcenar "Jak mistrz Wang-Fo był uratowany"2.Tam mistrz znalazł wieczne schronienie we wnętrzu obrazu, zaś "Taniec w karczmie" (1819) Michała Stachowicza to taniec życia. Ciąg dalszy zdarzeń można wyczytać z kolejnego obrazu Stachowicza, zatytułowanego "Dożynki" (1821) - to kolejna uczta, brueglowska swawola, przed dworem uczestnicy dożynek celebrują swoje święto. (Brak dworów w okolicach nadbużańskich, niestety!).

Za Turną Małą ustawiłabym w polu obraz Wincentego Smokowskiego "Wesele żydowskie" (około 1840)... i już setki kilometrów stąd dobiega mnie muzyka zespołu Kroke. Sielską Kapelę Weselną usłyszę we wnętrzu obrazu Henryka Pilattiego "Tańce przed chatą" (około 1860), który ustawiam od strony Sarnak. I tylko wystarczy zwołać po wsiach nadbużańskich wyimaginowany zespół do wnętrza obrazu Witolda Pruszkowskiego "Sielanka" (1880). Tam pastuszkowie na fujareczkach przygrywają, księżyc im całą publicznością i "postromantyczne" wierzby. Muzyka pastuszków toczy się steczką, czyż nie należałoby również, patrząc w głębiny Bugu, wywołać wierszy Józefa Czechowicza (tutejsza ziemia nie wydała równych mu poetów). I oto pastuszkowie nawołują się nad Bugiem, jak w obrazie Juliana Fałata "Sygnał" (1891).

O tej porze dnia nawet Bug ucichł, w ciemność odchodzą obrazy. Wracam po wieczornej łące obejmując gramofon. W dali - światełko domku narysowanego dziecięcą ręką...

1 Reprodukcje wymienionych w tekście obrazów można znaleźć w publikacji J. Banach, Tematy muzyczne w plastyce polskiej, Kraków 1956.

2 Por. M. Yourcenar, Comment Wang-Fô fut sauvé, [w:] Nouvelles Orientales Gallimard, 1963, s. 11-27 (brak miejsca wydania).

Skrót artykułu: 

Jako mała dziewczynka bywałam w Wólce nad Bugiem, wspinałam się na skały Mielnika (te najniższe), tworzyłam sobie dziecięcą mitologię, a właściwie bestiarium Sarnak (ku Łosicom) z nazwami zwierząt, które sama wymyśliłam i szukałam czułości w nazwie Bużka nad Bugiem rojąc, że chodzi o buźkę.

Dział: 

Dodaj komentarz!