Smak czterech pór roku

Kasię Szulc-Rozmysłowicz, autorkę książki "Kuchnia wegetariańska", która na początku maja ukazała się w księgarniach, poznałam jedenaście lat temu. Wcześniej widywałyśmy się w Jaworniku, na organizowanych przez "Orkiestrę św. Mikołaja" letnich warsztatach muzycznych. Jakoś samo wyszło, że pewnego dnia razem ze znajomymi znalazłam się w Cisnej, przed domem Rozmysłowiczów. Zapamiętałam lipcowy wieczór, zapach kwiatów, jeszcze mokry obraz z zieloną bieszczadzką łąką autorstwa Kasi, który natychmiast kupiłam, warzywa z kociołka jedzone na ganku i ciągnącą się chyba do drugiej w nocy rozmowę. Początek przyjaźni.

"Kuchnia wegetariańska" wydaje mi się mało szczęśliwym tytułem dla czegoś, co jest dziełem Kaśki. Każdy inny, zresztą, byłby równie nieadekwatny. Wiele razy miałam okazję dosłownie od kuchni, stojąc razem z autorką książki przy desce do krojenia, poznawać tajniki powstawania opisywanych w książce potraw. Za każdym razem jest to akt tworzenia, precyzja artysty doskonale znającego swoje rzemiosło, pracującego metodycznie, sprawnie i błyskawicznie. A jednocześnie wszystko dzieje się zupełnie od niechcenia - trochę tego, trochę tamtego; dosypywanie z różnych słoiczków, mieszanie, wąchanie, próbowanie. I rozmowa - o przyprawach z Ameryki Południowej, patelni z Kornwalii, serach z bacówki w Osławicy, muzyce, znajomych, tęczy za oknem. Z tego wszystkiego wyłaniają się kolejne potrawy, oszałamiające smakiem, zapachem i wyglądem nie tylko mnie, ale wszystkich gości pensjonatu "Przystanek Cisna", który Kasia prowadzi wspólnie z mężem. Talent malarski przydaje dodatkowego waloru estetycznego temu, co ostatecznie pojawia się na półmiskach. Odcienie, kolory i kompozycja sprawiają, że proste danie staje się pretekstem dla biesiadników do rozpoczęcia rozmowy o tym, co znajduje się na stole. Posiłek jest przygodą, zmysłową podróżą po odkrywanie nowych smaków.

Wszystko, co powstaje, jest twórczością, wynikiem pasji życia, kreowania świata po to, żeby było piękniej. Życie tutaj toczy się niepowtarzalnym rytmem: gotowania, malowania obrazów, obserwowania kotów buszujących w pelargoniach na ganku i przede wszystkim rozmów, takich jak ta, którą zapamiętam z pierwszego spotkania z Kaśką -

o rzeczach zwyczajnych, ale ważnych i pozostających w pamięci. Niewielu jest chyba ludzi tak oddanych temu, co robią, a jednocześnie otwartych na uczenie się od innych, poznawanie, rozmowę, kontakt. To jest fenomen "Przystanku Cisna" i tego, że goście tu wracają sławiąc nie tylko genialną kuchnię, ale przede wszystkim osobowość gospodarzy i atmosferę domu.

Próbką tego klimatu jest właśnie książka Kasi. Można znaleźć w niej przepisy na udany dzień, wieczór, na poprawę humoru, na zaskoczenie znajomych czymś nowym. Herbata z pomarańczami, ziemniaki w miodowej skorupce, placki z cukinii to potrawy, które według przejrzyście podanych receptur "robią się" same. Proste składniki, dobra oliwa, świeże warzywa to podstawa, która daje radość z gotowania. Jeżeli ktoś nie lubi gotować, może przenieść się na chwilę w Bieszczady dzięki pięknym zdjęciom autorstwa zaprzyjaźnionego z gospodarzami Piotra Pałackiego i Agaty, córki Kasi i Andrzeja. Ale żeby cieszyć się w pełni zawartością tej książki, trzeba chociaż na chwilę poczuć się twórcą w kuchni i przyrządzić coś niezwykłego dla przyjaciół albo tylko dla siebie. Zachęcam wszystkich do potraktowania "Kuchni wegetariańskiej" jako książki z przepisem na zrobienie czegoś inaczej, na wyruszenie w podróż w nieznane, na fajne życie.

Skrót artykułu: 

Kasię Szulc-Rozmysłowicz, autorkę książki "Kuchnia wegetariańska", która na początku maja ukazała się w księgarniach, poznałam jedenaście lat temu. Wcześniej widywałyśmy się w Jaworniku, na organizowanych przez "Orkiestrę św. Mikołaja" letnich warsztatach muzycznych. Jakoś samo wyszło, że pewnego dnia razem ze znajomymi znalazłam się w Cisnej, przed domem Rozmysłowiczów. Zapamiętałam lipcowy wieczór, zapach kwiatów, jeszcze mokry obraz z zieloną bieszczadzką łąką autorstwa Kasi, który natychmiast kupiłam, warzywa z kociołka jedzone na ganku i ciągnącą się chyba do drugiej w nocy rozmowę. Początek przyjaźni.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!