Kaptoszki

Kapela o tej dziwnej nazwie pojawiła się po raz pierwszy na tegorocznej Folkowej Majówce w Radomiu, gdzie była jedną z początkujących. Nikt nie wróżył jej specjalnych sukcesów na "Mikołajkach" sądząc, że czeka ją jeszcze dużo pracy.

Na Scenie Otwartej zadziwiła wszystkich doborem repertuaru, aranżacjami, ekspresywną grą skrzypka i głosem wokalistki. Zespół otrzymał wyróżnienie.

Jego członkowie pochodzą z Kozienic, niewielkiego miasta, miejsca urodzenia Zygmunta Starego i jednego z wielkich cadyków - Kozienicera. Jest ono tak małe, że wszyscy, którzy chcą grać z pewnością muszą się natknąć na siebie. Zaczynali od poezji śpiewanej, ale były to niezbyt udane próby.

"Gdzieś w międzyczasie usłyszało się to Orkiestrę pod wezwaniem św. Mikołaja, to Matragonę, poza tym każdy z nas lubi muzykę folkową. Szukaliśmy własnego nurtu i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że folk jest najlepszy, najbardziej ekspresyjny. Wszystko szaleje wokół pieniądza i komercji, a folk jest jedyną rzeczą, która jest rzeczywiście autentyczna. Ani rock, ani punk, ani nawet poezja śpiewana nie odda tego, co folk, gdyż folk ma to wszystko w sobie." - wspominają.

Inspirują się muzyką polską, typową dla ich regionu. Próbują dotrzeć do własnych korzeni. Ich teksty są autentyczne, może jedynie inna muzyka, ale właściwie wszystko, co grają jest swoje, "najswojsze". Twierdzą, że Kozienice mają swój specyficzny mikroklimat, na który wpływa bliskość puszczy i Wisły. To one sprawiają, że to "coś" po prostu się słyszy, odczuwa, że to gdzieś tam jest.

Skrót artykułu: 

p>Kapela o tej dziwnej nazwie pojawiła się po raz pierwszy na tegorocznej Folkowej Majówce w Radomiu, gdzie była jedną z początkujących. Nikt nie wróżył jej specjalnych sukcesów na "Mikołajkach" sądząc, że czeka ją jeszcze dużo pracy.

Dział: 

Dodaj komentarz!