Na folkową nutę w S1

Konkurs "Nowa Tradycja" organizowany przez Polskie Radio, w tym roku po raz trzeci, stał się wydarzeniem, na którym folkowcom po prostu nie wypada nie bywać czy to roli wykonawców, czy też widzów. Spotykają się tu dziennikarze, organizatorzy festiwali, muzycy i animatorzy ruchu folkowego. Interesujące są występy zaproszonych gości - tegoroczny festiwal rozpoczęli Muzykanci (laureaci Grand Prix z ubiegłego roku). Nowe oblicze pokazał Kwartet Jorgi - występując chyba po raz pierwszy w historii w "pełnym", czteroosobowym składzie (do braci Rychłych dołączyli jazzujący bracia Andrzej i Janusz Brychowie). Z powodu tych zmian muzyka Kwartetu podąża w stronę jazzu, do czego nie wszyscy słuchacze mogą się przekonać. Choć "sala była trudna" niezrażony Maciej Rychły grając i poruszając się na scenie przywodził na myśl rozedrgany płomień ogniska, który może ogrzać najbardziej zlodowaciałych słuchaczy. Na zakończenie festiwalu, w niedzielę, prawdziwy show urządziła Golec UOrkiestra. Były też gwiazdy z zagranicy. Już tradycyjnie występował zespół z Węgier, tym razem Okros - usłyszeliśmy kawał dobrej, ludowej muzyki madziarskiej. Festiwal gościł też Belga, Vannes van de Velde z repertuarem balladowym ...........

.........ale tak naprawdę wielu folkowych słuchaczy przyszło głównie na konkurs. Przyszli "łowcy głów" wyszukujący zespoły na organizowane przez siebie imprezy (festiwal dopiero rozpoczynał sezon koncertowy), muzycy badający trendy i spragnieni nowinek fani. Do konkursu zakwalifikowało się 16 zespołów wybranych spośród ponad pięćdziesięciu zgłoszeń (od kapel folklorystycznych po formacje disco polo) - sama śmietanka, różnorodne trendy, inspiracje. Jak zwykle jury złożone z: Marii Baliszewskiej, Sławomira Króla, Wojciecha Ossowskiego, Edwarda Pałłasza i Macieja Rychłego miało trudny orzech do zgryzienia.

Jako pierwszy w szranki stanął zespół z dużym stażem, Przylądek Starej Pieśni - mocno rockowy, który nie zabrzmiał najlepiej w studiu koncertowym. Zagrali między innymi piosenkę "Tańcował Kuba" znaną z czołówki telewizyjnego programu "Hulaj dusza" i to był utwór najbardziej nawiązujący do ludowych korzeni w ich prezentacji. Inną grupą również pochodzącą z kręgu muzyki folk-rockowej i irlandzkiej był "Shamrock" z Suwałk, który ostatnio zaczął interesować się folklorem swoich stron. Jednak irlandzkie brzmienie przeważyło i można by pomyśleć, że do melodii z Zielonej Wyspy zostały napisane polskie teksty. Taka "cudzoziemska" aranżacja bardzo pasowała do pieśni "Winszuję winem zielonym".

Zupełnie inaczej brzmiała Kapela Stefana Kozby stworzona przez Katarzynę Szurman - skrzypaczkę z Kapeli ze Wsi i Bartosza Niedźwieckiego z Rzepczyna Folk Band. Niemal w ostatniej chwili dołączyli do nich muzycy z warszawskiego Domu Tańca. Kaśka Szurman zauroczyła śpiewem i grą na skrzypcach (między innymi podwiązywanych) zarówno publiczność jak i jurorów. Zespół otrzymał II nagrodę.

Drugą grupą złożoną z muzyków występujących na co dzień w innych kapelach był Ket Jo Barat (po węgiersku dwa bratanki) złożony z Jacka Hałasa (Muzykanci) i Stefana Puchalskiego. Zawsze zastanawiam się, gdzie ten amerykański Żyd nauczył się tak wspaniale po polsku grać na skrzypcach - po prostu prawdziwy klezmer, a Jacek Hałas wtórował mu na różnych instrumentach i śpiewał mocnym, ciepłym głosem. Na koniec występu panowie dwaj odegrali zgrabny skecz, co rzuciło nowe światło na sposób prezentacji muzyki folkowej.

Stefana Puchalskiego mieliśmy też okazję usłyszeć w zespole Kazimierz, już sama nazwa grupy informuje o charakterze muzyki. Skład zespołu jest międzynarodowy, na gitarze gra Wolfgang Hofer z Austrii, na kontrabasie Jonaton Ed ze Szwecji, a śpiewa Amerykanka Judith Bolws - ciekawa mieszanka kultur. Wszyscy jednak bez żadnych problemów dogadują się dzięki muzyce. W repertuarze grupy przeważają wątki żydowskie, jednak grają też muzykę innych narodów, które za Franza Josefa można było w Galicji spotkać. Muzyka żydowska jest źródłem inspiracji wielu grup stąd też niewiele nowych zaskakujących brzmień można wprowadzić. Niezbyt wydumanej, a ciekawie i z werwą podanej muzyki Kazimierza słucha się dobrze.

Kolejna kapela z tego nurtu to zwycięzcy Nowej Tradycji The Cracow Klezmer Band z .... Krakowa (angielska nazwa zespołu dobrze koresponduje z innymi zagranicznymi formacjami klezmerskimi). Wielu słuchaczy pamiętało z pewnością tę grupę z zeszłorocznych relacji z Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Dziś jest to już zupełnie inna, o niebo lepsza kapela. Grają perfekcyjnie (są studentami Akademii Muzycznej w Krakowie) trudne, pełne nut utwory z "wtrętami" bałkańskimi, z elementami jazzu, muzyki klasycznej i współczesnej. Mogą zniechęcić mniej wyrobionych odbiorców, jednak publiczność Nowej Tradycji zgotowała im prawdziwą owację. The Cracow Klezmer Band będzie reprezentować Polskę na Festiwalu Folkowym Europejskiej Unii Radiowej w przyszłym roku.

Tuż po nich uplasowała się Stara Lipa zdobywając I Nagrodę. Od początku byli jednym z faworytów tego festiwalu. Choć stremowani zagrali dobry koncert - między innymi "W ogniu ruta trzeszczy" z Mazowsza i "Szumi dolina" z Beskidów utrzymane w manierze muzyki dawnej, ale bez "czadu" znanego choćby z "Mikołajków Folkowych". Mieli za to najbardziej wiernych fanów, którzy niczym piłkarscy kibice zagrzewali zespół do boju. Gazetowe czapki z literami tworzącymi napis "Stara Lipa" i transparenty spodobały się nie tylko operatorom z TV Polonia.

Motywy ludowe zostały również zaadaptowane przez zespół muzyki dawnej Ars Nova, który jest znany choćby ze współpracy z Apolonią Nowak. Kierownik zespołu Jacek Urbaniak grał też w Zespole Polskim, więc folklor nie jest tym muzykom obcy. Na Nowej Tradycji przedstawili kilka krótkich utworów łączących muzykę ludową i dawną. Całość przypominała nastrojem, pewną kujawiakową nostalgią wspaniałą muzykę do filmu "Chłopi" (któremu można zarzucać w warstwie wizualnej "cepeliadę", ale o ścieżce dźwiękowej tego powiedzieć nie można). Image zespołu i sposób gry odbiegał od rozhukania braci folkowej i przeniósł wszystkich do poważnych sal koncertowych. Jacek Urbaniak został wyróżniony przez jurorów "za poszerzanie pola zainteresowań zespołu o muzykę ludową".

Podobne honorowe wyróżnienie otrzymała Agata Harz "za piękne kultywowanie tradycyjnego śpiewu" i była to szczera prawda - jej pieśni wywarły niesamowite wrażenie. W jej wykonaniu z towarzyszeniem liry korbowej usłyszeliśmy balladę "Podolanka". Agata Harc jest członkiem zespołu "Pies szczeka". Tworzą go muzycy z Kapeli z Milanówka, Bractwa Ubogich i zespołu Księżyc. Muzyka zespołu brzmi w sposób tradycyjny i surowy, przejęty od starych muzykantów ludowych. Widać, że czteroosobowa kapela koncertuje zazwyczaj bez nagłośnienia, gdyż stosują częste zamiany instrumentów, co na festiwalu stanowiło prawdziwy sprawdzian dla akustyków.

Po sukcesie Golców jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać góralskie super grupy. W tym roku styl nowej muzyki góralskiej reprezentowali Hajlandery (jak mówią: "ze Zakopanego i okolic") grający muzykę całego łuku Karpat, nuty wołoskie, rumuńskie, węgierskie, słowackie. Dołączyli oni do tradycyjnego składu muzyki z Podhala cymbały, akordeon i kontrabas. Drugi zespół - Extra Formacja Górali Beskidzkich - poszedł jeszcze dalej i z Węgierskiej Górki do Warszawy przyjechał z perkusją. Ich aranżacje brzmiały weselnie, niemal ocierały się o disco polo. Oba zespoły były bardzo sprawne technicznie, na scenie tryskały energią i żywiołowością. Oba też dostały dostrzeżone przez jury, Hajlandery otrzymały Nagrodę Fundacji "Cepelii", a Extra Formacja Nagrodę Telewizji Polonia. Niedawno w Węgierskiej Górce odbył się koncert promujący płytę tego zespołu.

Wśród nagrodzonych, a organizatorzy postarali się o wiele i to nie małych nagród, znalazła się również lubelska Drewutnia (III Nagroda). Kapela z bogatym instrumentarium, repertuarem zaczerpniętym z terenów całej II Rzeczypospolitej i ogólnie znanych zespołów (np. "Wina nalej" Kapeli, tym razem w wersji łemkowskiej). Zachwyciła żywiołowością wykonania, a prym tu wiodła solistka - Ewelina Graban. Jury wyróżniło też "Pole Chońkę" z Ustrzyk Górnych z programem opartym przede wszystkim na tamtejszym folklorze. Zespół niemal fuksem znalazł się na Nowej Tradycji (wskutek rezygnacji Rzepczyna Folk Band). Grupa ta gra dość nierówne koncerty. Na festiwalu wypadli bardzo dobrze, co zostało docenione. Wschodni nurt folk reprezentowało też dziewczęce trio wokalne Skąd - inąd prowadzone przez Ewę Wróbel. Dziewczyny wspaniałymi, mocnymi białymi głosami wykonały kilka pieśni białoruskich i ukraińskich. Jedyne, co można im (i innym tego typu grupom) zarzucić, to zbyt odtwórcza interpretacja pieśni bez śladu własnej improwizacji.

W ramach konkursu wystąpił też Pejzaż - zespół z pogranicza folku, do którego muzyki najbardziej pasuje określenie "modern folk". Wszystkie utwory są kompozycjami zespołu. Reprezentują podobne podejście do folkloru jak występująca w zeszłym roku Matragona. W przeciwieństwie jednak do tego zespołu są prawie zelektryfikowani, mają keyboard, gitary elektryczne, perkusję. Zagrali dynamiczny koncert z flecistą i przeróżnymi instrumentami dętymi na czele, przerywany od czasu do czasu problemami technicznymi. Te kłopoty z nagłośnieniem dowcipnie skomentował prowadzący koncerty Krzysztof Trebunia - Tutka, który bez żadnego nagłośnienia zagrał na talence i był słyszalny w każdym zakątku sali koncertowej. Czy muzyka Pejzażu to folk, czy nie folk? Ale słucha się dobrze.

Podsumowując - spora różnorodność, która jest cechą jak najbardziej pożądaną i cenioną również w przyrodzie, bo wróży żywotność gatunkowi. Wciąż wysoki poziom wykonawców, choć nie było odkryć równych Muzykantom w poprzednim roku. I spore zaangażowanie telewizji - jak zwykle TV Polonia będącej najbliżej "swojskich klimatów"(były cztery programy poświęcone festiwalowi). Dzięki jej zaangażowaniu widzowie z całej Polski i niemal całego świata mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu. Jest to dowodem na to, że folk zaczyna się liczyć wśród zjawisk kulturowych, a napędzają tę "koniunkturę" tak ciekawe imprezy jak Nowa Tradycja.

Skrót artykułu: 

Konkurs "Nowa Tradycja" organizowany przez Polskie Radio, w tym roku po raz trzeci, stał się wydarzeniem, na którym folkowcom po prostu nie wypada nie bywać czy to roli wykonawców, czy też widzów. Spotykają się tu dziennikarze, organizatorzy festiwali, muzycy i animatorzy ruchu folkowego. Interesujące są występy zaproszonych gości - tegoroczny festiwal rozpoczęli Muzykanci (laureaci Grand Prix z ubiegłego roku).

Dział: 

Dodaj komentarz!