Idzie Maciek i śpiewa z Burczybasami

Inicjatywa kapeli "Burczybasy" nagrania polskich piosenek - pieśni ludowych dla dzieci i z dziećmi znalazła świetną realizację na kasecie "Idzie Maciek...", która ukazała się w końcu ubiegłego roku. Jest to jedna z lepszych kaset, adresowanych głównie do dzieci, jakie w ostatnich latach wydano.

Od pierwszego utworu ("Pięknie was witamy nasi mili goście") jesteśmy wciągnięci do wspólnego śpiewania, uczestniczymy w zabawie. To poczucie uczestniczenia, a nie występowania jedynie w roli słuchacza, daje zarówno wyjątkowo udany wybór kolejnych utworów i ich stylowa, przejrzysta aranżacja, jak i wykonanie przez dorosłych i dzieci - w dobrych tempach i z dobrą dykcją. Zrozumiałe jest każde słowo, a atmosfera dopełniana przez gwizdy, świsty, pokrzykiwania i "śpiew ptaków" przydaje radości tej wspólnej zabawie, nigdy nie przysłaniając śpiewu.

Piosenki z Mazowsza, z Kurpiów, z Wielkopolski, Śląska i od Rzeszowa tętnią życiem, tryskają dowcipem. Na przykład dialog w "Czarnym baranie" rozpoczyna się bardzo spokojnie, ale w miarę narastania napięcia przybywa efektów dźwiękowych i daje to kapitalne tło rozmowy. "Przepióreczka" bywa na ogół śpiewana dość energicznie, a tu zaskoczenie - jest zaśpiewana całkiem lirycznie i dodaje to jej uroku. Albo "Ojciec i syn" ("W poniedziałek rano kosił ojciec siano") zaśpiewany w trójmiarze nabiera innego wyrazu niż zwykle, gdy trochę skandowany jest śpiewany w dwumiarze. Cichutko szeptana wiadomość o tym zającu, co "siedzi pod miedzą, a myśliwi o nim nie wiedzą" pozwala nam żywo odczuć jego sytuację i cała piosenka brzmi inaczej, choć kończy ją głos trąbki. Każda piosenka, czy utwór instrumentalny, domagałaby się choć kilkuzdaniowego opisu, lecz jest to niemożliwe w tej krótkiej informacji. Ale o jednej koniecznie chcę wspomnieć. Jest to piękna archaiczna "Ballada o trasnym smoku", utrzymana w skali pentatonicznej bezpółtonowej. Może baśniowość treści, a może też niezwyczajne dla współczesnych polskich dzieci brzmienie pentatoniki powoduje, że jest chętnie i z wielką ekspresją przez nie śpiewana. Słyszałam tę balladę w klasach kodalyowskich prowadzonych przez p. Marię Czarnecką.

Jeszcze raz chcę wrócić do opracowania muzycznego. Większość piosenek zaczerpnięta została z książki Katarzyny Dadak-Kozickiej "Śpiewjże mi jako umiesz. Muzykowanie w szkole według koncepcji Kodalya" (WSiP, 1992) i opracowana tak oryginalnie, że wypada tylko pogratulować Kapeli "Burczybasy": dorośli śpiewają i grają bez udziwniania (bez niby uwspółcześniania), a dzieci - po prostu śpiewają, nie naśladując złych wzorców śpiewania dorosłych w muzyce rozrywkowej.

Kaseta została dobrze, czysto nagrana, łatwo się z niej nauczyć nagranych piosenek. Nie sposób nie wspomnieć o zaprojektowanej, ciekawie składanej kolorowej obwolucie. Na jednej jej stronie są niezbędne informacje o zawartości kasety, o wykonawcach i instrumentach, o osobach i instytucjach, które wspierały realizację nagrania (m. in. Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"). Znalazło się także miejsce na informację o burczybasie, ludowym instrumencie muzycznym i tekst ballady. Druga strona obwoluty to informacja dla dzieci - gra planszowa z czarnym baranem, smokiem i innymi bohaterami piosenek. Interesujący pomysł!

Mam nadzieję, że kaseta będzie służyć pomocą nauczycielom muzyki, nie tylko tym, którzy pracują według programu koncepcji kodalyowskiej, lecz również pracującym według własnych programów autorskich, w szkołach muzycznych. A muszę dodać, że słuchania jej i śpiewanie tych właśnie piosenek sprawia wiele radości przedszkolakom, a także ich rodzicom i dziadkom.


"Wychowanie muzyczne" nr 4
wrzesień - październik 1998.

Skrót artykułu: 

Inicjatywa kapeli "Burczybasy" nagrania polskich piosenek - pieśni ludowych dla dzieci i z dziećmi znalazła świetną realizację na kasecie "Idzie Maciek...", która ukazała się w końcu ubiegłego roku. Jest to jedna z lepszych kaset, adresowanych głównie do dzieci, jakie w ostatnich latach wydano.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!