Moje demony

Wołyń jest krainą, w której mieszkańcy na temat demonów wiedzą prawie wszystko, ale nie o wszystkim chcą mówić. Można powiedzieć, że jest to europejskie zagłębie demonologiczne i to z czynnymi wciąż kopalniami. Występuje tu ogromna galeria różnych sił czystych i mniej czystych, tych co szkodzą człowiekowi i zwierzętom i tych co pomagają. Wołyń emanuje specyficzną atmosferą bytów zupełnie niecielesnych. Jest to kraina wielu jezior, pięknej rzeki Prypeci, bagien, błota i komarów, które też można uznać za demony-wampiry wypijające krew, ale to tak na marginesie Sama demonologia jest prawie tak stara jak dzieje ludzkości. Na jej pojawienie się miała duży wpływ przyroda i wierzenia na niej oparte. Istoty demoniczne są zazwyczaj podobne z wyglądu do człowieka. Wielką popularnością na Wołyniu cieszą się rusałki. Pojawiają się one po Świętej Trójcy i przez tydzień grasują po polach. Ten czas ma nawet swoja specjalną nazwę - Tydzień Rusałek. Rusałki to piękne dziewczyny, które nie znalazły sobie kawalera. Mieszkają one na dnie rzek w cudownych kryształowych pałacach. Rusałkami stają się też dziewczyny, które się utopiły, albo dzieci zmarłe przed chrztem. Rusałką mógł zostać też ten, kto umarł w Tygodniu Rusałek. Jak z tego wynika, przepisów by zostać taka nimfą jest wiele. Życie rusałki jest bardzo ciekawe. Takie jawiszcze nie pracuje i w dodatku całkiem dobrze mu się żyje. W Tygodniu Rusałek ludzie wystawiają im jedzonko. Jeśli rusałka coś przekąsi, to znaczy, że następny rok będzie udany i szczęśliwy. A gdy zjawisko już coś sobie zje i czegoś się napije, to idzie na pola pośpiewać. Zazwyczaj buszuje po zbożu. I jeszcze coś ważnego - jeśli ktoś spotka rusałkę to nie może nikomu o niej powiedzieć i to w ciągu całego roku od tego wydarzenia, bo może umrzeć. Na Wołyniu są też wiedźmy.

Z wyglądu niczym się nie różnią od zwykłej baby czy pięknej dziewczyny. Jedno jest pewne - zawsze jest to kobieta (czyżby światem demonicznym rządziły kobiety?). Na Wołyniu mówią, że poznać taką jest łatwo, trzeba tylko pójść do cerkwii w I-szy dzień Wielkanocy i patrzeć, bo taka wiedźma to będzie chciała popa zarżnąć. Z tego można wywnioskować, że jest to gatunek szkodnika, mający konszachty z diabłem. A taka wiedźma mogła wiele nabroić; mogła rzucić urok na krowę, żeby mleka nie dawała, albo zamiast mleka dawała krew (ku uciesze wampirków). Żeby krowa znów była krową, z białym mlekiem, trzeba ją potrzeć workiem po mące. Na Kupałę wiedźmy zlatują się na Łysą Górę i urządzają sobie harce, bo są to stworzenia które lubią się bawić. Zamieniają się wtedy w różne zwierzęta czy przedmioty. Mogą też zamienić w coś zwykłego człowieka, żeby i jemu było weselej. O śmierci mówią na Wołyniu , że jest to człowiek i to z pewnością kobieta. Nie wiadomo czy jest ładna, bo nikt na nią nie patrzy, tylko ucieka. A teraz mój ulubieniec - Wilkołak - stwór zawsze ponury, zawsze z czegoś niezadowolony. Taki gość na dzień św.Jerzego staje się wilkiem i biega z innymi sobie podobnymi po lesie. Ale w dzień św.Mikołaja znów staje się człowiekiem. Wilkołak będąc w ludzkiej postaci nie chodzi do cerkwi, nie wita się też z ludźmi i nie zna ludzkich zwyczajów. W wilkołaka może kogoś zamienić stara znajoma z artykułu, czyli wiedźma (ach te kobietki!). Kobieta spodziewająca się dziecka, gdy zobaczyła wilka, mogła urodzić dziecko-wilkołaka. Jakież to piękne! Po Wołyniu kręcą się jeszcze Znachorzy, leśne duchy, odmieńcy, upiory, czarownicy, całe tabuny czortów i inne super gadziny, ale o nich opowiem następnym razem.

Skrót artykułu: 

Wołyń jest krainą, w której mieszkańcy na temat demonów wiedzą prawie wszystko, ale nie o wszystkim chcą mówić.

Autor: 

Dodaj komentarz!