felieton

Nowości książkowe

167 (4 2023) Dział: Nowości książkowe

Damian Gocół, Historia mówiona: geneza, rozwój, koncepcje; Hubert Ossadnik, Między Osławą a Jasiołką; Grzegorz Józefczuk, Jeżeli molfar jest po jego stronie. Felietony z „Pisma Folkowego”

Cokolwiek miłego [folk a sprawa polska]

160 (3 2022) Autor: Tomasz Janas Dział: Felieton To jest pełna wersja artykułu!

„Jako słuchacz mam duże wymagania. Jestem bardzo trudnym odbiorcą, bardzo krytycznym. Nie słucham muzyki dużo, niewiele z niej też mi się podoba. Sporo tego, co leci teraz w radio mnie »nie bierze«. Tak się składa, że nie puszczam sobie muzyki w domu po to, żeby zabić ciszę, lubię, jak brzmi piękna cisza. Słucham zaś takiej, która mnie porywa, robi ze mną cokolwiek miłego. Jako odbiorca nie preferuję jakiegoś konkretnego stylu czy kierunku. Bardzo lubię, gdy przez dźwięki, które słyszę, mam poczucie kontaktu z muzykiem. […] W ten sposób właśnie wartościuję” – mówił Jerzy Słoma Słomiński w numerze 9 „Gadek z Chatki” z roku 1997. Przytaczam te słowa, bo wróciłem ostatnio do muzyki Słomy, do tych paru autorskich płyt, które – jak dotąd – nagrał, do dawnych emocji, które we mnie budziły.

Od Zawieruchy do Leśmierza Felieton. Maria Baliszewska

155 (4 2021) Autor: Maria Baliszewska Dział: Felieton To jest pełna wersja artykułu!

Lato roku 2021 – o dziwo – podczas wyciszonej pandemii obfitowało w wiele wydarzeń związanych z szeroko pojętą kulturą ludową, folklorem, folkiem. Były festiwale – mimo obostrzeń – a tam: warsztaty, koncerty i oczywiście refleksje – nad jakością naszej kultury ludowej, jej żywotnością, spontanicznością, kontekstami istnienia tejże.

Zespół Zawierucha podczas Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem 2021, koncert Na Folkową Nutę, fot. A. Kusto

Kariera Daisy z ulicy Królewskiej Felieton. Grzegorz Józefczuk

155 (4 2021) Autor: Grzegorz Józefczuk Dział: Felieton To jest pełna wersja artykułu!

Ta historia, a może po prostu sekwencja różnych zbiegów okoliczności, ma początek przy ulicy Królewskiej w Lublinie. Jeszcze trzydzieści lat temu pod numerem szóstym był tam wyjątkowy sklep: antykwariat muzyczny i jednocześnie komis z instrumentami oraz przedziwnymi przedmiotami, jakie obecnie chyba trudno znaleźć nawet na targach staroci. Wchodziło się po kilku stromych schodkach, niczym do jakiegoś sanktuarium. A szarość wiekowej farby na łukowych sklepieniach wnętrza oraz postać gospodarza – pamiętam go jak przez mgłę – współtworzyły aurę magiczności tego miejsca.