Obrzędowa pieśń weselna z Tarnobrzeskiego, towarzysząca wyjazdowi dziewczyny z domu rodziców do domu pana młodego. Piosenka, która poprzez folk stała się szlagierem polskiej muzyki ludowej. Bardzo fajnie się ją śpiewa zarówno na spotkaniach towarzyskich jak i i na scenie. Na dole strony można ją znaleźć w innym wykonaniu ukraińskiego zespołu Joryj Kłoc.
Wypróbowaną tonacją do śpiewania jest h-mol.
Intro cybałów
Przygrywka skrócona w stosunku do zwrotki
h h | h h | F F | h h | x 2
h h | h h | F F | h h
h F h
Oj, siadaj, siadaj kochanie moje
h F h
Juz tu nie pomoze płakanie twoje.
h
Juz płakanie nie pómoze
h
bo juz konie stoją w wozie
F h
Siadaj kochanie. | x 2
Oj, zaraz, zaraz bede siadała
Jesce zem się z uojcem nie pozegnała.
[Do widzenia miły uojce
Com ci była do pómocy
Teraz nie bede.] 2x
Oj, siadaj, siadaj...
Oj, zaraz, zaraz bede siadała|
Jesce zem się z matką nie pozegnała.
[Do widzenia miła matko
Coś mnie wychowała gładko
Teraz nie bedzies.] 2x
Oj, siadaj, siadaj...
Oj, zaraz, zaraz bede siadała
Jesce zem się z bratem nie pozegnała.
[Do widzenia miły bracie
Com ci była na zawadzie
Teraz nie bede.] 2x
Oj, siadaj, siadaj...
Solo dutaru (taru)
Oj, zaraz, zaraz bede siadała
Jesce zem się z domem nie pozegnała.
[Do widzenia węgły, ściany
I ty, piecu murowany
Bo ja juz jade.] 2x
Oj, siadaj, siadaj kochanie moje
Juz tu nie pomoze płakanie twoje.
[Juz płakanie nie pómoze
Bo juz konie stoją w wozie
Siadaj kochanie, siadaj kochanie.] 2x
Tekst, muzycy, instrumenty
Piosenka na "wyprowadzenie panny młodej" z domu rodziców do kościoła na ślub. Jej zwyczajna forma zwrotka-refren idealnie pasuje do treści, więc wystarczyło ją zaśpiewać: chór prawie jak z greckiego dramatu uporczywie ponagla, a panna młoda ociąga się. I tak w kółko. Jeszcze była zwrotka: "... miła siostro, coś patrzyła na mnie ostro". Samo życie. "Panna młoda żegna się w niej nie tylko z bliskimi, ale i z wnętrzem izby - przekorna gra na zwłokę, figura poetycka, a może pozostałość wiary w znaczenie przedmiotów martwych, wykraczające daleko poza ich wartość użytkową i zwykłe przywiązanie?" - tak napisałem we wprowadzeniu do piosenki na płycie, ale chyba nie trzeba się doszukiwać drugiego dna. Ślub, zamążpójście, które kojarzymy z ogólną wesołością, dawniej oznaczało rozstanie z domem, z dzieciństwem, z opieką rodziców. Tak jak i oczepiny, wyjście z domu do kościoła było okazją do wzruszenia i płaczu. Piosenka nadaje się na prawdziwy ślub jak i do towarzyskiego śpiewania, bo ma "teleskopową" budowę: można ją skrócić, a można wydłużyć o repetycje i przygrywki. Tylko najlepiej umówić się przedtem, co powtarzamy albo żeby przynajmniej prowadzący śpiew wiedział, jak ma być.
Joanna "Ejsza" Makaruk (dziś Kijowska) - śpiew
Stefan Darda - cymbały
Marcin Skrzypek - dutar (czyli tar)
Magda Szakiewicz - klawesy
Agnieszka Kołczewska - drewienko (czyli brzmieniowe wzbogacenie klawesów)
Grzegorz Salachna - sekund
Adam Rzepliński - wioloczela
kto żyw - chórek
Najpierw słowo o dutarze: tak nazywamy nasz tar. "Kiedyś nie było internetu", więc nie wiedzieliśmy, że to pudło taru ma kształt klepsydry, a nie dutaru, który jest w kształcie klopli. Niestety, słowo "dutar" bardziej do niego pasuje :-) W każdym razie jest to perski instrument strunowy z korpusem pokrytym pęcherzem i ze struną burdonową, dzięki którym ma to swoje charakterystycze brzmienie. Nasz tar po rozdeptaniu przez publiczność zamienił pęcherz na skórę. Drugi ważny instrument w tej piosence, to cymbały w wykonaniu Stefana Dardy. Słychać, że umiał grac na fortepianie, bo takich ozdobników nikt z nas nie znał :-) Piosenka oparta na tych dwóch instrumentach i klawesach - bardzo prosty i skuteczny akompaniament. Co do wiolonczeli, jak i w paru innych, oddaliśmy ją w ręce lepiej wykształconego muzyka Adama Rzeplińskiego. Tylko kto grał na bębnie?