Gdyby przyjrzeć się bliżej, przynajmniej krajom europejskim, okazałoby się zapewne, że każdy kraj ma swojego Boba Dylana i to często niejednego. Niektórzy pojawili się wcześniej, inni później, ale o każdym można powiedzieć, że Dylan wywarł na niego spory wpływ. Wciąż pojawiają się zresztą nowi artyści, mający coś do powiedzenia, dla których gitara jest bronią wycelowaną w świat. Przebywając przez dłuższy czas w Szwecji trudno nie natrafić prędzej czy później na ślad człowieka, którego nazwisko zrosło się ze Sztokholmem, choć wcale nie brzmi po szwedzku. To Cornelis Vreeswijk (1937-1987), Holender, który dorastał w Sztokholmie i którego późniejsza twórczość była dwujęzyczna.