Johnny is Gone to Hilo... (W folkowej sieci)
Wakacyjny czas kojarzy się zwykle z wypoczynkiem, rozrywką, zwiększoną konsumpcją wszelakich dóbr kultury, oraz oczywiście z podróżami. W tym roku doszedł mi jednak do tej kolekcji również smutny akcent. Smutny po dwakroć, gdyż z tego świata odszedł nie tylko warty uwagi muzyk, ale stało się to na dodatek podczas jego pobytu w Polsce.
Dzień po ostatnim z występów w Trójmieście 6 lipca 2009 roku Johnny Collins zmarł w szpitalu w Gdańsku. Jego przyjaciele wspominają, że poprzedniego wieczoru doskonale się razem bawili, śpiewając szanty nawet w taksówce, która wiozła ich do hotelu. W nocy, gdy szantymen poczuł się źle, postanowiono przewieść go do szpitala, nie udało się jednak utrzymać go przy życiu.