Wstępniak
W ciągu tysięcy lat swej historii muzyka rozwinęła się z tych skromnych początków w ogromnym stopniu. Poszatkowana, ujęta w karby zmyślnego systemu harmonicznego w dalszym ciągu fascynuje ludzi na całym świecie.
W ciągu tysięcy lat swej historii muzyka rozwinęła się z tych skromnych początków w ogromnym stopniu. Poszatkowana, ujęta w karby zmyślnego systemu harmonicznego w dalszym ciągu fascynuje ludzi na całym świecie.
Piętnaście lat temu Maria Pomianowska wyjechała do. Wśród wielu instrumentów, które wtedy poznała był magiczny, tajemniczy SARANGI. Grają na nim głównie mężczyźni - muzułmanie, dlatego, gdy ona zapragnęła nauczyć się grać na tym instrumencie, wywołało to niemalże zgorszenie. Hindusi bowiem nie lubią, kiedy ktoś ośmiela się łamać ich zwyczaje kulturowe, z którymi są bardzo związani.
Agnieszka Kołczewska: Cokolwiek robimy, robimy w rytmie. W nim chodzimy, mówimy, śpiewamy. Rytmem jest całe życie. Uderzeniom serca podporządkowane jest funkcjonowanie całego organizmu. Zatem był on obecny od zawsze. To dlatego bęben był pierwszym instrumentem ludzkości.
Wybieram drewno. Staram się przede wszystkim wybierać materiał, który jest już ścięty. Zawsze gdy z mojej przyczyny ma być ścięte drzewo, to mocno się nad tym zastanowię. Przemawia do mnie ekologiczna świadomość, że drzewa też są święte i powinniśmy jak najmniej wycinać. Muszę się przyznać, że mam kilka drzew na swoim sumieniu. Zawsze jednak staram się więcej sadzić niż ma być z mojej przyczyny ścinane. Trudno powiedzieć jakie drewno jest najlepsze, tu zdania pomiędzy bębniarzami są podzielone. Ja uważam, że najszlachetniejszym materiałem jest klon nizinny, bardzo lubię robić w jaworze i jesionie. Od dłuższego czasu nie używam dębu, choć wielu kolegów pracuje w tym drewnie. Mnie nie spodobało się jego brzmienie i właściwości - podatność na pękanie. Wybór drewna zależy też od rodzaju instrumentu i sposobu artykułowania dźwięku.
Afrykańskie bębny koronacyjne muszą być uderzane pałkami wykonanymi z ludzkich piszczeli. Istniał tu stały obyczaj zdobywania nowych pałek. Po dorocznej ceremonii koronacyjnej bębniści zabierali wszystkie bębny z wyjątkiem jednego. Jeżeli którykolwiek z nieprzeczuwających niczego widzów odniósł pozostawiony instrument, był uśmiercany; kości jego ramienia służyły potem jako pałki do bębnów.
Pośrataj Panie goście nasze
Łaado Ładoo
Niech wam Bóg śrata
Dobrą dolę da
Łaado Ładoo
Niech wam Bóg śrata
Dobrą dolę da
Łaado Ładoo
Pierwsza reakcja: nareszcie Słoma nagrał kasetę! Potem zaskoczenie: zamiast spodziewanej symfonii bębniarskiej bum-bum i puk-puk, jakie się najczęściej z bębnów wydobywa. Po drugim przesłuchaniu jednak "Brzmienia" wyraźnie zyskały, nawet w porównaniu z początkowymi oczekiwaniami.
Słoma to postać istniejąca w polskiej muzyce od dawna. Swoją drogę artystyczną rozpoczął w latach 80-tych. Grywał z różnymi muzykami, między innymi z alternatywną grupą "Brygada Kryzys", Antoniną Krzysztoń, "Orkiestrą na Zdrowie". Od pewnego czasu występuje z założonym przez siebie zespołem "Bębnoluby". Podczas koncertów można też usłyszeć oraz zobaczyć Słomę śpiewającego i grającego na gitarze. Nie robił tego nigdy wcześniej. Nasuwa się więc wniosek, że artysta próbuje własnych sił, realizuje koncepcje, które rodziły się w ciągu wielu lat jego przygody z muzyką. Jednak, co on o tym sądzi, przybliży czytelnikom poniższy wywiad którego artysta udzielił "Gadkom" podczas koncertu w jednym z lubelskich klubów.
"...Gdy muzyka gaśnie - to słowa są właśnie. I właśnie chcę przywitać wszystkich naszych przyjaciół na kasecie z koncertu "Dziadki w Akwarium" 21 lutego 1994 roku w Warszawie, na kasecie właśnie wydawanej przez Folk Time, i wszystkich naszych przyjaciół zaprosić na nasze inne koncerty, na których jak zwykle - co słowo zabiera, muzyka otwiera..."
Aby zobaczyć program Festiwalu kliknij "cały artykuł"
Aby zobaczyć spis audycji kliknij "cały artykuł"
W piątkowy wieczór (4.04.1997) kawiarnia Ząbkowickiego Ośrodka Kultury była miejscem Folkowych Prezentacji - koncertu. Na małej kameralnej scenie przedstawiły się zespoły folkowe prezentujące szeroki przekrój gatunku. Wystąpili: zespół Rivendel -znany słuchaczom choćby z ostatniej Fiesty, Sierra Manta, Dudziarze z Wielkopolski, Digree Doo grający brzmienia aborygeńskie oraz Wałasi, która gościła na zeszłorocznej Fieście) ze znakomitą cymbalistką ze Słowacji - Lubką Tumową. Koncert prowadził Marek Kaim - dobra dusza wszystkich folkowych przedsięwzięć.
"Jes hań na niebie kwościca, co wielgim kwostem co wieczora zamiato, kie zamiecie po ziemi, to wte chlaśnie wos i nos i pódemy syćki jednom drogom"*.
"Św. Jerzy, wstawaj rano,
odmykaj ziemię, wypuszczaj rosę,
Na wiosnę mokrą, na ciepłą,
Na lato ciepłe, na żyto bujne, na jędrne, na kłośne."