Na widelcu

Jurorzy i laureaci konkursu „Scena Otwarta”

Arbitrzy i laureaci

Rok 1993. Była to prapremiera „Sceny Otwartej”, bo konkurs ostatecznie przyjął formę przeglądu z publicznością jako jedynym jury. Wzięło w nim udział 5 zespołów: lubelska kapela andyjska Los Centauros (zwycięzca), Kapela Strzecha z Wisły (jej liderem był Maciej Rosenberg znany z zespołów Wałasi, Golec uOrkiestra, a obecnie Hajlandery), Gin z Tonikiem z Chełma (muzyka irlandzka), Chudoba z Wrocławia i Jerzy Andruszko z Brzegu (drumla).

Rok 1994. Wystąpiło 7 wykonawców, wszyscy zostali wyróżnieni. Jury: Sławomir Gołaszewski (Centrum Animacji Kultury w Warszawie), Tomasz Szwed, Jacek Urbaniak (Ars Nova), Bogdan Bracha (szef Orkiestry św. Mikołaja jako przedstawiciel gospodarzy). Przyznano dwie nagrody oraz wyróżnienia. Pierwszą (milion złotych!) otrzymała Orkiestra Jednej Góry – Matragona z Sanoka (za stworzenie nowej kreacji muzycznej opartej o bogate instrumentarium i oryginalne brzmienie)*, drugą (500 000 zł) Chudoba (za twórcze podejście do tradycji). Wyróżnieni: Szybki Lopez z Gliwic (perfekcyjne wykonanie i biegłość techniczna muzyki flamenco), Wargan (Jerzy Andruszko z towarzyszeniem ustnego łuku muzycznego – archetypiczne podejście do muzyki), Czeremszyna z Czeremchy koło Hajnówki (dbałość o kontynuację tradycji swojego regionu i próbę znalezienia dla niej nowej formy), Gin (rok wcześniej „z tonikiem” – wykorzystanie elementów ludowych w muzyce rockowej), Ania Kiełbusiewicz z Tarnowskich Gór (dziś solistka Orkiestry św. Mikołaja – podtrzymanie tradycji bardów), Zygmunt Żak z Radomia (człowiek orkiestra – wysublimowana forma prezentacji rodzimej muzyki ludowej).

Rok 1995. Wystąpiło 8 wykonawców (szczegóły dotyczące wszystkich występujących w kolejnych latach na stronach www.mikolaje.lublin.pl). Jury: prof. Jerzy Bartmiński (etnolingwista UMCS, juror festiwalu w Kazimierzu), Małgorzata Jędruch (Radiowe Centrum Kultury Ludowej), Marek Kaim (Varsovia Manta), Marcin Skrzypek (Orkiestra św. Mikołaja). Przyznano cztery nagrody różniące się sumą, ale nie stopniem, dla zespołów: Rivendell z Lubina (odważna propozycja korzystania z różnych źródeł muzycznych, klarowność brzmienia oraz interesujące artystycznie aranżacje), Czeremszyna (repertuar oparty o „żywą tradycję lokalną”, mający szansę wejścia do szerszego obiegu społecznego), No Name Band z Gliwic (osiągnięcia warsztatowe i potencjał artystyczny oraz nową w Polsce propozycję wykonawstwa muzyki z Wysp Brytyjskich), Dzieci Piły z Lublina (za udaną propozycję wykonania starej ballady „Stała się nam nowina” w nowy sposób oraz za interesujące przetworzenie przekazu wierzeniowego w formie pieśniowej). Przyznana po raz pierwszy nagroda specjalna Orkiestry św. Mikołaja, figurka jej patrona wykonana z drewna, trafiła do Dzieci Piły.

Rok 1996. Wystąpiło 11 wykonawców. Jury: dr hab. Jan Adamowski (folklorysta UMCS, juror festiwalu w Kazimierzu i nagrody im. O. Kolberga), Maria Pomianowska (Zespół Polski), Jerzy J. Kaczmarek („Nowa Wieś”), Maciej Rychły (Kwartet Jorgi), Alicja Mila-Suska (Orkiestra św. Mikołaja). Laureaci: Ania Kiełbusiewicz (I miejsce za inspiracje muzyką polską, nieprzeciętny głos oraz twórcze i poruszające wykonanie), Szybki Lopez (II miejsce za perfekcję instrumentalną), Ani Drgnie z Lublina (nowe wcielenie Dzieci Piły; III miejsce za kabaretowe wykonanie polskiej twórczości ludowej oraz walory wokalne solistki Katarzyny Sadowskiej). Wyróżnienia honorowe (czyli nie finansowe) w postaci zaproszenia do udziału w Koncercie Głównym otrzymali: Biesiada Okpiświatów z Krakowa (z lirnikiem Andrew Nixonem jako liderem; obecnie w rodzinnej Szkocji), Rykersi z Lublina, No Name Band. Nagrodę specjalną gospodarzy, drewnianą figurkę św. Mikołaja, otrzymała Biesiada Okpiświatów.

Rok 1997. Wystąpiło 15 wykonawców. Jury: prof. Jerzy Bartmiński, Małgorzata Jędruch, Krzysztof Kubański (kierownik festiwalu Folk Fiesta w Ząbkowicach Śląskich), Krzysztof Trebunia (kapela Trebuniów-Tutków), Dorota Panek (Orkiestra św. Mikołaja, a ściślej Kapela Łem). Laureaci: Się Gra z Lublina (I miejsce za znakomite wykonawstwo, sięganie do źródeł zarówno bliskich jak i dalekich i spontaniczność gry), Dziki Bez Czarny z Lubina („emanacja” Rivendella, II nagroda za bogactwo brzmień i wykorzystanie w przemyślany sposób dużego instrumentarium). Ponadto przyznano trzy równorzędne nagrody dla zespołów: Kapela ze Wsi (twórcze zaprezentowanie polskich tradycji ludowych), Pole Chońka z Ustrzyk Dolnych i Rzepczyno Folk Band z Pomorza (żywiołowość i radość muzykowania ze zwróceniem uwagi na rodzime inspiracje). Dodatkowo wyróżniono honorowo Młodych Janowiaków z Janowa Lubelskiego (ze Zbigniewem Butrynem, rekonstruktorem suki biłgorajskiej – za trafność doboru repertuaru i udaną współpracę międzypokoleniową) i Steel Dream spod Lublina (stalowe bębny Wojtka Sówki, budowniczego m.in. wielkiego bębna, który zagrał w „Ogniem i mieczem” – za wprowadzenie nowych instrumentów na polską scenę folkową i ich umiejętne zaprezentowanie). Kamienną figurkę św. Mikołaja otrzymała Kapela ze Wsi.

Rok 1998. Wystąpiło 14 wykonawców. Jury: Mał-gorzata Jędruch, Wojciech Ossowski (radiowa „Trójka”), Piotr Pucyło (Orange World, trójmiejska firma wydawnicza i dystrybucyjna muzyki folk i etno), Maciej Harna (Matragona), Urszula Kalita (Orkiestra św. Mikołaja). Pierwsze miejsce: Grupa Muzyczna OVO z Wrocławia (1445,50 zł za bogaty repertuar, swobodne operowanie fakturą wokalną i piękne brzmienie). Drugie miejsce: Bractwo Wianki Samagri z Warszawy (1284,50 zł za kreatywne spojrzenie na muzykę ludową, poczucie humoru i widowiskowość). Trzecie miejsce: Jahiar Group z Lublina oraz Iranu (770 zł za wyjątkowo spójne i harmonijne brzmienie oraz połączenie własnej inwencji z tradycją). Wyróżnienia: Kapela Kaptoszki z Kozie-nic (za energetyczne brzmienie, prostotę aranżacji i zachowanie charakterystycznych elementów muzyki regionalnej), Kapela Drewutnia z Lublina (wcześniej Rykersi, po których została grupie szantowa harmonizacja męskich chórów – oryginalne pomysły muzyczne i twórcze wykorzystanie różnorodnych tradycji wykonawczych), Pole Chońka (wytworzenie indywidualnego stylu w wykonawstwie muzyki ludowej). Drewniany św. Mikołaj przypadł Jahiar Group.

Rok 1999. Wystąpiło 10 wykonawców, w tym 8 po raz pierwszy. Jury: Małgorzata Jędruch, Wojciech Ossowski, Sławomir Król (Folk Time), Andrew Nixon (Biesiada Okpiświatów), Anna „Mała” Łukasiewicz (Orkiestra św. Mikołaja). Pierwsza nagroda jednogłośnie przypadła zespołowi Jahiar Group (profesjonalizm i widoczny rozwój). Druga nagroda: Stara Lipa (za sztukę wokalną, pomysłowe wykorzystanie tematów ludowych i aranżacje, a nade wszystko wspaniały kontakt z publicznością i wygląd sceniczny). Dwie równorzędne trzecie nagrody przyznano Kaptoszkom (pomysłowe wykorzystanie tematów ludowych i poszukiwania muzyczne) oraz zespołowi Mama Bum spod Lublina (za naturalną radość grania, muzykalność, dbałość o wygląd i nade wszystko pozytywne wibracje). Uwaga: jury przyznało też nagrodę specjalną w postaci misia i batonika Patrycji, frontmence zespołu Samhain z Lublina (muzyka celtycka) za wdzięk i radość. Św. Mikołaj na piecowym kaflu trafił w ręce Starej Lipy.

Rok 2000. Wystapiło 17 wykona-wców. Jury: Maria Baliszewska (kierownik Radiowego Centrum Kultury Ludowej), Małgorzata Jędruch, Krzysztof Kubański, Jacek Szymczyk („Dziennik Wschodni”), Agnieszka Kołczewska (Orkiestra św. Mikołaja). Nagrodzeni: Sarakina z Białegostoku (I nagroda za perfekcję i autentyzm wykonania muzyki przodków z Bułgarii i Macedonii), Kapela Buki z Nowej Soli (II nagroda za twórcze podejście do polskiej muzyki ludowej i młodzieńczą świeżość wykonania), Lautari Folk Band z Wrocławia (III nagroda za oryginalność przekazu i walory brzmieniowe), Projekt Percival-OVO z Wrocławia (druga III nagroda za poszukiwanie nowych form wyrazu i łączenie tradycji ze współczesnością). Nagrodę specjalną „Dziennika Wschodniego” (komplet płyt „Muzyka źródeł”) otrzymała Kapela Buki. Wyróżnienia: Pankharita z Zamościa (za ośmioletnią wierność tradycji andyjskiej, wysoki poziom wykonawczy i tradycyjne instrumentarium), skrzypaczka Sylwia Świątkowska z zespołu Goście z Nizin, skrzypek Jan Romanowski z Tria Taklamakan. Ponadto jury przyznało „żółtą kartkę” Karolowi Ejgenbergowi za małą aktywność podczas przesłuchań konkursowych, podziękowało Maciejowi Szajkowskiemu za profesjonalne i sympatyczne prowadzenie koncertu i wyraziło nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się więcej zespołów inspirujących się muzyką polską. Swoją nagrodę specjalną, drewnianą figurkę św. Mikołaja, Orkiestra jego imienia przyznała Projektowi Percival-OVO.

Rok 2001. Wystąpiło 8 zespołów. Jury: Anna Michalec (etnomuzykolog UMCS), Małgorzata Jędruch, Jolanta Danak-Gajda (Radio Rzeszów), Tomasz Janas („Czas Kultury”), Sylwia Bereza (Orkiestra św. Mikołaja). Jury podkreśliło wysoki i wyrównany poziom, ale jednocześnie zwróciło uwagę na brak znaczącej indywidualności, w związku z czym nie przyznało nagród, a jedynie cztery równorzędne wyróżnienia (pieniężne), które otrzymali: Folkiestra Form Różnych z Kolna (muzyka polska), Rimead z Warszawy (muzyka irlandzka), Serencza z Gorlic (muzyka łemkowska), Yarehma z Krakowa (muzyka klezmerska). Jury pochwaliło wielorakość źródeł inspiracji, ale zganiło fakt, że były one niejednokrotnie traktowane powierzchownie i schematycznie. Zwróciło również uwagę, że konkurs (...) ma na celu możliwość przedstawienia siebie i swojej wizji muzyki inspirowanej folklorem jak najszerszej publiczności, a nie miejscem walki o zdobycie kolejnych nagród. Dlatego też zachęciło do liczniejszego udziału w koncertach „Sceny Otwartej”. Na zakończenie podziękowało organizatorom za sprawne przeprowadzenie konkursu, a konferansjerom za odkurzenie garderoby. Laureatem nagrody specjalnej Orkiestry św. Mikołaja, konterfektu św. Mikołaja malowanego na oknie, stała się Folkiestra Form Różnych.

Rok 2002. Wystąpiło 13 zespołów. Jury: dr hab. Jan Adamowski, Małgorzata Jędruch, Remigiusz Mazur-Hanaj (warszawski „Dom Tańca”), Robert Wasilewski (Sielska Kapela Weselna), Grzegorz Lesiak (Or-kiestra św. Mikołaja). Nagrody: Jar z Mińska (Białoruś) (I nagroda i trzydniowa sesja nagraniowa), dwie drugie nagrody dla W-Z Orkiestry z Mińska (Białoruś) i Aires de los Andes z Warszawy (lider tego zespołu Jorge Castanedo otrzymał dodatkowo grafikę René Hugo Arceo z mikołajkowej wystawy), trzecie miejsce przypadło w udziale Ordynackiej Kapeli Jacoki z Janowa Lubelskiego. Kompletami płyt „Muzyka źródeł” obdarowano zespoły: Folkiestra Form Różnych, Hosadyna z Goleniowa, Jar, Kapela Ludowa po Zagonach z Poznania, W-Z Orkiestra. Dwa święte Mikołaje z ciasta solnego przypadły duetowi Jar.

Wspomnienia i refleksje

„Scena Otwarta” wystartowała w 1993 roku, bodajże jako pierwszy polski konkurs folkowy. Jej istnienie wynikało bezpośrednio z założeń „Mikołajków Folkowych”, które od początku za cel stawiały sobie nie tylko pokazywanie publiczności ciekawych zespołów, ale również animowanie folkowego środowiska. Celem „Sceny Otwartej” ’93 było danie początkującym zespołom szansy zaprezentowania się i kontaktu z autorytetami w dziedzinie muzyki ludowej. W „Jednodniówce Mikołajkowej” z tego roku organizatorzy odżegnywali się od kwalifikowania i oceniania muzyki według sztywnych reguł i kategorii – „Muzyki tego typu nie da się uszeregować, odgraniczając od siebie poszczególne nurty, ponieważ jest to muzyka żywa, pragnąca oddać wszystko, co ją otacza, a więc czerpiąca z całego otoczenia”. Charakter „Sceny Otwartej” jako współzawodnictwa był więc dość umowny, co będzie konsekwentnie podkreślane w przyszłych jej edycjach. Werdykt jury wyłania zwycięzców – a więc i przegranych – ale ten tradycyjny podział miał być tylko produktem ubocznym, który z założenia należało traktować z przymrużeniem oka.

W gruncie rzeczy najważniejszy był pretekst do spotkania (zespołów i publi-czności), przeżycia i refleksji. Kształt „Sceny Otwartej” (i całego Festiwalu) wypływał nie tylko z chęci rozszerzenia formuły festiwalu i promowania wykonawców, ale przede wszystkim z potrzeby dotknięcia problemu „przywrócenia folklorowi należnego mu w kulturze miejsca, a także zachowania warto-ści, które ze sobą niesie” (folder ’93). Pro-stszymi słowami zostało to ujęte w tytule festiwalowej dyskusji „Co zrobić z folklorem?”. Pytanie to wynikało z osobistych muzycznych i pozamuzycznych doświadczeń organizatorów, którzy odkryli folklor najpierw dla siebie, a potem postanowili podzielić się tą fascynacją z innymi, szukając dla niego jakiegoś aktualnego miejsca w kulturze współczesnej. To właśnie przez pryzmat tych poszukiwań należy postrzegać „Scenę Otwartą”. Taka „otwarta” konwencja konkursu do dziś pozostaje wyzwaniem dla publiczności, wykonawców, jury i organizatorów, którzy mają tendencję do zasklepiania się w szty-wnych rolach. Publiczność reaguje bo-wiem według schematu „podoba się lub nie”, wykonawcy myślą „wygramy czy przegramy?”, jury wchodzi w pozę autorytetu ferującego wyroki... i dlatego organizatorzy powinni ciągle starać się im tłumaczyć, że tak naprawdę chodzi tu o coś zupełnie innego.

„Scena Otwarta” ’94 zyskała już ściślejsze ramy. Miał to być konkurs dla zespołów amatorskich i miejsce prezentacji dla początkujących. W szranki mogli stawać wykonawcy, którzy nie wydali swoich nagrań. Oceniano: dobór repertuaru, jego oryginalność i wartość; interpretację ze szczególnym naciskiem na pomysły odbiegające od dotychczaso-wych wzorów i schematów; ogólny wyraz artystyczny. Werdykt jury z tego roku spełnił założenia pierwszej „Sceny Otwartej”: wszystkich obdzielono dobrym słowem. Jurorzy nie starali się „porównywać” np. Szybkiego Lopeza z Zygmuntem Żakiem, lecz każdemu stworzyło osobną „kategorię”. Przed festiwalem organizatorzy napotkali na pierwszą trudność wynikającą właśnie z umowności konkursowego współzawodnictwa. Na „Scenę Otwartą” zgłosiły się i zostały zakwalifikowane Matragona i Chudoba, choć z góry było wiadomo, że grają na tyle ciekawie, iż warto je zaprezentować na samodzielnych koncertach. Ale jak uniknąć posądzeń o „ustawia-nie” konkursu? Ostatecznie znaleziono salomonowe rozwiązanie: zespoły miały wystąpić na koncertach towarzyszących w niedzielę, a więc dwa dni po konkursie.

W 1995 werdykt nie był już tak dobroduszny. Kilka podmiotów wykonawczych nie „zostało zauważonych przez jury”, jak to się ładnie mówi. Sądząc po słownej ocenie zespołów, można uznać, że w 1995 roku jury stanęło jednak na wysokości zadania. W innym konkursie Dzieci Piły, ze swoja nazwą i piosenką o Top-czyku (stworze związanym z wodą) przepadłyby z kretesem. W jury pojawiło się co prawda retoryczne pytanie „Co te dzieci piły?”, ale zespół otrzymał pozytywną ocenę za „interesujące przetworzenie przekazu wierzeniowego w formie pieśniowej”. To sformułowanie można uznać za osiągnięcie sztuki jurorskiej. O ile pamiętam było ono zasługą prof. Bartmińskiego, który ma profesorską wiedzę na temat folkloru i doświadczenie jako juror, a jednocześnie młodzieńczą wrażliwość i poczucie humoru w dostrzeganiu tego, co świeże, żywe i ulotne.

Rivendell wygrał, ponieważ zaprezentował muzykę najbogatszą brzmieniowo i aranżacyjnie, choć była dość luźno zakotwiczona w tradycji. Warto odnotować uwagę jury, które za szcze-gólnie cenne wśród wszystkich wykonawców uważało przetwarzanie tradycji ludowej w sposób niekomercyjny, odpowiadający potrzebom dzisiejszych odbiorców, w tym także potrzebie dobrej, wspólnej zabawy. Refleksję tę można uznać za kiełkowanie świadomości zagrożeń folku ze strony komercji (choć wtedy za komercję uważano disco polo), ale z drugiej strony również konieczności kontaktu z szerokimi kręgami słuchaczy. Widać to również w uzasadnieniu wyróżnienia dla Czeremszyny podkreślającym wartość popularyzacji lokalnej tradycji.

Ciekawe, który z walorów muzyki folkowej bardziej przetrwał próbę czasu – ten, na którym oparł się Rivendell czy Czeremszyna? Czeremszyna ma na swoim koncie już trzy fonogramy i jest wręcz owacyjnie przyjmowana na „swoim terenie”. Co więcej od siedmiu lat patronuje w Czeremsze
estiwalowi folkowemu „Z wiejskiego podwórza”, który z roku na rok staje się coraz ciekawszy. Rivendell współpracuje z teatrami i od dłuższego czasu nagrywa swoją pierwszą płytę, która ma być już tą dojrzałą, dopracowaną. Kamil Rogiński, jeden z liderów zespołu, skarżył się kiedyś na łamach „Gadek” (patrz archiwum internetowe), że promuje się rodzime inspiracje, a ignoruje bardziej swobodne konwencje. Ta zła karta chyba powoli się odwraca. Posądzenia o stronniczość, nazwane nawet folkowym „faszyzmem”, padały wtedy też z innych stron. Były one uzasadnione jedynie o tyle, że inspiracje folklorem polskim są łaskawiej oceniane, ponieważ stanowią one większe wyzwanie niż granie na przykład muzyki celtyckiej czy bałkańskiej, która korzysta z gotowych schematów lub muzyki awangardowej, która nie podlega żadnym regułom.

W 1996 roku „Scena Otwarta” ustabilizowała się, choć nagrodzeni wykonawcy stanowili dość osobliwą trójkę: Ania Kiełbusiewicz (dziś solistka Orkiestry św. Mikołaja i liderka własnego zespołu Ania z Zielonego Wzgórza), Szybki Lopez (świetna technicznie grupa flamenco) i Ani Drgnie (Dzieci Piły bis, zespół prawdziwie amatorski i grający dla czystej przyjemności). Ten werdykt jest również dobrym przykładem spełnienia przez jurorów warunku promocji muzyki folkowej, ponieważ ocenia nie tyle jej estetykę (odbieraną subiektywnie) lecz wartości, które ze sobą ta muzyka niesie (wybierane autorytatywnie, ale bardziej uniwersalne niż sama muzyka). W tym przypadku jury wyróżniło: osobowość wykonawcy, umiejętności i nie-wymuszoną oryginalność.

Na „Scenie Otwartej” w 1997 roku pękła bania z folkiem. Wystąpiło 15 wykonawców i każdy był inny. Różnorodność inspiracji (Łemkowszyzna, Bałkany, Afryka, pogranicze polsko-białoruskie, muzyka celtycka i polska z różnych regionów, flamenco, szanty) oraz wysoki poziom sprawiły, że nie było łatwo „wygrać” tamten konkurs, a jury podjęło wiele trudnych wyborów. Stąd aż trzypo-ziomowa skala ocen. Rok później gospodarze napisali w folderze: „Popularność ŤSceny Otwartejť ’97 przeszła nasze oczekiwania – zgłosiło się do niej 15 zespołów, z których większość rozwinęła potem swoją działalność nagrywając płyty czy występując z sukcesami na innych festiwalach i konkursach. Planując ŤMikołajkiť ’98 mieliśmy obawy, czy powodzenie ŤSceny Otwartejť przed rokiem nie było Ťwypadkiem przy pracyť, czy przypadkiem formuła konkursu nie przeżyła się. Okazało się jednak inaczej – zgłosiło się 14 zespołów i tak jak przed rokiem, większość z nich usłyszeliśmy po raz pierwszy. Jury ogłosiło werdykt „w wyniku wielogodzinnej debaty” zaznaczając „wysoki i wyrównany” po-ziom prezentacji, czego dało wyraz w podziale puli nagród finansowych propor-cjonalnie do ilości osób w zespołach (stąd sumy nagród podane z dokładnością do 50 groszy).

W historii „Sceny Otwartej” był to chyba werdykt najbardziej „proroczy” i merytorycznie uzasadniony. OVO do dziś śpiewa i zgłębia tradycyjne techniki wokalne będąc ważnym w skali ogólnopolskiej ośrodkiem ich rozpowszechniania. Pole Chońka przez parę lat swojego istnienia animowała ruch folkowy w Bieszczadach i rzeczywiście wyróżniała się stylistycznie i repertuarowo spośród innych zespołów, mimo że grała muzykę łemkowską. Kapela Drewutnia nieprzerwanie koncertuje, rozwija się i nagrywa. Jak pokazał czas, zespół Jahiar Group w 1998 roku występował chyba w swoim najlepszym, akustycznym składzie. Kaptoszki i Wianki Samagri już nie istnieją, ale ich muzycy, Wojciech Krzak (który rozwinął interesujący ludowy styl gry na skrzypcach) i Maciej Szajkowski (bębny) grają dziś razem w Kapeli ze Wsi Warszawa. Dla tego ostatniego Wianki były sposobem na wyrażenie swoich fascynacji muzyką Azji Środkowej (podobnie jak wcześniej Yuva Shakti) oraz dystansu do muzyki folkowej w ogóle. Wianki były nawet bardziej kabaretowe niż Ani Drgnie i bardzo dobrze, że jury poczuło i doceniło ten klimat.

„Scena Otwarta” 1999 stała pod znakiem dużej liczby wykonawców-meteorów i wesołej atmosfery prac jury (sądząc po werdykcie), co należy odnotować z życzliwością. Miło, że arbitrzy zauważyli kobiecy zespół perkusyjny Mama Bum z podlubelskich „bębniarskich” wsi; miło, że premiowali wygląd sceniczny, pomysłowość i kontaktowość. Za znamienne można jednak uznać słowo „profesjonalizm”, które pojawiło się po raz pierwszy w werdykcie i to dla uzasadnienia pierwszej nagrody. Odegra ono jeszcze swoją rolę w kolejnych latach. Podobny duch towarzyszył obradom rok później. Wśród rekordowej ilości zespołów jury dopatrzyło się wartych wyróżnienia instrumentalistów, a także zauważyło osoby tworzące atmosferę konkursu, „Mikołajków” i całego ruchu folkowego – Karola Ejgenberga i Macieja Szajkowskiego.

Pierwsze dwa konkursy w nowym milenium przyniosły natomiast wstrząsy i przewartościowania. Werdykt ze „Sceny Otwartej” 2001 powinien przejść do annałów jurorstwa polskiego. Arbitrzy zachowali się niczym jury niechlubnego programu „Idol”, szukając „gwiazd” i podkreślając jednocześnie, co ciekawe, że nie o nagrody tutaj chodzi, przy czym ani słowem nie zająknęli się, za co je przyznali. Nawet jeżeli konkurs nie należał do najbardziej udanych, to można było rozwiązać ten problem biorąc za wzór werdykty z pierwszych lat „Sceny Otwartej”. Nie był to bowiem problem niskiego poziomu wykonawców, ale nastawienia jury na oczywiste i nie wymagające uzasadnienia wybory. Post scriptum do werdyktu dopisało samo życie, ponieważ rok później do jury gospodarze zaprosili cymbalistę z Sielskiej Kapeli Weselnej, która w ogóle nie została w konkursie zauważona. Sądzę, że słowa „profesjonalizm” i „perfekcja”, które pojawiały się w uzasadnieniu pierwszych nagród w 1999 i 2000 roku, są kluczem do zrozumienia, jak zmieniły się gusta i oczekiwania przynajmniej części folkowej publiczności. Wygląda to na postęp, ponieważ wraz z rozwojem sceny folkowej powinny rosnąć stawiane jej wymagania, ale w rzeczywistości mamy tu do czynienia z utratą wrażliwości na te cechy muzyki folkowej, które nie stanowią o jej „poziomie”, lecz ukazują wartość inspiracji folklorem jako formy osobistej podróży w świat tradycji. Jest coraz więcej zespołów „profesjonalnych” i „na poziomie”, ale biorących muzykę ludową „na zimno”, grających bez inwencji.

Opisując w zeszłorocznym folderze kryteria konkursowej oceny gospodarze „Sceny Otwartej” odwołali się do tych wymienionych w pierwszym regulaminie, ale dodali również, że: „Kryteria oceny, jakimi kierują się jurorzy przy wyborze najlepszego zespołu wśród startujących w konkursie młodych artystów, nie są szczegółowo sprecyzowane”. W tym roku po raz pierwszy dopuszczono zespoły z zagranicy, z Białorusi, które od razu odniosły sukces. Niestety jury i tym razem nie zdobyło się na jakiekolwiek werbalne uzasadnienie werdyktu. Wiemy kto i ile, ale nie dlaczego. Jeżeli ktoś podejrzewa, że polski debiutujący folk przeżywa kryzys, to raczej nie upatrywałbym jego symptomów w fakcie, że laury zdobyli goście ze Wschodu, ale raczej w lakoniczności wypowiedzi jury. Białoruskie zespoły trafiły na „Scenę Otwartą”, ponieważ od paru lat są w Polsce aktywne i spotkanie z nimi jest na pewno pożyteczne dla obu stron. Niestety, coraz mniej pożyteczne są werdykty jury.

Czy mikołajkowy konkurs dla debiutantów przez te wszystkie lata spełnił swoją rolę? Na pewno przewinęły się przez niego prawie wszystkie najważniejsze zjawiska polskiego folku, niektórym pomógł w promocji. Dla wielu był szansą na wypróbowanie pomysłów i mobilizację sił, przyniósł im kilka pozytywnych kontaktów z innymi muzykami i organizatorami koncertów. Stał się zwieńczeniem mijającego sezonu i zapowiedzią kolejnego. Przygotowując następny konkurs warto jednak byłoby odświeżyć jego misję, włożyć wysiłek w edukację jury, aby z kolei jurorzy mogli swoimi werdyktami edukować wykonawców i publiczność, która w zeszłym roku dopisała jak nigdy. W jednym z wydań „Sceny Otwartej” organizatorzy doprowadzili do spotkania uczestników konkursu z jurorami. Z różnych względów było to trudne organizacyjnie, ale może warto wrócić do tej idei. Jest również pomysł, aby konkursowi towarzyszyła płyta. Może ziści się on dzię-ki fundatorom nagród i „Gadkom z Chatki”, które stały się ostatnio atrakcyjnym medium dla tego typu promocji. Problem „przywrócenia folklorowi należnego mu w kulturze miejsca, a także zachowania wartości, które ze sobą niesie” oraz pytanie „Co zrobić z folklorem?” są aktualne tak jak 10 lat temu, dlatego mikołajkowa „Scena Otwarta” powinna nieustająco i ciągle na nowo starać się na nie odpowiadać.


I>* Cytaty oznaczone kursywą pochodzą z protokołów jury poszczególnych edycji konkursu.
Skrót artykułu: 

Rok 1993. Była to prapremiera „Sceny Otwartej”, bo konkurs ostatecznie przyjął formę przeglądu z publicznością jako jedynym jury. Wzięło w nim udział 5 zespołów: lubelska kapela andyjska Los Centauros (zwycięzca), Kapela Strzecha z Wisły (jej liderem był Maciej Rosenberg znany z zespołów Wałasi, Golec uOrkiestra, a obecnie Hajlandery), Gin z Tonikiem z Chełma (muzyka irlandzka), Chudoba z Wrocławia i Jerzy Andruszko z Brzegu (drumla).

Dodaj komentarz!