Artykuły z działu: Wstępniak

Od redakcji

22 (maj 1999) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

May St. Patrick fill your heart with joy and laughter and your days with good health and happines so you may sweeten taste for live.

Niechaj święty Patryk da wam myśl pogodną, życzliwy uśmiech i dużo, dużo zdrowia, by bez reszty zasmakować w uciechach życia.

Składamy wam życzenia wraz z zespołem Carrantuohill, przypinamy sobie koniczynkę i zajmujemy się lekturą recenzji kasety "Święto duchów" zespołu Shannon. Potem, aby pozostać w klimacie czas na obszerną opowieść o kolejnym rodzimym przedstawicielu muzyki folkowej korzystającym między innymi z celtyckich źródeł - grupie White Garden, która ostatnio wydała płytę kompaktową. Oba wyżej wymienione zespoły często można spotkać na ostatnio modnych turniejach rycerskich. Tam też bywa pogańskie Bractwo Wojowników Wataha i tworzona przez nich formacja muzyczna Perunwit. W ruchu "rycerskim" (czy można to słowo uznać za oficjalną nazwę?) istnieje wiele odniesień do ruchu folkowego, choćby jego zupełnie "oddolny" charakter, podobny (niekiedy) sposób interpretacji muzyki ludowej i dawnej, która też w dużej mierze powstawała anonimowo (zupełnie jak folklor), stylizowane stroje, określona ideologia. Zjawisko to bardzo popularne w Europie zachodniej, u nas dopiero zaczęło się rozwijać i z pewnością odegra ważną rolę w życiu kulturalnym. Zachód Europy, bogatszy w doświadczenia dochował się już kapel łączących punk z muzyką dawną, których brzmienie kojarzy się z muzyką wędrownych średniowiecznych kuglarzy. Jedną z nich - "Corvus Corax" z Niemiec być może usłyszymy w Lublinie podczas Nocy Świętojańskiej 20 czerwca.

Od redakcji

20 (grudzień 1998) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Wydanie dwudziestego, poniekąd jubileuszowego numeru naszego czasopisma, zbiegło się z "Mikołajkami Folkowymi", które odbędą się już po raz ósmy zahaczają jak zwykle o drugi weekend grudnia. Nic więc dziwnego, że sporo miejsca poświęcamy temu wydarzeniu. W tym roku festiwalowi przybył jeden dzień. Oprócz, tradycyjnych już: "Sceny Otwartej" (szykuje się kolejne pokolenie młodych muzykantów. Weźmie w niej udział między innymi Serencza i Jahiar Group, o których informacje znajdziecie w tym numerze - w sumie przynajmniej 13 wykonawców), "Koncertu Głównego" oraz "Folku i Okolic" odbędzie się rozwiązanie Konkursu na Folkowy Fonogram Roku'98. Dziwić może taka techniczna nazwa, ale najtrafniej określa ona rodzaj tego przedsięwzięcia. Trudno było powołać "folkową płytę roku", podczas gdy wiele wspaniałych nagrań ukazało się z przyczyn finansowych wyłącznie na kasetach. Został więc fonogram. Zainteresowanie tym konkursem przeszło wszelkie oczekiwania. Wpłynęło aż dziewiętnaście zgłoszeń - plon pracy zespołów w ostatnim roku (dokładnie od 31.10.1997 do 1.11.1998) - aż wierzyć się nie chce. Ten wynik jest dowodem dynamicznego rozwoju nurtu folkowego. Nie wiemy, czy śledzicie wydarzenia wydawnicze, co jest niekiedy dość trudne z powodu ograniczonego rynku wydawnictw folkowych. Jeśli nie udało Wam się dotrzeć do wszystkich prezentujemy nagrania zgłoszone na "Folkowy Fonogram Roku". Jest w czym wybierać.

Od redakcji

54-55 (5/6 2004) Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

W grudniu na liście dyskusyjnej „Muzykant” rozgorzała dyskusja wywołana artykułem „Popularna kultura tradycyjna? Pociąg towarowy do polskiej muzyki tradycyjnej” Katarzyny Brzozowskiej opublikowanym w piśmie „Uniwersytet Kulturalny” (numer z grudnia 2004). I choć zapewne części czytelników „Gadek” (ale przecież nie wszystkim) jest on już znany (dzięki wspomnianemu forum), warto przywołać temat raz jeszcze, gdyż doprawdy trudno folkowcowi przejść obojętnie obok takiego potraktowania sprawy.

W czym rzecz?



  Miejsca sprzedaży

Od redakcji

17 (luty 1998) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Biorąc pod uwagę ciągłe opóźnienie Gadek" nie pozostaje nam nic innego jak nazwać nasze wydawnictwo po prostu nieregularnikiem z aspiracjami do stawanie się miesięcznikiem. Nie ma się co rozwodzić nad przyczynami tego stanu - lepszy nieregularnik niż nic. Przejdźmy zatem niezwłocznie do niniejszego numeru, który podobnie jak poprzedni rozpoczyna Ewa Wróbel starając się przeprowadzić analizę postawy folkowca. Jest to jednocześnie ostatni rozdział jej pracy magisterskiej napisanej pod kierunkiem prof. Anny Czekanowskiej (UW). Czy czujecie się folkowcami, czy zgadzacie się z takim obrazem osoby zainteresowanej muzyką inspirowaną folklorem, macie jakieś swoje spostrzeżenia? Zapraszamy do dyskusji.

Od redakcji

14 (pażdziernik 1997) Autor: Marcin Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Styl grafiki umieszczonej na okładce z pewnością nie pozostawia żadnych wątpliwości - dominującym tematem niniejszego numeru "Gadek z Chatki" są Celtowie. Ciekawe, czy pamiętacie, że trzynaście numerów temu, w maju 1996 roku, nasze pismo tą właśnie tematyką zadebiutowało.

Wiedza na temat Celtów i ich kultury, jaką dysponujemy, jest bardzo poplątana, pełna niejasności, nie zawsze prawdziwych stereotypów i czasem zaskakujących zestawień. Z jednej strony mamy tu do czynienia z wciąż rozwijającym się nurtem muzycznym, kojarzonym w Polsce z takimi zespołami folkowymi jak Carranuohill czy Open Folk, a z drugiej - z danymi historycznymi świadczącymi o tym, że kultura celtycka była kamieniem węgielnym całej kultury europejskiej. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji trzeba uznać współczesne zainteresowanie Celtami - nie tylko w Polsce - za powrót do najgłębiej położonych źródeł naszej własnej kultury. Ale czy tak jest w rzeczywistości? O czym powinniśmy pamiętać, aby hasło "Celtowie" wywoływało w naszej głowie kilka jasnych definicji i prostych opowieści, do których moglibyśmy się odwoływać w razie potrzeby?

Od redakcji

26 (styczeń 2000) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

No i jak wam się, drodzy czytelnicy, podoba? Nie tylko zmienił się układ strony, pojawiły się działy, ubyło parę milimetrów z długości i szerokości. Mamy również nową wyższą o złotówkę cenę (bądź co bądź wciąż jesteśmy monopolistą na rynku) i nową częstotliwość wydawania. Będziemy również dążyć do nowej objętości i regularności pojawiania się. Wszystkie te zmiany zostały wprowadzone pod wpływem spotkania współpracowników "Gadek" w czasie ostatnich "Mikołajków Folkowych".

Jednak, nie owo zebranie było clou programu festiwalu, a rozstrzygnięcie konkursu "Folkowy Fonogram Roku 1999". "Akademia Folkowa" składająca się naprawdę z samych autorytetów przyznała swoje Oskary, nie błyszczące figurki, ale kawałek blachy (no, trochę połyskliwej) na fragmencie grubej, nieco spróchniałej dechy, która jakiś czas temu służyła za podłogę w jednej z podlubelskich chałup. Treściowo był to materiał nagraniowy bez zarzutu, zaskakiwała chałupnicza metoda jej produkcji i dystrybucji. Czy był to w stu procentach produkt rynkowy?

Od redakcji

24 (wrzesień 1999) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Folk stał się modny na medialnych salonach. Został pokazany w Sopocie trochę na zasadzie "jedynej w świecie kobiety z brodą" czy "człowieka - słonia", a może zaczęto dostrzegać w nim oznaki normalności. Wyjrzał z zakamarków studenckości, amatorszczyzny i środowisk alternatywnych.

Początek nowej ery, czy koniec wspaniałego zjawiska? Sukces czy porażka? Może folk tym sposobem zaczął zjadać własny ogon. Może muzyka alternatywna komercjalizując się podcina gałąź, na której siedzi. Może w pogoni za coraz większym rozgłosem i pieniędzmi gubi spontaniczność, szukając poklasku traci głębię przekazu muzycznego i emocjonalnego. Może watro zastanowić się nad słowami Wojtka Ossowskiego, które zdają się być głosem wołającego na puszczy wśród zachwytów nad "Muzycznymi drogami Europy". A może po romantycznych zrywach nadchodzi dla sceny folkowej czas "Oświecenia i Pozytywizmu" o czym wspomina Sławomir Gołaszewski. Największym problemem jest to, że my sami nie wiemy czego chcemy.

Od redakcji

40 (październik 2002) Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Podczas ostatnich poszukiwań informacji turystycznych w Internecie natknęłam się na tekst zawiedzionego i rozczarowanego współczesnością człowieka. Wspominał on, jak odkrywał Bieszczady w połowie lat sześćdziesiątych, kiedy można było beztrosko przemierzać górskie drogi i bezdroża, mając za towarzyszy jedynie wilki i niedźwiedzie. Ponowny przyjazd w ten rejon Polski zawiódł jego wszelkie nadzieje na powrót do przeżyć młodości. Góry nie do poznania. Zatłoczone. Ze szlaków nagle uleciał duch swobody i dzikości. Pisał: Przybysze wypatrują i dopytują się, gdzie można znaleźć, czy też zakupić, ową legendarną bieszczadzką przyrodę, o której tyle naczytali się i nasłuchali w wielkich miastach. A wokoło wszystko jest pospolite: te same reklamy, gatunki piwa i automaty telefoniczne, z których tak łatwo zadzwonić (...).

Trudno porównywać dawniejsze czasy z dzisiejszymi. Mojego pokolenia nie dziwią zakazy wykraczania poza wytyczony szlak ani płatne wejścia na niektóre z nich. A to, jak było kilkadziesiąt lat temu można sobie jedynie wyobrażać lub dowiedzieć się z opowieści starszych i bardziej doświadczonych turystów. Ale dużo jeszcze tam do odkrycia, do poznania, odnalezienia! Czar Bieszczad nie prysnął. Górskie wiatry ciągle noszą po połoninach swoje opowieści. Posłyszane gdzieś przy ognisku czy pod ruinami zagubionej cerkiewki pieśni, które niegdyś rozbrzmiewały w tamtejszych dolinach i dziś często już nieistniejących wioskach, niejednemu wyznaczyły kolejny szlak – także i ten życiowy. Bieszczadzkiego nieba wystarczy dla wszystkich. Wszystkich, którzy chcą z niego uszczknąć odrobinę powietrza, melodii, pieśni, opowieści.

Tłumy odpustowego ludu w Łopience mieściły się we wsi, która położoną jest pomiędzy bardzo wysokimi górami i tylko jak wąska wstęga, z chat wieśniaczych spleciona, ciągnie się wzdłuż górskiego potoku, którego obadwa brzegi nie formują nigdzie szerzej jak na kilkadziesiąt sążni równiny. A pomimo to jednak, chociaż lud tam zgromadzony nie miał, gdzie się rozszerzyć i ugrupować; przedstawiał on widok bardzo malowiniczy... (Z. Kaczkowski „Mąż Szalony”). Jest taka historia i jest takie miejsce. Cerkiew greckokatolicka w bieszczadzkiej Łopience po drugiej wojnie światowej została ogołocona ze wszystkiego, co dało się wynieść, czy to na sprzedaż, czy to na wykorzystanie jako budulec. Pozostały jedynie niewzruszone grube mury, pomiędzy którymi wyrosły drzewa. Nawet dach się nie ostał. A dawniej była wokół tętniąca życiem osada. Dziś także jej nie ma. Do tego miejsca z główniejszej drogi kieruje tablica z napisem „relikt wsi”. Jakiś czas temu grupa warszawskich wędrujących zapaleńców postanowiła przywrócić tamtejszej cerkwi dawny kształt. Udało się, nie zabrakło sił i chęci. Odbudowano. Na początku października Łopienka, ów „relikt wsi”, zachęciła do wędrówki w swoim kierunku, mającymi się tam odbyć uroczystościami odpustowymi. Przybyli okoliczni mieszkańcy, turyści z daleka i bliska, przypadkowe osoby. Muzyka uraczyła wszystkich. Łemkowskie, huculskie, polskie melodie, które w starych murach dały się słyszeć akustycznie, bez nagłośnienia, najnaturalniej i najszczerzej, sprawiły, że Łopienka ożyła, obudzona muzyką, podobną do tej, która faktycznie niegdyś w tej wsi rozbrzmiewała. Przypominają się zasłyszane gdzieś słowa – wczoraj szuka syntezy z dzisiaj. Tradycja ze współczesnością. Nie znam lepszego łącznika dla tych wartości niż muzyka, która ma zdolność głębokiego sięgania w przeszłość, po to, by ponownie przywołać do życia tkwiący tam kolor, rytm, duszę.

Muzyka korzeni – grana współcześnie – daje się opisywać naukowo. Ba! Budzi spore zainteresowanie folklorystów, socjologów, kulturoznawców, etnomuzykologów. Wiele o jej oglądzie z takiej perspektywy można dowiedzieć się z otwierającego ten numer „Gadek” artykułu Magdaleny Sztandary czy felietonu Tomasza Janasa. Polecam omówienia niedawno wydanych płyt, jak choćby zespołu Drewo z pieśniami ukraińskimi czy pełne improwizacji wokalnych i dźwiękowych nagrania Projektu Karpaty Magiczne. Dla prenumeratorów udało się po raz drugi dołączyć płytę, tym razem „Jakhana Jakhana” Dikandy, którą Józef Broda nazwał czuciem i opowieścią świata. I to jest właściwa kolejność. Najpierw trzeba poczuć, obudzić się, potem słuchać i wreszcie opowiadać samemu.

Od Redakcji

21 ((1) 1999) Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Drodzy czytelnicy, nawet nie zdajecie sobie sprawy, że otrzymujecie do rąk bardzo snobistyczne wydawnictwo ukazujące się w nakładzie mniejszym niż słynny kalendarz Pirelli. Mamy nadzieję, że równie interesujący.

Od redakcji

25 (grudzień 1999) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Obserwuję, najczęściej niestety za pośrednictwem listy dyskusyjnej Muzykant (muzykant@plearn.edu.pl), ogromny natłok imprez folkowych i pokrewnych w stolicy. Nie wiem czy staje się to za sprawą "Sopot Festival", czy sprawnych organizatorów i licznej publiczności. Popatrzcie tylko: koncert Adreasa Hagberga i "Kalako" w listopadzie w S1, drugiego grudnia "Podhale - źródła i fascynacje", w którym wystąpiła kapela Jana Karpiela-Bułecki z Zakopanego z towarzyszeniem klawesynisty, tenora i Chóru Polskiego Radia pod batutą Antoniego Wita. Chodzą słuchy o koncercie kolęd Marii Pomianowskiej 23.grudnia. Gdzieś gra Dzezva, u Bazylianów "Goście z Nizin". W Adwencie Dom Tańca zaprasza na dwa spotkania z kolędami: 2 grudnia o godz. 19.00 i 9 grudnia o godz. 19.30 (o 17.30 dla dzieci). Będą pieśni adwentowe, kolędy i pastorałki nieznane (z nagrań śpiewaczek wiejskich) i powszechne, ozdoby choinkowe i kartki świąteczne. Są też spotkania chóru u Dominikanów na Nowym Mieście prowadzone przez Andrzeja Struga. Tyle w stolicy. Szkoda, że aż sto sześćdziesiąt kilometrów od Lublina, że Szczecinie czy Kłodzku nie wspomnę.

Od redakcji

19 (wrzesień 1998) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Wakacje to nie tylko żniwa w rolnictwie. Owoce całorocznej pracy zbiera również wielu artystów, także folkowych, którzy w tym czasie uczestniczą w wielu organizowanych w całym kraju imprezach plenerowych nie tylko w charakterze związanych z kulturą ludową.

Sezon otwiera leciwy (ponad trzydziestoletni) Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu cierpiący od lat wielu na problemy z dźwiękiem na scenie i widowni, kiczowate spektakle inscenizowane przez telewizję oraz tłumy znudzonych wyrostków. Prawie równolegle trwa Festiwal Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu. Później wakacyjna trasa biegnie przez Ząbkowice Śląskie i dziewiątą już w tym roku "Folkową Fiestę" prezentującą w tym roku ciekawe zespoły world music. Równolegle, w lipcu, odbywają się "Fest Folk" w Krotoszynie i Święto Kultury Łemkowskiej w Zdyni, gdzie w tym roku zaprezentowały swoje nowe nagrania prawie wszystkie zespoły związane w jakiś sposób z tą kulturą, a więc Kyczera - zespół łemkowski z Legnicy, warszawska Werchowyna, Czeremszyna.

Od redakcji

13 (sierpień 1997) Autor: Marcin Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Oczywiście nie mogło umknąć Waszej uwadze, że za oknami jesienna, czasem nawet zimowa, szaruga, a najnowszy numer "Gadek" nosi zastanawiający dopisek "sierpień-wrzesień". Cóż, co tu kryć, mamy paromiesięczną "obsuwę". Jedyne, co mogliśmy zrobić, żeby uaktualnić nasze pismo, to upiększyć okładkę klonowymi liśćmi. Mamy nadzieję, że docenicie nasz wysiłek.

Od redakcji

15 (listopad 1997) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Ani się obejrzeliśmy, a minęły Święta Bożego Narodzenia i Sylwester. Rozpoczął się Nowy Rok i pozostaje nam wierzyć, że parafrazując słowa ludowej przyśpiewki, "stary rok się skończył, nowy lepszy będzie" zarówno dla naszych Czytelników jak i dla Redakcji.

Świąteczny nastrój przywołać może rozmowa z profesorem Jerzym Bartmińskim, folklorystą, który pragnie przypomnieć bogactwo ludowych kolęd. Wraz z zanikiem zwyczaju kolędowania okazuje się, że znajomość bożonarodzeniowych pieśni ogranicza się zaledwie do około 20 śpiewanych w kościele utworów nagrywanych co roku przez niezliczonych artystów w różnorakich aranżacjach. Wyjątek od tej reguły stanowi świąteczna płyta Kapeli Trebuniów-Tutków. Do folkowych nagrań kolędowych należy też mix muzyki dawnej i ludowej stworzony przez Jacka Urbaniaka, zespół "Canor Anticus", Apolonię Nowak i Macieja Rosenberga.

Od redakcji

53 ((4) 2004) Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

Katalogi księgarń wysyłkowych (ostatnio sporo ich przejrzałam) oprócz książek oraz mnóstwa mniej i bardziej przydatnych drobiazgów mają w ofercie także wydawnictwa muzyczne. Właściwe nie jest niczym zaskakującym, iż trudno uświadczyć tam nagrania folkowe (czego nie da się powiedzieć o twórczości zespołów pieśni i tańca – bo ta się pojawia, a mając na uwadze zbliżające się bożonarodzeniowe święta, zapewne należy spodziewać się przebogatej oferty kolęd w ich wykonaniu). Słuchacze folku poszukują interesujących ich nagrań albo w większych sklepach muzycznych (także handlujących przez Internet), albo u samych zespołów, które taką sprzedaż prowadzą.

Od redakcji

28 (maj 2000) Autor: Agnieszka Matecka Dział: Wstępniak To jest pełna wersja artykułu!

W marcu tego roku, jak podaje tygodnik "Polityka" (nr 27, 1 lipiec 2000), Demoskop przeprowadził badania na temat preferencji muzycznych Polaków. Na pierwszym miejscu uplasowała się polska muzyka pop (29%), a już na 5 miejscu, za disco polo oraz rodzimą i zagraniczną muzyką dance, muzyka ludowa i folk, która zdobyła serca 24% respondentów. Okazało się, że miłośników folku jest tyle samo, co zagranicznych przebojów popowych, a o 1% więcej niż fanów polskiego rocka. Nie wspominając o takich gatunkach jak jazz czy hip-hop, które nie zyskały nawet 10% słuchaczy. Zaskakujące, prawda?