Na krakowskim Kazimierzu
Muzykę żydowską lubię od bardzo dawna. W naszym kraju nie ma jeszcze zbyt wielu zespołów uprawiających ten rodzaj twórczości, toteż gdy zdarza się okazja do wysłuchania większej ilości klezmerskich brzmień, to zawsze z niej korzystam. Tak było w lipcu w Krakowie, gdzie pośród stylowych kamieniczek krakowskiego Kazimierza odbywał się kolejny już Festiwal Kultury Żydowskiej. Kulminacyjnym punktem festiwalu był koncert sobotni (3.07), transmitowany również przez telewizję. Magnesem dla mnie był w tym wypadku występ zespołu The Klezmatics. Oczywiście grupa ta jako gwiazda przewidziana była na zakończenie imprezy. Nazwy pozostałych wykonawców niewiele mi mówiły, co było równie intrygujące jak wysłuchanie słynnej amerykańskiej grupy. Na ulicę Szeroką przyszłam jeszcze w czasie prób mikrofonowych. Miałam zatem czas na rozejrzenie się w ofercie straganów, przyjrzenie się licznym zagranicznym gościom. Jednak rychło okazało się, że tłum widzów zaczyna szczelnie zapełniać przestrzeń przed sceną, i że ja też muszę tam iść, jeśli chcę stać w ulubionym miejscu - tuż przy barierkach.