Żywioły muzyki świata i folk

Ewolucja "muzyki świata"/"world music" dokonuje się na naszych oczach, a postrzeganie owych przeobrażeń stało się etapem świadomości Nowej Epoki. Jej aspektem stały się procesy kulturowej tożsamości oraz identyfikacji, pozwalające na kontestację relacji i wartości grupowych i publicznych, a zarazem na zachowanie tego, co indywidualne i własne. Jeszcze niedawno wystarczyło rozpoznać, choćby pobieżnie wątki czy elementy kultury orientalnej, by zahaczyć o metafizykę, ezoterykę i tajemnicę. Zasada reprezentacyjności wydawała się obejmować swym zasięgiem znaczną większość społecznych relacji.

Pojęcie "obcości" przestało towarzyszyć większości kulturowych relacji dzięki muzyce, a sama muzyka stała się uniwersalnym medium międzykulturowej komunikacji. Gdy muzyka staje się domem dla świadomości - kręgi wtajemniczeń stają się aż zanadto widoczne, a zamiast pojęcia "obcości" pojawia się rozróżnienie na "domowników" i "gości" i na tych, którym nie jest dane uczestniczyć w spotkaniu, a których jeszcze niedawno określano mianem "ignorantów", spotkanie samo absolutyzując do poziomu świętości. Słuchanie muzyki stanowiło bowiem obrzęd, na który w dzisiejszym świecie zaczyna brakować czasu. Muzyka, odwzorowując kształt wewnętrznej przestrzeni staje się obrazem duszy, która daremnie szuka dla siebie miejsca w ciele, w materii, na Ziemi. Stąd mitologia nowej ery stała się fundamentem światopoglądu określanego mianem "folk" (dawniej) lub "world-music". Jej drogę na muzyczny rynek można opisać jako drogę "wojownika". Na tyle pozostaje ona tożsama w swej strukturze, na ile znajduje podobieństwo wizji obrazu w kulturze. I na ile "wojownikowi" udaje się ją urzeczywistnić i realizować poprzez codzienną praktykę, dla której metaforą staje się "muzyka w przestrzeni wewnętrznej". Towarzyszą jej przeświadczenia, mitologia i bajki. Pośród nich sytuujemy naukę, sztukę, religię oraz procesy rozwoju w przestrzeni społecznej rozpoznawane w rodzajach relacji wiążących ze światem. Te zwykliśmy określać jako "akcydentalne" względem osoby w jej drodze do kształtu postaci, w procesie wzrastania i nawiązywania kontaktu ze światem. Jedną z takich dróg proponuje muzyka świata poprzez odniesienie do potocznego rozumienia terminu "folk" jako nieobcego powszechnemu doświadczeniu. Warto przy tym zauważyć, iż przez "folk" rozumiano przeważnie "subkulturę" w sensie mniejszości nie partycypującej w wartościach dominujących. Przeświadczenie to oparte jest na założeniu, że "Naród Wybrany", w sensie "folk", składa się z fanów, zaświadczających swą przynależność do muzyki. A tę najpełniej w obrzędzie wyrażano przez taniec. Miejsce tańca to miejsce niedostępne dla profana. Również w sensie, że jest to przestrzeń wewnętrzna fana. Ta odnajduje dla siebie ekspresję w obrzędzie, podczas Spotkania Transcendencji. Poprzez nią fan rozpoznaje to, co święte - jako piękne i pełne miłości. Z nich czyniąc znaki wybrania zaczyna współtworzyć Muzykę Świata, wypełniając jej brzmieniem swe najbliższe otoczenie. Poprzez siebie czyniąc dla niej przestrzeń na Ziemi, w centralnym miejscu światopoglądu sytuując ekologię. W ten sposób "folk" stał się "społecznością lokalną". Choć jej rodowód odnosi się do różnych wizji, opcji czy sposobów rozpoznawania świata, nie przekraczają one jednak osobistej historii fana ani granic jego percepcji. Świat, w rozpoznanych relacjach przestaje być niebezpieczny. Ukazuje bowiem możliwość spotkania jako możność dla inicjacji. A w niej pomocna może być wyobraźnia. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie siebie jako wojownika. Tą drogą zwykle podąża artysta, a towarzyszy i jemu i jej muzyka. I w tym sensie "folk" ma zawsze zwolenników i przeciwników. A jednocześnie, względem każdego z nich ujawnia się jako alternatywa. Cóż to bowiem dziś znaczy, że źródłem inspiracji jest Orient albo Afryka, jeżeli w każdym zakątku globalnej wioski "folk" jako informacja wchodzi w pasma szumu cywilizacji.

Z zakamarków pamięci wysuwa się na plan pierwszy skojarzeń słowo "wspólnota" jako obraz relacji opartych na rozumieniu i doświadczaniu przyjaźni. W ten sposób folk ujawnia się jako muzyka pogranicza, współistnienia "mediów" i "ludzi".

Absolutyzacja mediów jest powszechnym doświadczeniem mieszkańców globalnej wioski. A każdy z nich, w procesie indywidualizacji, rozpoznawania świata i wzrostu poszerza zakres znaczeń słów, do niedawna uznawanych za obce. W obszar znaczeniowy wchodzi bowiem już nie tylko to, co zapisane, ale również to, co bezwiednie uruchamia wyobraźnię, szczególnie wówczas, gdy stanowi Tajemnicę lub "owoc zakazany". Ten rzadko bowiem bywa dostępny wyobraźni "fana", dopóki ten nie czuje potrzeby identyfikacji i przynależności do wybranej grupy publiczności, towarzystwa czy klubu. W ten sposób właśnie uwidaczniają się społeczne relacje. A te mają swój poziom "medialny" i "ludzki" i w ten sposób "folk" nie oznacza nic więcej, niż ludzi, wyrażających swe zainteresowanie muzyką i czas swojego życia jej poświęcających. Podstawowym zadaniem staje się rozpoznawanie nią podążających. Każdy z nich przynosi bowiem do świata obraz relacji z nim wiążących, a podstawową wydaje się być muzyka, jako sztuka i poezja. Oto kolejne wątki dla rozumienia pojęcia "folk", choć charakterystyczne bardziej dla "muzyki świata". Wnikając w nie - odpuszczamy sobie zainteresowanie dla osoby twórcy - rozwijamy osobiste wątki światopoglądowe. A gdy jednym z nich uczynimy ekologię - możemy, jako słuchacze, poczuć się Wybranym Narodem, choćby w samej możności do aktu słuchania, która, jak o tym zaświadcza doświadczenie powszechne i potoczne, nie każdemu jest dana. I w tym sensie bywa rozumiana jako "łaska". Jej koloryt świadczy o różnorodności muzyki świata. Pośród brzmień i rytmów ujawnia się "wspólnota" jako rodzaj Tajemnicy. Tak jak Tajemnicą pozostaje samo spotkanie muzyki. Nie każdy bowiem znajduje na to czas, podobnie jak nie w każdej przestrzeni odnajduje ona dla siebie rezonans. I nie dla każdego stanowi osobiste terytorium. "Firma" jest obrazem relacji osobowych w takim samym sensie, w jakim wyznaczają one "rodzinę". O każdej z firm możemy powiedzieć, iż jest reprezentantem wiodącego gatunku czy stylu. W ten sposób pojęcie "folk" ujawniać zacznie aspekty znaczeniowe. Inną drogą podąży wyobraźnia, gdy zaczniemy je rozpoznawać bez względu na osoby, ograniczając się do potocznego rozumienia określeń wyjściowych, każde z nich bowiem okazuje się mieć strukturę wielopoziomową. W ten sposób "folk" ujawnia swą rzeczywistość w przestrzeni bytowej. Nie jest bowiem "ideą" ani "pojęciem" - lecz "ruchem" i jego "umowną nazwą". I w tym sensie staje się "wehikułem" dla indywidualnych aktów tożsamości na drodze identyfikacji kulturowej. O tym też wydają się świadczyć przytoczone przykłady. W Hierarchii każdy bowiem z łatwością odnajdzie dla siebie i miejsce i rolę, również w sensie funkcjonalnym, na miarę tego, jak pojmuje kulturę i swoje miejsce w świecie. I jeśli tylko nie jest pozbawiony wrażliwości - odnajdzie to w muzyce, jest ona bowiem medium i wehikułem wartości, obraz sensu ukazując w przestrzeni brzmienia harmonii i tym samym czyniąc świat sensownym na miarę jego podobieństwa w przedstawieniu. A czas przedstawienia poszerza obszar znaczenia o doświadczenia wpływające na osobowość. W tym sensie muzyka "folk" jest dostępna dla wszystkich, w takim stopniu pozostaje ona ważna dla każdego. To właśnie z powodu tej ważności nazywa się ją "muzyką świata". A jej misja przekracza czas Historii, sięga bowiem do początku i początek udostępnia. Co nie znaczy, że nie wymaga wysiłku od słuchacza i publiczności. Tak, jak dla jednych jest nim obrzęd, a dla innych zabawa. Zawsze wymaga specjalnego czasu, specjalnego miejsca i spotkania. Bo inaczej "folk" to tylko pojęcia i abstrakcja. I tak również jest dla wielu z nas. Szczególnie w czasach "mentalnego telerecordingu". Gdy nikt już niczego nie wymaga od sukcesorów tradycji wojowników, których rola sprowadzona została do funkcji "fana" a ten ujawnia się jako "wyznawca". Jednocześnie "media" ujawniają się jako "niepełnosprawne", czyli innymi słowy "upośledzone". Powszechne i publiczne przestało już bowiem znaczyć "narodowe" - a stało się "polityczne", "komercyjne" lub "masowe", odpowiadając na "zapotrzebowanie rynku". Dlatego "folk" jako "lokalne" stanowić będzie zawsze "alternatywę" tego, co "oficjalne", choć takimi pozostają autoryzowane obiegi informacji, nierzadko określane jako "między-wgląd" na kształt i podobieństwo "wywiadu". I w tym sensie "folk" pozostawać będzie subkulturą gdzie "tajemnica" stanowić będzie o fundamencie struktury, rozpoznawalnej poprzez identyfikację z pojęciem. W tym sensie ujawnia się w kulturze nurt "ludowy" jako światowy raczej, niż "narodowy". I choć istnieje w światowym obiegu informacji - przez tutejsze media wydaje się być ignorowany. W tym aspekcie "folk" ujawnia się jako sztuka niezależna. I w tym też sensie bywa "elitarny". A "hierarchia" staje się miarą równowagi. Światopogląd "folk" respektuje bowiem muzykę jako przejaw Prawdy i świadectwo artysty o świecie. Respektuje ze względu na rytm, brzmienie i harmonię, które artysta urzeczywistnia niejako bezwiednie w sobie, podczas twórczego aktu, będącego nierzadko "przedstawieniem" (choć ono samo wykracza swym doświadczeniem do innych miejsc, poza scenę). Respektuje jako istniejące, tak więc kategorią porządkującą staje się Istnienie. Sam "folk" rozpoznaliśmy jako istniejący układ relacji osobowych, w przestrzeni których muzyka wywołuje rezonans. Poprzez odbiorców stanowi ona swe terytoria, na obraz i podobieństwo rozumienia słowa w jego muzycznych przejawach. I w tym sensie, w jakim czas jest miarą zmiany, "folk" możemy uznać za prekursora tego, czym jest dzisiaj "nowa era". Jej zalążkiem, nasieniem i źródłem w ujęciu chronologicznym pozostawać będzie "folk - epoka" jako nieopisana historia życia, które wypełnia muzyka. I chociaż wielu takiego sposobu identyfikacji unika, tym bardziej jest to alternatywa, że nie można o niej powiedzieć nic więcej, ponad to, że istnieje. A ten punkt widzenia przypisywano zwykle metafizyce, określając ja mianem Filozofii Pierwszej. Później na jej miejsce wkroczyła "ontologia" - "gnozę" mając za towarzysza. To również jeden z wątków tradycji folkowej, który próbować będziemy osobno opisać, korzystając z metody, którą zwykła się posługiwać "alchemia" jako metafizyczna nauka i ezoteryczna praktyka, analogii szukając w naukach szczegółowych, z uwzględnieniem tych, które zwykło się określać mianem "współczesnych" i nowoczesnych, pomijając specjalistyczne rozumienie określenia "klasyka". "Folk" ujawnia bowiem "millenarystyczną" perspektywę rozumienia pojęć, co tym samym czyni z klasyki kategorię archaiczną. Nie może już bowiem metafizyk odwoływać się do powszechnego rozumienia pojęć. Rozumienie wymaga bowiem nie tylko "edukacji" co "intuicji".



Zadaniem dla Filozofa zawsze było i pozostawać będzie stworzenie "kamienia". W tym sensie "athanor" był jego osobistym narzędziem wywoływania obrazu "mandali". Później nazwany został "zwierciadłem czarnoksięskim", jako że przywoływał niespodziewany obraz nieprzywykłej wyobraźni. Jeszcze później "telewizor" zaczął odgrywać rolę analogiczną do tej, jaką zwykło się przypisywać nie "pojęciom", lecz "przedmiotom", w tym sensie wskazując na prymat "ontologii". Również w znaczeniu, że znajdowała swe uprawomocnienie poprzez "zwyczaj". Tak jak do dziś pozostaje zwyczajem "ceremonia picia herbaty" i wypatrywanie na dnie czarki obrazu drogi. Ten zwyczaj również należy do "obrzędów folkowych" stając się zarazem świadectwem ignorancji na miarę relacji osobistej identyfikacji w podobieństwie do innych sytuacji życiowych. I dlatego zapewne w "folku" dopatrywano się przejawów żywiołu Ziemi. Dlatego zapewne "scena folkowa" zaświadcza swój udział w corocznych obchodach Dnia Ziemi. Tak przynajmniej było przez siedem lat kolejnych powszechnej celebracji tego święta, mimo braku desygnatu dla pojęcia "scena" i mimo licznych jej "reprezentantów". Dlatego poszczególne jej urzeczywistnienia zyskują rangę przykładu. Znów mamy do czynienia z rodzajem "kamienia" będącego "wyzwaniem" dla Filozofa. Któż to bowiem zawyrokował, że przestrzenią dla myśli jest "cisza" a nie "osoba", która myśl przyśni, potrafi się w niej rozpoznać i z nią zidentyfikować. Ten typ doświadczeń nigdy nie przekracza granic osobistej wyobraźni i swojskiego traktowania znaczeń, nigdy przecież do końca nie zrozumiałych. I w tym sensie zwykliśmy nadawać kulturze wymiar lokalny, niejasny i niezrozumiały w aspekcie transcendencji o charakterze globalnym. W tej perspektywie zwykło się mówić o "odpowiedzialności". W muzyce odpowiednim pojęciem jest "styl responsorialny", który również potrafimy rozpoznać jako "rezonans", choć zwykliśmy też na jego określenie używać słowa "harmonia", nadając taką nazwę jednemu z instrumentów. Różne przedmioty nazywając "instrumentami" poszerzamy obszary znaczeń, dostępnych doświadczeniu. Oddajemy je tym samym we władanie "mediów". W obszarze kultury "medium pierwsze" to "mur języka". Do dziś "język" postrzegany bywa jako Największa Tajemnica na Ziemi. Obrazem jego podobieństwa jest Muzyka Przestrzeni. Muzyka jest bowiem Energią Orgonu - spróbujcie ją zaprosić do swojego domu i poszukać miejsc na jej rezonans, pośród innych, codziennego użytku przedmiotów. Albowiem również i w takim znaczeniu zwykło się dziś mówić o "folku". To ów mityczny i legendarny "naród", którego "wojownicy nigdy nie wracają do domu - łatwiej bowiem nie mówić nikomu, że na wygnaniu jest jak w Raju. Tak nam o tym wydaje się zaświadczać muzyka reggae, w swym dotykaniu "folkowych" wymiarów. Wystarczy, że przywołamy tutaj DOBRĽ SIŁĘ z Węgorzewa czy HGW "label", a każde ze skojarzeń zyska rangę symbolu, ujawniając wolność znaczeń na miarę świadomości osoby. Przy czym BLACK ROSE to kolejny przypadek, ujawniający się wśród prekursorów Nowej Epoki. I mimo tradycyjnych środków wyrazu zasługuje na uznanie wśród przejawów "folkowych". Może właśnie stanowi jeden z kamieni, węgielny czy fundamentalny dla "sceny", na której może oprzeć swe widzenie Filozof. Nawet wtedy, gdy rozpoznaje ledwie widoczne fragmenty, określane mianem "relacji osobowych" i w tym sensie pozostaje raczej metafizykiem niż ontologiem.

Pozostaje nam jeszcze doprecyzować związki z miejscem, jakim jest "przestrzeń" w kontekście "osoby". Pojęcia "przestrzeni" zwykło się używać na określenie "pomieszczenia", w którym Żywioł przebywa. I w tym sensie może być nią osoba, o ile w sobie odkryje możność dla rozumienia słowa. A to zwykle i zawsze najpierw jest dźwiękiem, a dopiero później odkrywa i ujawnia sens. A czasem tylko jest jak rozmowa, która jest i tylko brzmi i dźwięczy lecz niczego nie ujawnia. Inaczej niż mowa, której towarzyszy wyobraźnia. "Mowa folkowa", czyli mowa ludzi, którzy próbują się porozumieć bez wdawania się w szczegóły w kwestiach podstawowych. Przecież każdy z nas inaczej postrzega kolory i inaczej partycypuje brzmienia. Chyba, że w rozpoznawaniu "jakości" sam stara się siebie ograniczać, nie umniejszając przy tym swego poziomu wrażliwości. Bo jeśli "narzędziem edukacji" stało się "medium wartości" - to dziś już niekoniecznie jest nią żywa osoba. I w tym znaczeniu również ujawnia się "przestrzeń folkowa", jako egzemplifikacja poznawczej kategorii. I choć sama metafizyka z takiego obrazu umyka - nie można umknąć od metafizyki. Dziś metafizykiem bowiem wydaje się być każdy artysta, tak jak dla sztuki wzorem wydaje się być "muzyka" w rozpoznawalnych przez nią relacjach. W tym sensie "folk" by się wydawał jako metoda rozpoznawania relacji uprawomocniona w procesie tożsamości identyfikacji "podmiotów poznawczych" na miarę ich imaginacji, określanej mianem "rozumienia" bądź "wyobrażenia sobie" Przestrzeni Dźwiękowej, która niekiedy wydaje się być tym samym, co "kultura". A że muzyka jest przejawem kultury, to tego twierdzenia nie trzeba już nawet weryfikować. A gdy ktoś tak nie uważa - to już jego osobista strata i w tym sensie może się poczuć niepełnosprawnym bądź upośledzonym - na miarę tego, w co wierzy i czego się nauczył. Tacy bowiem też mają swe miejsce wśród bytów tego świata, na miarę istnienia Istoty. Ta bowiem, ze swej racji jest nieakcydentalna. Nawet gdyby przypadkiem miała się nią okazać muzyka, na stałe związana z pojęciem "sub-kultury". Jest bowiem "mniejszością" brzmienia świata
w jego "cywilizacyjnym szumie". A jak głosi przepowiednia - wybranie Narodu nie odbywa się przez wzgląd na "religię", lecz z powodu ludzi wiodących praktykę do Nowego Czasu w Przestrzeni Muzyki. Wielu bowiem jest wezwanych, lecz nieliczni wybrani budują bramy Raju, nierzadko zapominając o Ziemi Obiecanej. Oto bowiem wracamy do domu poprzez medium "folku". Dla jednych będzie on na Ziemi Świętej, w cieniu jej drzew i obłoków, dla innych w przestrzeni społecznej, której relacje stanowić będą intencje podobieństwa do obrazu, który jeszcze inni upatrywać będą w Niebie, pojmowanym na kształt "medium przekazu", nie ze względu na "istotę" lecz z powodu "legendy" objętej światopoglądem. Lecz będą i tacy, dla których relacje stanowić będą obrazy żywiołów, w takim sensie, w jakim zwykło się pojmować "mandalę" jako "ikonę", czyli "ślad umysłu" w sensie "artefakt" inicjujący przejście poza zasłonę, oddzielającą Poznanie od Rzeczywistości. Ta bowiem, w nieskończoności swych aspektów, pozostać musi niepoznawalna ex-definitione. Poznawanie bowiem jest w swej istocie ograniczone - przez doświadczenie z jednej strony, z drugiej zaś przez poznanie pozazmysłowe. Jedno i drugie bywało określane mianem "gnozy", a poznawcze skutki i wyniki zyskiwały miano "para-doksu". W tym sensie też "muzyka" to wiedza "paradoksalna" w swych przejawach, w jakich jej interpretacja nie przekracza granic "kanonu". Muzyka jako "klasyka", a zarazem jako żywa relacja, ukazywana w próbie opisywania "folku" - a przecież niezbadana. A w tym sensie - legenda i bajka, jako mit zawarta w próbie opisu. Gdy ta przybiera postać listu - kryterium "prawdy" staje się rzeczywistość medialna, potwierdzenie odnajdując w wyobraźni, poza kategoriami rozumu czy umysłu. I dopóty "folk" pozostaje "nierozpoznawalny" dopóki możność decyzji nie będzie aktem osobistym partycypacji. Bo czy warto czas życia poświęcać muzyce? Przykłady artystów wydają się wskazywać na to, że warto. A nie każdy może być muzykiem - tak jak nie każdy jest "publicznością" i "słuchaczem".

Skrót artykułu: 

Ewolucja "muzyki świata"/"world music" dokonuje się na naszych oczach, a postrzeganie owych przeobrażeń stało się etapem świadomości Nowej Epoki. Jej aspektem stały się procesy kulturowej tożsamości oraz identyfikacji, pozwalające na kontestację relacji i wartości grupowych i publicznych, a zarazem na zachowanie tego, co indywidualne i własne. Jeszcze niedawno wystarczyło rozpoznać, choćby pobieżnie wątki czy elementy kultury orientalnej, by zahaczyć o metafizykę, ezoterykę i tajemnicę. Zasada reprezentacyjności wydawała się obejmować swym zasięgiem znaczną większość społecznych relacji.

Dodaj komentarz!