Zanim kobiety wsiadły na traktory…

Jarmark Jagielloński

Tegoroczna re:tradycja w ramach lubelskiego Jarmarku Jagiellońskiego zaczęła się dość nietypowo. Większość widowni przybyła na dziedziniec Zamku Lubelskiego już na wcześniejszy koncert Orkiestry Jarmarku Jagiellońskiego, po czym została na swych miejscach w oczekiwaniu na kolejny. Był to support bardzo udany, bo muzykanci zaprezentowali doskonałą formę. Orkiestra JJ, działając oficjalnie od roku 2014, wypracowała rozpoznawalne brzmienie, sięgając po unikalny repertuar, co w połączeniu z niegasnącym entuzjazmem samych grających zawsze porywa publiczność do tańca. Tak też się stało tego letniego wieczoru.

Emocje nieco opadły za sprawą przedłużającej się próby technicznej, jednak kiedy właściwy koncert re:tradycji już się rozpoczął, mogliśmy usłyszeć składankę różnych wykonawców i repertuaru, który krążył wokół przewodniego tematu kobiet w życiu dawnej wsi, ważnych momentów, które były ich udziałem, ról, jakie im przypisywano. Narracja nie do końca się sprawdziła, bo częste zmiany artystów i stylistyki wykonawczej przesądziły o patchworkowym odbiorze całości. Niekwestionowanymi mistrzyniami tego wieczoru były przedstawicielki autentycznego śpiewu i muzyki. Śp. Bronisława Chmielowska (1935–2021) urodziła się we lwowskich Wołczuchach, ale po wojnie przeniosła się na Ziemie Zachodnie, do Mroczowic na Dolnym Śląsku. Pieśni wyniosła z domu rodzinnego. Były to archaiczne kolędy życzące, pieśni weselne i kołysanki, a także liczne ballady, pieśni liryczne, rekruckie, wojenkowe oraz religijne. Zmarła w sierpniu tego roku, a koncert dedykowano jej pamięci.

Wystąpiły natomiast: Wiesława Gromadzka, harmonistka i muzykantka z Radomszczyzny, oraz Maria Bienias, śpiewaczka z Woli Koryckiej na Mazowszu. Energia i umiejętność odnajdywania się Bieniasowej na dużej scenie budzą stale podziw odbiorców, ale są też chętnie wykorzystywane przez organizatorów różnego typu współczesnych „folklorów”. To dobrze, jednak od pewnego czasu obserwuję powtarzające się niepokojące zjawisko, które i tym razem miało miejsce. Wynika ono z nieodpartej potrzeby (organizatorów, kompozytorów czy aranżerów?) wtłoczenia śpiewaka tradycyjnego we współczesny aranż. W wyniku takiego zabiegu autentyczny wykonawca pod wpływem wielkiej sceny, zmiennej akustyki, oddziaływania przestrzeni i licznej publiczności śpiewa „po swojemu” (nie bacząc na wcześniejsze ustalenia co do ewentualnej tonacji czy tempa wykonania) i odwzorowuje w swoim śpiewie tę nową sytuację. Dla ludzi znających konteksty muzyki tradycyjnej jasne jest, że wynikłe z tego dysonanse współbrzmień i „rozjeżdżanie się” w czasie to nie wynik ograniczonych umiejętności śpiewaka, a brak profesjonalizmu ze strony pomysłodawców zabiegu, nieuwzględniających wariantywności i improwizacyjności śpiewu ludowego. Wszelkie ingerencje w autentyczną pieśń ludową, tj. oplatanie jej dodatkowymi współbrzmieniami i nadawanie nowych rytmów i dynamiki, zostawmy „uświadomionym” (niekoniecznie profesjonalnym lub zawodowym) muzykom i wokalistom. Na tym przecież zasadza się idea całej muzyki folkowej, w której po źródło sięgają wykonawcy o różnym stopniu wtajemniczenia muzycznego. Muzyków tradycyjnych zapraszajmy na scenę, dając im swobodę wykonawczą, zapewniając jak najlepsze warunki do pokazania tego, co jest siłą autentyzmu.

Ale nie ta dygresja powinna zadecydować o odbiorze lubelskiego koncertu inspirowanego tradycją. Spośród uznanych muzyków polskiej sceny tradycyjnej i folkowej usłyszeliśmy w nim rodzeństwo Zuzannę i Kacpra Maliszów, Marię Kleszcz (wokalistkę, kompozytorkę i aktorkę) oraz Katarzynę Zedel (muzykantkę, animatorkę, edukatorkę). Szczególne miejsce w koncercie przypadło natomiast Natalii Grosiak z zespołem Mikromusic. Sam zespół jest obecny, nie tylko na polskiej scenie, od początku XXI wieku. Artyści wydali siedem albumów, a oglądalność na kanale YouTube sięga kilkudziesięciu milionów. Krytycy doszukują się w twórczości zespołu wpływów folkowych, ja raczej określiłabym je jako strice ludowe, bo sięgające do samego źródła. I właśnie ten nieprzerysowany autentyzm oraz spójna koncepcja aranżu ujęły publiczność tego wieczoru. Ze sceny popłynęła liryczna „Kołysanka Pani Broni” (nauczona od Bronisławy Chmielowskiej) zaczynająca się od słów:

Siwe uoczka pozatulej,
siwe uoczka, białe ciało,
żeby rosło, nie boliało.
Aa aa a, lulaj lulaj, lulaj lulaj.

Wśród kolejnych, nastrojowych, ale i świetnie brzmiących utworów, znalazło się miejsce dla Siadanego (Siadaj, nie gadaj, kochanie moje). Ta obowiązkowa dla dawnego obrzędu weselnego pieśń doczekała się pięknego komentarza ze strony Natalii Grosiak, a wykonanie pozostawiło mnie w przekonaniu, że pieśń ludowa może dobrze brzmieć także, gdy repertuar ludowy nie jest główną domeną danego wykonawcy. Fakt, że wokalistka i liderka zespołu studiowała filologię słowiańską, może mieć wpływ na interpretację, choć wiele wskazuje także na jej indywidualny (doskonale wspierany przez muzyków) styl wykonawczy, daleki od przesady, wysublimowany brzmieniowo i ujmujący byciem na scenie „z klasą”.

W sumie cały koncert okazał się ciekawy, czasem zaskakujący, ale ważny. I ważne, że się odbył. Bo jak już pisałam, pomysł jego organizacji sam w sobie jest strzałem w dziesiątkę! Czekam więc na kolejną edycję i może na nowe ludowe echa w przyszłej twórczości Mikromusic.

Agata Kusto

 

Sugerowane cytowanie: A. Kusto, Zanim kobiety wsiadły na traktory..., "Pismo Folkowe" 2021, nr 155 (4), s. 14.

Skrót artykułu: 

Koncert tegorocznej edycji koncertu re:tradycja (21 sierpnia 2021 roku w ramach Jarmarku Jagiellońskiego w  Lublinie) zaczął się dość nietypowo, bo większość widowni przybyła na dziedziniec Zamku Lubelskiego już na wcześniejszy koncert Orkiestry Jarmarku Jagiellońskiego, po czym została na swych miejscach w oczekiwaniu na kolejny. Był to support bardzo udany, bo muzykanci zaprezentowali doskonałą formę. Orkiestra JJ, działając oficjalnie od roku 2014, wypracowała rozpoznawalne brzmienie, sięgając po unikalny repertuar, co w połączeniu z niegasnącym entuzjazmem samych grających zawsze porywa publiczność do tańca. Tak też się stało tego letniego wieczoru.

Jarmark Jagielloński - re:tradycja 2021 - fot. I. Tokarczyk

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!