Fot. T. Kulbowski / materiały OMIT Rozdroża
Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych już po raz dwunasty pokazał, jak łączyć tradycję z awangardą. A działo się to w ramach lubelskiego festiwalu KODY, który w tym roku odbył się na początku września w formule hybrydowej, tj. z ograniczoną widownią i wolnym dostępem do streamingu na stronie internetowej. Jak zawsze – moc premierowych koncertów (w tym sześć premier takich kompozytorów jak: Jerzy Kornowicz, Krzysztof Penderecki, Witold Lutosławski, Zygmunt Krauze, Jagoda Szmytka, Wojciech Blecharz, Rafał Ryterski, Cezary Duchnowski, Maciej Filipczuk, Ryszard Latecki, Szabolcs Esztenyi, Hubert Zemler), efekty zamówień kompozytorskich, koncepty, idee i wielcy artyści… Tym razem przyświecała festiwalowi figura krążenia, stąd dalej podąża wyobraźnia w kierunku powtarzalności, cykliczności w tradycji i kulturze oraz repetytywności muzycznej. Tych skojarzeń rodzi się wiele i w tym duchu miały się odbyć artefakty tegorocznych KODÓW. Czy tak się stało? Chyba każdy odbiorca ma indywidualną odpowiedź. Ja byłam widzem internetowym, a ta forma bardzo wyostrza spojrzenie, wszystko jest bardziej jaskrawe, przejmujące albo – w odwrotnym kierunku idąc – mdłe lub nudne. Z wielką przyjemnością jednak przywitałam postać Cezarego Duchnowskiego, który dla współczesnego muzykologa jest gwarancją porządnej szkoły muzyki elektroakustycznej i o jednej z kompozycji, w której brał udział, chciałam napisać parę słów.
L’opera dell villaggio „Diabelskie skrzypce”, czyli opera wiejska na diabelskie skrzypce Lejarena Hillera, głos kobiecy, sześcioro skrzypiec ludowych, dżaz oraz warstwę elektroniczną, to także solidna dawka muzyki tradycyjnej konceptu Macieja Filipczuka, który razem z Michałem Brzozowym ułożyli libretto i inscenizację do utworu. Te połączenia odległych światów muzycznych już nie są zaskoczeniem, szczególnie dla fanów lubelskiego festiwalu, tym razem jednak pokazano dzieło kompletne, nadając mu formę opery. A więc jest libretto, muzyka, akcja sceniczna, wartka opowieść i postaci: Energumenus – Maniucha Bikont, młody skrzypek-owczarz – Mikołaj Pałosz, Witos z ognia – Piotr Gwadera i Wolski – Michał Brzozowy. Przestrzeń muzyczną wypełnia brzmienie tytułowego instrumentu. W latach 70. XX wieku Lejaren Hiller, znacząca postać amerykańskiej muzyki elektronicznej i komputerowej, skomponował „Diabelskie skrzypce” na kurpiowski instrument ludowy oraz klawesyn. Z przyczyn praktycznych utwór wykonywany był wówczas na odpowiednio preparowanej wiolonczeli. W opisywanej operze partię tę, na zrekonstruowanym instrumencie, wykonał Mikołaj Pałosz, niezależny i awangardowy wiolonczelista. Muzycznym narratorem akcji stał się zespół Radical Polish Ansambl, który precyzyjnie i ze swobodą, w każdych warunkach i okolicznościach stosuje mazurkową improwizację ludową. Tak było i tym razem. Główną rolę opery stworzyła natomiast Maniucha Bikont, wykorzystując prócz swego doświadczenia w zakresie śpiewu tradycyjnego także umiejętności multiinstrumentalne. To ona była zwornikiem całej akcji, a jej „melomonologi” nadawały semantyczności przebiegowi utworu. Całość wypadła bardzo intrygująco, podnosząc znów poprzeczkę wymagań dla „radicalistów”. Bo była to obiecująca konfrontacja ze sceną operową, choć z założenia „wiejską”!
Agata Kusto
Sugerowane cytowanie: A. Kusto, Zakręcona edycja KODÓW 2020, "Pismo Folkowe" 2020, nr 150 (5), s. 39.
Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych już po raz dwunasty pokazał, jak łączyć tradycję z awangardą. A działo się to w ramach lubelskiego festiwalu KODY, który w tym roku odbył się na początku września w formule hybrydowej, tj. z ograniczoną widownią i wolnym dostępem do streamingu na stronie internetowej. Jak zawsze – moc premierowych koncertów (w tym sześć premier takich kompozytorów jak: Jerzy Kornowicz, Krzysztof Penderecki, Witold Lutosławski, Zygmunt Krauze, Jagoda Szmytka, Wojciech Blecharz, Rafał Ryterski, Cezary Duchnowski, Maciej Filipczuk, Ryszard Latecki, Szabolcs Esztenyi, Hubert Zemler), efekty zamówień kompozytorskich, koncepty, idee i wielcy artyści…
Fot. T. Kulbowski / materiały OMIT Rozdroża