Zafascynowani historią

Hańba!

Fot. A. Wójcik: Koncert Hańby! na Mikołajkach Fokowych 2020

Zespół Hańba! tworzy czterech zbuntowanych muzyków: Andrzej Zamenhof (właśc. Andrzej Zagajewski; bandżo, śpiew), Ignacy Woland (Jakub Lewicki; tuba, sakshorn), Tadeusz Król (Michał Radmacher; akordeon, klarnet, saksofon) oraz Adam Sobolewski (Mateusz Nowicki; baraban, śpiew). O inspiracjach utworami poetyckimi, stosunku do historii oraz planach na przyszłość z Ignacym Wolandem rozmawiały Magdalena Wołoszyn i Martyna Żydek. Rozmowa odbyła się 13 grudnia 2020 roku podczas XXX Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe”.

Martyna Żydek: Skąd pomysł na nazwę zespołu?
Ignacy Woland:
Z inspiracji filmem „Śmierć prezydenta” Jerzego Kawalerowicza, w którym dosyć często pada: „Hańba!”. Wyraz ten nie ma konkretnego znaczenia – jest ogólnym gwałtownym wyrażeniem sprzeciwu wobec czyjegoś postępowania. W związku z tym słowo hańba wpisało się w naszą koncepcję bycia nieokreślonymi.

M.Ż.: Z czego wynika wasze zainteresowanie historią?
W tym kraju chyba wszyscy się nią interesują. U nas to wynikało nie tyle z fascynacji historią, co z niezgody na sposób jej przedstawiania. Od dzieciństwa jesteśmy faszerowani dyskursem bogoojczyźniano-patriotycznym. Wydawało nam się, że jest to nieszczere i nieprawdziwe. Kiedy zaczęliśmy zagłębiać się w poezję czy literaturę międzywojnia, okazało się, że wtedy było trochę inaczej. Wszyscy funkcjonujemy w jakimś wyobrażeniu o Polsce sprzed lat, a nie wiedzy o tym, jaka ona faktycznie mogła być.

M.Ż.: Postanowiliście skonfrontować się z polskim mesjanizmem?
Trochę tak. Od początku czuliśmy, że to będzie tym ciekawsze, im bardziej będzie fikcyjne. Jeśli chce się opowiedzieć pewne rzeczy czy przedstawić jakiś okres historyczny, nie da się tego zrobić ciekawiej, niż tworząc opowieść rozgrywającą się w tym czasie. Nawet jeżeli jest ona stricte fikcyjna.

Magdalena Wołoszyn: Nie bez powodu określacie się zbuntowaną orkiestrą podwórkową.
Słowo zbuntowana było od początku istotne. Przewrotny był również wyraz orkiestra. Orkiestry kojarzą się ludziom z czymś ładnym, dystyngowanym i poważnym, a nam chodziło o krzywe zwierciadło i wykrzyczenie pewnych rzeczy.

M.W.: Tak na przekór.
Na Przekór to mogłaby być druga nazwa naszego zespołu.

M.Ż.: Z jakiego powodu postanowiliście śpiewać poezję?
Bo jest dobra. Nie bylibyśmy w stanie napisać lepszych tekstów na ten temat. Jeżeli coś jest dobre i się sprawdza, to się idzie tym tropem. Na początku był ambitny plan Andrzeja Zamenhofa i Adama Sobolewskiego na pisanie własnych tekstów. Szybko zrewidowali to podejście. Wystarczy pierwszy z brzegu tekst Juliana Tuwima, który jest politycznie bardziej zaangażowany, i nagle się okazuje, że w tamtym czasie nawet bardzo „poetyccy poeci” potrafili pisać dosadnie i bezpośrednio. Jeśli pewne teksty zostały już napisane, to po co tworzyć coś, co będzie tylko ich smutną kopią? Okazało się, że takich utworów jest wiele. Ciągle sami siebie zaskakujemy, odkrywając kolejne.

M.Ż: W jaki sposób wybieracie teksty do swoich piosenek?
Muzyczność tekstów jest bardzo ważna. Jest masa dobrej poezji, która nie ma tej piosenkowej rytmiki. Albo się nimi inspirujemy, albo jakoś przerabiamy. Łatwiej jest wykorzystać te, które są dobrze napisane. Rytm jest szalenie istotny. To był pierwszy punkt, na który zwracaliśmy uwagę. Teraz częściej patrzymy na pewien koncept. Chcemy, żeby album miał jakąś myśl przewodnią. Przykładowo na płycie „Będą bić” teksty były dobrane pod kątem tego, co i jak wyrażały. Chodziło o to, żeby utwory opowiadały o czymś w konkretny – w tym przypadku – dosyć agresywny sposób.

M.Ż.: Jaki sens ma dzisiaj odwołanie się do Polski okresu międzywojennego?
Ogromny. Po to istnieją nauki humanistyczne, żeby nieustannie interpretować i przetwarzać rzeczywistość przez różne filtry. Filtry historyczne są bardzo istotne – pomagają zrozumieć to, co nas otacza. Fajnie byłoby, gdyby zajmowali się tym nie tylko politycy, nauczyciele i wykładowcy, ale też właśnie kultura i artyści. Powinni znajdować odpowiedź w trochę innej wrażliwości i szacunku do drugiej osoby. Dwudziestolecie międzywojenne jest bardzo istotne dla zrozumienia tego, co się dzieje obecnie w Polsce i Europie Środkowej. Brak rzetelnego przepracowania tego okresu rzutuje na to, że ludzie popełniają te same błędy i bezrefleksyjnie powtarzają, zdawałoby się, dawno porzucone ideologiczne bzdury i schematy.

M.Ż.: Jakie to schematy?
Bieżąca walka polityczna, która doprowadza do utraty szacunku i zaufania do instytucji publicznych. Przez to nie jest w stanie funkcjonować demokracja liberalna, a jak wiemy chociażby z otoczenia w Europie, nie ma póki co lepszego pomysłu na działanie państw. Zamach majowy i zburzenie zasad demokracji parlamentarnej do niczego dobrego nie doprowadziły. Gdy zabrakło w miarę oświeconego dyktatora, jakim był Piłsudski, zaczęła się dyktatura „ciemniaków”. Obecnie politycy robią ten sam błąd. Na dodatek powołując się na dwudziestolecie. Pewne rzeczy dzieją się dokładnie tak samo, na przykład odmawianie prawa całym grupom społecznym do równego funkcjonowania w społeczeństwie. Wydaje mi się, że wciąż nie mamy świadomości, iż kiedyś ludzi bito na ulicy, bo nie byli Polakami. Jeśli nie chcemy, żeby to powróciło, musimy mieć świadomość, jak było kiedyś.

M.Ż.: Czyli jako naród nie wyciągamy wniosków z dawnych błędów?
Nie tylko my. Jest to stały element krajobrazu XXI wieku. Kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, była nadzieja na rozwój. Świat miał być piękny, cudowny, wspaniały. Coś dziwnego stało się w ostatnich latach. Nie jest jednak tak, że tylko Polacy są gorsi i tylko my nie wyciągamy wniosków.

M.W.: Czy można powiedzieć, że zespół Hańba! ma misję do spełnienia?
To nie tak, że my celowo zmierzaliśmy w kierunku jakiejś misji. Ona się wykluła po drodze. Rolą artysty jest produkowanie i wyrzucenie z siebie czegoś. Rolą odbiorców jest interpretowanie i odczuwanie tego, co przekazuje. Jeżeli twórczość Hańby! jest odbierana przez pryzmat waloru edukacyjno-misyjnego, to okej. Wiemy dobrze, że słowa mają znaczenie.

M.Ż.: Wydaje mi się, że mało osób o tym mówi.
Chyba idzie ku dobremu. Ostatnie wydarzenia związane np. ze Strajkiem Kobiet pokazały, że masa artystów, których nie określilibyśmy jako zaangażowanych (bo na co dzień wykonują muzykę popularną lub są aktorami grającymi w popularnych serialach i filmach), dosyć jasno daje do zrozumienia, iż – mimo oczywistych różnic – pewne rzeczy elementarne, które dotyczą praw człowieka, są nieprzesuwalne. Pozytywem w moim odczuciu jest to, że w takich podstawowych sprawach ten głos wyszedł dosyć wyraźnie ze strony środowisk kulturalno-artystycznych.

M.Ż.: Miejmy nadzieję, że takiej postawy będzie więcej.
Odczuwamy to, że dzieciaki dziesięć, piętnaście lat młodsze od nas robią już zupełnie inną sztukę. Być może nasze pokolenie nie potrafiło pewnych rzeczy wykrzyczeć wprost. Żyliśmy trochę jak „pączki w maśle” w okresie nastoletniości. Obecne nastolatki mają dużo więcej powodów do buntu i to przejawia się również w muzyce. Część z nas jest na przykład wielkimi fanami młodych hip-hopowców, takich jak Zdechły Osa czy Asthma. Z dużą życzliwością i nadzieją obserwujemy, co się dzieje, bo tam faktycznie są prawdziwy bunt i emocje.

M.Ż.: Strajk klimatyczny, w którym wzięło udział mnóstwo młodych osób, jest typowym przykładem tego typu zachowań.
To jest super. Pokolenie naszych dziadków i rodziców masę rzeczy zrobiło źle, a nasze trochę tkwi w marazmie. W tych dzieciakach jest ogromna nadzieja.

M.W.: Jakie plany na przyszłość?
Ten rok mocno dał nam w kość. Latem było naprawdę ciężko przełączyć się na tryb, w którym ciągle jest się w stanie oczekiwania. Z jednej strony nie zawieszamy przecież grania. Z drugiej – nie da się wiecznie czekać w gotowości. W związku z tym lepiej nie mieć planów, bo tylko boli serce, gdy się odwołuje kolejne terminy. Mówię o perspektywie koncertowej, bo to jest najważniejsza część tego, co robimy. Płyty, teledyski czy wywiady są ważne, ale bez koncertów to wszystko nie ma sensu. Obecne plany skupiają się na rzeczach pobocznych. Powoli przymierzamy się do zrobienia filmu muzycznego, który nie będzie rysunkowym animowanym klipem. Mam też propozycję, żeby współtworzyć muzykę do spektaklu teatralnego w Łodzi. To są poboczne rzeczy. Dobrze, że są, bo trochę pobudzają naszą kreatywność. Z utęsknieniem czekamy na moment, kiedy padnie hasło, że możemy wyjechać w trasę koncertową.

M.Ż.: Artyści są jedną z najbardziej poszkodowanych grup zawodowych.
Nie chciałbym robić ofiar z artystów. Sytuacja jest, jaka jest. Nie ma co z nią dyskutować. Jeżeli ktoś nie ma oszczędności, to idzie do pracy. Nas też to spotkało. Absolutnie nie chcę narzekać. Nie zmienia to faktu, że cały czas staram się podkreślać, iż tu nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Ludzie utrzymywali się z grania muzyki, produkowania koncertów czy festiwali, to duża strata. Trzeba dążyć do rozwiązywania takich problemów na bieżąco. Moim zdaniem dużo większe spustoszenie może sprawić olbrzymia depresja całej grupy ludzi. Nawet jeżeli ktoś jednostkowo nie zacznie być bardzo przygnębiony, to jednak klimat wokół jest taki, a nie inny. To się da odczuć. Wydawcy czy kluby są w bardzo ciężkiej sytuacji. Ludzie czują zniechęcenie i marazm.

M.W.: Jak podoba się wam na Mikołajkach Folkowych?
Jestem pod ogromnym wrażeniem determinacji organizatorów. To jest bardzo ważne – nawet jeżeli ja i reszta zespołu nie jesteśmy fanami koncertów online. Nie bez powodu Mikołajki Folkowe są naszym jedynym występem w tej formie. Nie ma mojej zgody na to, żeby ludzie przyzwyczaili się, że koncerty przeniosą się do wirtualnej rzeczywistości. Moim zdaniem nie można tego przedstawiać jako alternatywy, co najwyżej jako formę przeczekania i szansę na przetrwanie. Mikołajki Folkowe były jednak wyjątkiem od początku. Po pierwsze: jest trzydziesta edycja. Przez szacunek dla tradycji i sceny folkowej nie wypadało nam odrzucić takiego zaproszenia. Po drugie: chcieliśmy być częścią tak ciekawego wydarzenia. Po trzecie: bardzo mi się podobał od początku skład artystów – sami znajomi. Bardzo nas to ucieszyło, bo jest w tym coś symbolicznego i pokoleniowego. Sutari otwiera festiwal, a Hańba! go kończy. Te losy nam się przeplatają od dobrych paru lat. Zgodziliśmy się wystąpić z czystej sympatii, szacunku i podziwu dla tego miejsca i ludzi. Schlebiało nam, że jesteśmy jednymi z niewielu wykonawców, którzy w tym roku tutaj zagrają.

M.Ż.: Jaki repertuar zagracie?
Gramy nowy album. Nagraliśmy płytę, która nie mogła być zaprezentowana szerzej, co jest strasznie bolesne. Być może ważniejsze jest dla nas zagranie jej dla samych siebie. Mamy ku temu perfekcyjne warunki. Rzadko gra się koncert, gdzie ma się do dyspozycji ogromną scenę tylko dla siebie oraz czas i miejsce, żeby spokojnie wszystko przygotować. To był kolejny powód, by zagrać nowe utwory, które są dla nas trudne wykonawczo. Ponadto Basia Songin i Kasia Kapela z zespołu Sutari, które nagrywały wraz z nami album „1939”, zaśpiewają na Mikołajkach razem z nami. To niepowtarzalna okazja, bo utwór „Praczki” był jak dotąd wykonany na żywo dosłownie raz. Skoro jest to jedyny koncert jesienią, to warto to zrobić.

M.W.: Świetnie się zapowiada. Warto zatem słuchać i oglądać.
Zapraszamy.

M.W. Dziękujemy za rozmowę.

Nagranie: mgr Magdalena Wołoszyn (IFP UMCS), Martyna Żydek (SKNE UMCS); transkrypcja: Martyna Żydek (SKNE UMCS); opracowanie: mgr Magdalena Wołoszyn (IFP UMCS), Martyna Żydek (SKNE UMCS).

Zeskanuj kod QR i słuchaj playlisty Hańby!

 

 

 

 

 

Sugerowane cytowanie: I. Woland, Zafascynowani historią, rozm. M. Wołoszyn, M. Żydek, "Pismo Folkowe" 2021, nr 152-153 (1-2), s. 19-20.

Skrót artykułu: 

Zespół Hańba! tworzy czterech zbuntowanych muzyków: Andrzej Zamenhof (właśc. Andrzej Zagajewski; bandżo, śpiew), Ignacy Woland (Jakub Lewicki; tuba, sakshorn), Tadeusz Król (Michał Radmacher; akordeon, klarnet, saksofon) oraz Adam Sobolewski (Mateusz Nowicki; baraban, śpiew). O inspiracjach utworami poetyckimi, stosunku do historii oraz planach na przyszłość z Ignacym Wolandem rozmawiały Magdalena Wołoszyn i Martyna Żydek. Rozmowa odbyła się 13 grudnia 2020 roku podczas XXX Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe”.

Fot. A. Wójcik: Koncert Hańby! na Mikołajkach Fokowych 2020

Dział: 

Dodaj komentarz!