Wystawy w Lublinie

Lubelskie Stare Miasto ma szereg niewielkich galerii pochowanych w zaułkach i piwnicach. W maju można było podziwiać w nich dwie kameralne, zupełnie różne wystawy: "Sztukę Samobieżną!" Jarosława Koziary i "Niebiańską Pasję" Doroty Lampart. Dorota Lampart to ludowa malarka urodzona się w 1906 roku, która przeżyła 99 lat, ostatnie w domu opieki społecznej. Prawie całe życie mieszkała w Czarnotowej koło Zawoi. Jak wielu ludowych artystów, była inna, nieakceptowana przez wiejską społeczność. Żyła w swoim świecie, nie potrafiła zadbać o siebie i swoje gospodarstwo. Jej jednymi przyjaciółmi były zwierzęta, którymi się opiekowała. Dorota Lampart malowała przez całe życie, suszyła rośliny i układała z nich piękne kompozycje, a także rzeźbiła. Tematami jej obrazów były zwierzęta, sny, aniołowie, święci, najbliższe otoczenie, stacje drogi krzyżowej oraz śmierć. Malowała kredkami, akwarelą i temperą, wzbogacając obrazy pozłotkami i kolorowymi skrawkami papieru. Krytycy określali jej twórczość mianem malarstwa ludowego. Malarskie wizje i sposób życia pozwalają jej obrazy umieścić na pograniczu sztuki profesjonalnej i naiwnej. W Galerii Gardzienice przez miesiąc (od 4 kwietnia do 8 maja) w Lublinie można było podziwiać dosłownie kilka obrazów Doroty Lampart o tematyce luźno nawiązującej do Wielkanocy. Było kilka namalowanych temperą stacji drogi krzyżowej, była "Śmierć matki", uważana za jej pierwszy obraz, był "Moment skonu", było też monumentalne, a zarazem tchnące prostotą kolorowe "Niebo" lub "Sąd Ostateczny" - najbardziej znany obraz artystki wykonany techniką kolażu na pakunkowym papierze. Wszystkie pochodziły z Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Spotkanie z niezwykłą twórczością Doroty Lampart skłaniało do refleksji nad talentem artystki będącej przedstawicielką wielu bezimiennych, niezrozumianych przez otoczenie twórców ludowych.

Kilka kamienic dalej, w Galerii Wirydarz, na niewielkiej powierzchni, wisiało kilka fotografii ogromnych, kilkuhektarowych land artów Jarosława Koziary, znanego między innymi jako autora scenografii do finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i okładek do płyt VooVoo. Land art to sztuka ulotna, trudna do zachowania, obejrzenia i bardzo zmienna - zależna od aury. W Wirydarzu można było ją podziwiać, nie ruszając się z Lublina, nie lecąc balonem, nie wspinając się na skarpy. Na zdjęciach można było obserwować, jak zmienia się pod wpływem pór roku. Był więc ułożony z kamieni "Amonit" znajdujący się w kamieniołomie w Kazimierzu nad Wisłą fotografowany przyprószony śniegiem i leżący wśród zielonej trawy. Był "Swobodny przepływ" wykonany kilka lat temu, ukazujący dwie ryby z facelii leżące pod obu stronach polsko - ukraińskiej granicy. Było też "Oko cadyka" zaaranżowane na lubelskim Placu Zamkowym oraz kilka zdjęć płonących totemów czy pomalowana głowa z okładki albumu Voo Voo. Niektórych obrazów już nie ma, utrwaliły je zdjęcia. Inne naprawdę warto zobaczyć w rzeczywistości.

Skrót artykułu: 

Lubelskie Stare Miasto ma szereg niewielkich galerii pochowanych w zaułkach i piwnicach. W maju można było podziwiać w nich dwie kameralne, zupełnie różne wystawy: „Sztukę Samobieżną!” Jarosława Koziary i „Niebiańską Pasję” Doroty Lampart.

Dział: 

Dodaj komentarz!