Wspomnienia z Japonii

Zespół Polski, którego od ponad dwóch lat można w Polsce słuchać jedynie z płyt (poza jednym koncertem kolęd, który odbył się 16 stycznia w Studio Koncertowym Polskiego Radia), odbył na przełomie października i listopada minionego roku tournee...po Japonii. Była to inicjatywa Marii Pomianowskiej - liderki zespołu, która tam właśnie od pewnego czasu rozwija swoją karierę muzyczną, towarzysząc mężowi na placówce dyplomatycznej. To "rozdarcie" zespołu nieco utrudniło przygotowania do koncertów, gdyż początkowe próby z konieczności musiały odbywać się oddzielnie, chociaż równolegle w Warszawie i w Tokio. Dopiero ostatnie wspólne próby dały obraz całości.

Dawny skład zespołu uległ pewnym zmianom. Maria Pomianowska zaprosiła do współpracy Jacka Urbaniaka (Ars Nova), wielkiego znawcę wszelkich instrumentów dętych drewnianych, Pawła Mazurkiewicza - młodego pianistę, Marcina Pabicha - wiolonczelistę mieszkającego wówczas w Japonii oraz dwie śpiewaczki, zwykle przynależne warszawskiej Werchowynie - Małgosię Madejską i niżej podpisaną Ewę Wróbel. Mieliśmy również wyśmienitego menadżera, którym na czas wyjazdu została red. Maria Baliszewska - zorganizowany opiekun i wspaniały kompan podczas zwiedzania barów sushi.

Odbyliśmy w sumie dziewięć koncertów na dwóch wyspach - Honsiu i Hokkaido. Występowaliśmy w monstrualnych, jak dla muzyki folkowej, salach koncertowych, przeznaczonych średnio dla 1500 słuchaczy w takich miastach jak:Tokio, Kioto, Osaka, Jokohama, Tchiba, Muroran i Sapporo. Zwiedzaliśmy przy okazji co się dało i na co starczyło czasu, bo terminarz był mocno napięty.

Program koncertów zawierał polską muzykę w "pigułce". Był to Chopin i jego ludowe inspiracje. Obok fortepianowych wykonań "Chopina właściwego" znalazły się w nim mazurki Chopina opracowane "na Zespół Polski" przez Marię Pomianowską z płyty "Muzyka Nizin", utwory zaaranżowane na Zespół, fortepian i głosy oraz opracowania polskich ludowych pieśni obrzędowych, które mogły inspirować Chopina w jego czasach. Był tam weselny "Chmiel", piosenki dyngusowe oraz kilka kolęd z płyty "Kolędy Polskie", śpiewane tzw. białym głosem, który początkowo szokował nieco japońskich słuchaczy, wywołując duże zainteresowanie i prowokując liczne pytania po koncertach.

Tak skomponowany program koncertów, w którym dużo było muzyki Chopina, czczonego w Japonii niemal jak bóstwo, przyjmowany był na ogół bardzo dobrze, co sprzyjało przyjemności wykonywania go dla tejże publiczności. Duży komfort dawało również perfekcyjne nagłośnienie i znakomita akustyka sal. Japońscy akustycy, którzy podróżowali wraz z nami włożyli duży, bardzo duży wysiłek w dobre nagłośnienie, a efekty były naprawdę fenomenalne.

Niezwykłe jest to, że muzyka tak bardzo polska, wydawałoby się hermetyczna robiła niemałe wrażenie tak odległej i innej publiczności. Być może wspólnym i uniwersalnym elementem, który to sprawił jest język Chopina i to on pozwala na porozumienie kultur, tym niemniej jest to zjawisko zadziwiające.

Skrót artykułu: 

Zespół Polski, którego od ponad dwóch lat można w Polsce słuchać jedynie z płyt (poza jednym koncertem kolęd, który odbył się 16 stycznia w Studio Koncertowym Polskiego Radia), odbył na przełomie października i listopada minionego roku tournee...po Japonii. Była to inicjatywa Marii Pomianowskiej - liderki zespołu, która tam właśnie od pewnego czasu rozwija swoją karierę muzyczną, towarzysząc mężowi na placówce dyplomatycznej. To "rozdarcie" zespołu nieco utrudniło przygotowania do koncertów, gdyż początkowe próby z konieczności musiały odbywać się oddzielnie, chociaż równolegle w Warszawie i w Tokio. Dopiero ostatnie wspólne próby dały obraz całości.

Autor: 

Dodaj komentarz!