Współczesne odmiany folku (wg mnie)

Po "Folkowej Majówce" na łamy (czy wobec Internetu można użyć tego słowa?) listy dyskusyjnej "Muzykanta" powróciła odwieczna dyskusja na temat "imion" folku. Jest ona na tyle ciekawa, że postanowiliśmy udostępnić niektóre wypowiedzi naszym czytelnikom, przede wszystkim tym, którzy nie mają dostępu do e - mail'a.



Folk jako odmiana/rodzaj muzyki jest współczesny, nie za bardzo wiadomo, co to jest i jak nie pomylić go z innymi rodzajami, które też czerpią z folkloru (ja się naprawdę nie czepiam Wojciecha Kilara o "Krzesanego" i podobnych). I gdzie jest jeszcze folklor, a gdzie już folk (np. Wałasi).

W Radomiu (w czasie Festiwalu Muzyki Inspirowanej Folklorem -"Folkowa Majówka'98" - przyp. red.) nasunęła mi się pewna refleksja na temat tego, w jakich kierunkach obecnie się ten folk rozwija. Według mnie z folkloru można zrobić:

- disco-polo (elektronika się włącza, rytm na raz)

- ballady (gitara w rękę i głos wdzięczny)

- turystyczne szlagiery (z terenów do łażenia, Huculszczyzna, Łemkowszczyzna) albo instrumenty dodać ludowe, albo teksty i melodie dostosować do instrumentów

- folk-rock (czyli głośno, szybko i czasami trochę bez sensu)

- przeróbki przeróbek (inspiracja tym, co już było inspirowane czym innym)

Na razie tyle zobaczyłam, pewnie jeszcze cos dojdzie. Przykłady? Zaraz. Istnieje przecież jakaś grupa wykonawców, którzy grają "dobry folk" i według mnie do takich należą np. Się Gra, Kapela ze Wsi. W Radomiu do nurtu disco-polo pasował mi Józef Gąsawski; ballady wykonywały Ania Kiełbusiewicz i Ula Kapała (Ania śpiewa "po swojemu", nie według tradycyjnej melodii, Ula zachowuje melodie, ale instrumentarium musi być bardziej współczesne); nurt turystyczny to np. Pole Chońka; rock to Rzepczyno Folk Band, Kapela Kaptoszki; no i zaskoczenie z powodu Ajde Jano - utwór "Seniora Monika Perez" znana mi dotychczas z kasety Jejent'e, a to też folk. Ach, już wiem. Jeszcze jedną odmianą może być inspiracja i w miarę wierne przekazanie muzyki z jakiegoś odległego regionu, a przez to, że wykonane nie przez ludzi "stamtąd" może się nazywać folkiem, a nie folklorem.

Zastanawiają mnie jeszcze zmiany rytmów. Można wszystko przerobić na sieczkę raz-raz-raz (disco-polo), można zachować rytm (Trebunie-Tutki), można rytm zamienić np. utwór na trzy zagrać na dwa albo w jeszcze bardziej skomplikowany sposób i na odwrót (Kapela ze Wsi gra polkę jak oberka i na odwrót), można skomplikować, żeby brzmiało bardziej prawdopodobnie, tzn. własną melodie oprzeć na rytmie tradycyjnym (np. u "Się Gra" utwór przez nich nazwany "z Polski" miał rytm całkiem bałkański).

Proszę o uwagi, to może z tego wyjdzie jakiś tekst. A może i dyskusja.

Pozdrawiam

Katarzyna Lupoczyńska

Już o tym burzliwie dyskutowaliśmy - ja opowiadam się za przyjęciem tezy, ze folk jest pojęciem podstawowym, powstałym w XX wieku związanym z dość powszechnym wzrostem wiedzy o muzyce ludowej wielu nacji równocześnie, przy gwałtownym rozwoju techniki produkcji i rozpowszechniania instrumentów (szczególnie gitary). Nie daje się sprecyzować czym jest folk, ale na przykład wiadomo czym się różni od innych gatunków. Na pewno nie jest produktem kultury masowej.

Piszesz: disco-polo - według mnie folk to nie jest - brak ekspresji. Ballady (gitara w rękę i głos wdzięczny) -chyba jest to folk. Turystyczne szlagiery z terenów do łażenia - typowa muzyka użytkowa, szkoda, że jej popularność zanika na korzyść techno (muzyki fizjologicznej). Folk-rock (czyli głośno, szybko i czasami trochę bez sensu). Za często bez sensu - według mnie. I na koniec przeróbki przeróbek (inspiracja tym, co już było inspirowane czym innym).Czyli wielkie nie wiadomo co. Często jest to wielkie nieszczęście każdego rodzaju kultury. Ktoś się (na przykład) zachwyci jakimś kawałkiem kultury (na przykład wierszem) i nagle sam zaczyna (we własnym mniemaniu) tworzyć, zapominając o niezbędnych prerekwizytach - trzeba znać język, umieć pisać. Podobnie rzecz się ma z muzyką ludową ( i folk) - oczywiście moim zdaniem. Do tej listy dorzuciłbym jednak wykonawców Czystej Muzyki Ludowej. To także jest folk, choć oni nie lubią tego określenia.

I żeby było jasne - ogromnie sobie cenię to, co niektórzy "listowicze" Muzykanta robią dla ocalenia resztek kultury muzycznej naszego kraju i okolic. W muzyce folk dla każdego jest miejsce.

Z drugiej strony, zastanawiam się, czy nie lepiej jest klasyfikować według jakości prezentowanej muzyki, a nie gatunku.

Również pozdrawiam

Jan Kapała

Przepraszam, ale włączam się do dyskusji "o folku" "od sasa", bo wcześniej nie uczestniczyłem w tej wymianie myśli. Jestem w sumie zupełnie niezorientowany w folku, szczególnie polskim, ale mam mgliste wrażenie, ze folk jako muzyka na wsi tworzona, wykonywana i mająca pewną lokalną specyfikę (tradycja, lokalny temperament sponsorów - ludności, na wszelkiego sortu imprezach z tańczeniem), mały przepływ trendów (stałe upodobania lokalne i kiepski obieg informacji) zanika bo:

- muzykanci rekrutują się ze średniej wiekowej powyżej 50 lat tak, jak kowale, zdunowie, garncarze, tkacze,

- jest szybki obieg trendow oraz informacji, mody,

- "młodzi twórcy" chcący bardziej zarobić, a mniej tworzyć produkują tak, żeby jak najszersze grono ludzkie "strawiło" ich produkt. Hę ?

Wojtek F. Bielat

Skrót artykułu: 

Po "Folkowej Majówce" na łamy (czy wobec Internetu można użyć tego słowa?) listy dyskusyjnej "Muzykanta" powróciła odwieczna dyskusja na temat "imion" folku. Jest ona na tyle ciekawa, że postanowiliśmy udostępnić niektóre wypowiedzi naszym czytelnikom, przede wszystkim tym, którzy nie mają dostępu do e - mail'a.

Dodaj komentarz!