Womex 2000

W dniach 19-22 października odbyły się w Berlinie szóste z kolei światowe targi muzyki folk. W okazałym kompleksie, nazwanym Domem Kultur Świata (Haus der Kulturen der Welt), niedaleko Reichstagu i Bramy Branderbuskiej spotkali się najważniejsi przedstawiciele branży tzw. world music z prawie wszystkich kontynentów. Wytwórnie płytowe, organizatorzy festiwali, agencje artystyczne, czasopisma folkowe (m.in.: słynne Folk Roots z Anglii), a także instytucje propagujące kulturę swoich krajów (m.in.: z Kanady, Anglii, Włoch, Niemiec, Szwecji, Danii, Finlandii ) to przekrój wystawców tegorocznych targów w Berlinie. Prezentowane przez nich oferty były bardzo bogate, co świadczy o tym, że muzyka folkowa jest traktowana na świecie jako ważna część muzycznego biznesu.

Niestety żadna wytwórnia płytowa, czy instytucja z Polski nie pokusiła się o promocję naszego kraju. Szkoda, bo rozwijający się u nas folkowy rynek jest godny prezentacji. W tej sytuacji słowa uznania należą się przybyłym na własną rękę folkowym zapaleńcom z Polski m.in.: dziennikarzom Polskiego Radia: Wojciechowi Ossowskiemu oraz Włodzimierzowi Kleszczowi, czy szukającemu nowych kontaktów dyrektorowi ząbkowickiej Fiesty Krzysztofowi Kubańskiemu, który promował też w Berlinie swoją imprezę.

Sporą atrakcją targów były odbywające się wieczorami folkowe koncerty artystów wybranych przez międzynarodowe jury z ogromnej ilości zgłoszeń. Dzięki temu, że "Chudoba" znalazła się również wśród tych szczęśliwców, miałem okazję uczestniczyć w tej największej na świecie prezentacji folkowego rynku.

W ciągu czterech dni zaprezentowało się około 30. wykonawców z różnych regionów świata. Codzienne koncerty były podzielone na bloki tematyczne. Odbywały się one w trzech różnych salach. Moją relację mogę zacząć od piątkowego wieczoru, bo dopiero wtedy udało mi się dotrzeć na targi. Za najbardziej interesujące uznałem propozycje koncertów odbywających się w największej z sal nazwanej Audytorium. Blok "Gypsies & other Nomads" (Cyganie i inne ludy koczownicze) rozpoczęło trio Spassov, Lantos, Yankoulov - w zasadzie w zastępstwie nieobecnego, z powodu choroby muzyka, zespołu Eleftheria Arvanitaki z Grecji.

Theodosii Spasov, światowej sławy wirtuoz kawalu, towarzyszący mu na nietypowych 5-cio strunowych skrzypcach Węgier Zoltan Lantos i Stojyan Yankoulov na oryginalnym zestawie perkusyjnym przekraczali podczas swojego koncertu bariery stylów muzycznych i granice państw. Oryginalne tematy tradycyjne posłużyły muzykom do budowania bardziej wyrafinowanych form, gdzie dialogi między instrumentalistami i jazzowa improwizacja tworzyły bardzo interesujące muzyczne hybrydy, pełne muzykalności, emocji i zmian klimatów. Zespół ten z pewnością tworzy bardzo nowoczesną muzykę. Jego członkowie już nie raz występowali w międzynarodowych jazzowo-folkowych eksperymentach, więc ich prezentacja na targach w Berlinie nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Wystarczy wspomnieć wspaniały koncert zespołu znanego perkusisty jazzowego Triloka Gurtu, parę lat temu na wrocławskim festiwalu Jazz nad Odrą, gdzie na kawalu improwizował i wspaniale tańczył ten sam Theodosii Spassov.

Po tej dawce nowoczesnego folku na scenie pojawili się, podchodzący do tematu bardzo tradycyjnie, muzycy tureckiej formacji Istambul Oriental Ensamble. Zaprezentowali oni doskonałe interpretacje cygańskich pieśni z XVIII i XIX wieku. Tureccy Cyganie obok Greków i Żydów mieli bardzo duży wpływ na kształtowanie tradycji muzycznej w rejonie Stambułu, Izmiru i Edirne już od X wieku. Zastosowane przez muzyków instrumentarium: oud, skrzypce, karun, klarnet , instrumenty perkusyjne oraz sposób aranżacji klasyfikuje zespół raczej w kategoriach zachowawczych, co nie wpływało jednak w żaden sposób ani na poziom wykonawczy, ani na żywiołowość prezentowanej muzyki. Równie tradycyjne podejście do wykonywanego materiału zaprezentowała "Cygańska Królowa" z Macedonii - Esma oraz towarzyszący jej zespół prowadzony przez jej męża Stevo Teodosiewskiego. Esmę należy wyróżnić przede wszystkim za wspaniały głos oraz pełną emocji interpretację tradycyjnych tematów, a także własnych kompozycji np. "Chaje Shukarije". Utwór ten napisany przez nią w wieku 11 lat spotkał się z brakiem zainteresowania ówczesnych mediów. Radio odmówiło jego antenowej prezentacji, mimo że artystka zrzekła się do niego praw autorskich. Dopiero zaadaptowanie tego utworu przez Gorana Bregovicia przyniosło mu międzynarodową sławę. Podsumowując, koncert Esmy i jej grupy był solidną dawką cygańsko - bałkańskich tematów wykonanych na najwyższym poziomie artystycznym. Kończył też piątkowe prezentacje w Haus der Kulturen der Welt.

Tej nocy udało mi się jeszcze dotrzeć do Traenen Palast, czyli Pałacu Łez, gdzie za czasów NRD niektórzy obywatele, głównie emeryci, żegnali się z rodzinami opuszczając je na zawsze w związku z wyjazdem do Berlina Zachodniego czy z Niemiec Zachodnich. Teraz miejsce to zostało zamienione na klub muzyczny. Na czas festiwalu stało się też siedzibą prezentacji tzw. Off Womex. Podczas krótkiego, nocnego pobytu w tym klubie udało, mi się zobaczyć międzynarodową formację Krivi (występowała na Nocy Świętojańskiej 2000 w Lublinie), firmowaną przez muzyków białoruskich, mającą również w składzie dwóch Polaków, jednego Niemca i tablistę z Bangladeszu. Grupa zaprezentowała dość ciekawy program. Słowiańskie pieśni zostały ubarwione orientalnym, pulsującym rytmem granym na tabli. Same dokonania Krivi sklasyfikowałbym raczej w kategoriach klubowego jam session. Niemniej jednak miało to swój urok i pasowało zarówno do czasu, jak i do miejsca koncertu.

Po tej białorusko-międzynarodowej formacji pojawiła się niemiecka grupa Di Grine Kuzine (w tym roku mogliśmy ją zobaczyć na ząbkowickiej Fieście), grająca klezmerską muzykę z Europy Wschodniej. Był to ciekawy koncert, szkoda tylko, że większość utworów była instrumentalna, bo śpiewająca akordeonistka, przypominająca trochę z racji instrumentu i sposobu interpretacji, liderkę naszej rodzimej szczecińskiej Dikandy, sprawdzała się doskonale w partiach wokalnych.

Następnego dnia, w sobotę, z powodu koncertu "Chudoby" udało mi się obejrzeć tylko słynną Värttinę. Finowie, którzy wystąpili na głównej sali Auditorium, zaprezentowali się z jak najlepszej strony. Cztery wokalistki dbające nie tylko o stronę muzyczną, ale także o choreografię występu, oczarowywały publiczność wyśpiewując mistyczno-poetyckie tradycyjne opowieści, w egzotycznym dla nas, ale wywołującym ciekawe wibracje języku. Były to pieśni tzw. runos, pochodzące z wielowiekowej tradycji, przedstawiające opisy strojów Wikingów, dawnych bohaterów, ludzkie uczucia ... Zawierały również zaklęcia mające uchronić ludzi przed jadem żmij czy innymi chorobami. Koncert rozpoczął się zaśpiewanym przez wokalistki utworem a'capella, przypominającym ekscytującą opowieść - rozmowę wyreżyserowaną na cztery role. Męska cześć Värttiny to sześcioosobowy zespół muzyczny, który pomimo dość tradycyjnego składu instrumentalnego brzmiał bardzo nowocześnie. Nie dziwi więc fakt, że grupa ta już dawno zdobyła międzynarodową sławę koncertując z powodzeniem na całym świecie.

Kończąc moją relację, chciałbym jeszcze napisać parę słów o naszym występie na Womex. Umiejscowiono nas w tanecznym, sobotnim bloku koncertowym tzw. Dancefloors w sali River Cafe. Z tego powodu zagraliśmy najbardziej żywiołowe utwory, powodując miarowe podrygiwanie wśród zgromadzonej publiczności - głównie ekspertów z branży. Liczymy, że po tym występie uda nam się nawiązać ciekawe kontakty i nasza słowiańska muzyka będzie mogła zataczać coraz szersze kręgi. Mamy również nadzieję, że cała polska scena folkowa doczeka się lepszej promocji poza granicami kraju, bo w konfrontacji z tym co dzieje się na światowym rynku folkowym wypadamy wcale nienajgorzej.

Skrót artykułu: 

W dniach 19-22 października odbyły się w Berlinie szóste z kolei światowe targi muzyki folk. W okazałym kompleksie, nazwanym Domem Kultur Świata (Haus der Kulturen der Welt), niedaleko Reichstagu i Bramy Branderbuskiej spotkali się najważniejsi przedstawiciele branży tzw. world music z prawie wszystkich kontynentów. Wytwórnie płytowe, organizatorzy festiwali, agencje artystyczne, czasopisma folkowe (m.in.: słynne Folk Roots z Anglii), a także instytucje propagujące kulturę swoich krajów (m.in.: z Kanady, Anglii, Włoch, Niemiec, Szwecji, Danii, Finlandii ) to przekrój wystawców tegorocznych targów w Berlinie. Prezentowane przez nich oferty były bardzo bogate, co świadczy o tym, że muzyka folkowa jest traktowana na świecie jako ważna część muzycznego biznesu.

Dział: 

Dodaj komentarz!