Rozmowa z Karoliną Cichą i Bartem Pałygą - laureatami Grand Prix Konkursu Muzyki Folkowej Polskiego Radia "Nowa Tradycja"
M.K.-S.: Jesteście artystami rozpoznawalnymi, koncertującymi na różnych scenach. Co oznacza dla Was wygrana na Nowej Tradycji?
K.C.: Nowa Tradycja wiąże się dla mnie z nowym stylem muzycznym i w związku z tym jest to najbardziej znaczący festiwal. Wydawało mi się, że warto byłoby zmierzyć się z tym, co na bieżąco dzieje się w muzyce folkowej i opinią jurorów, ekspertów w tej dziedzinie. Dla mnie to jest taka nowa przygoda.
B.P.: Ja z kolei wiele razy już grałem na Nowej Tradycji - nawet był taki czas, kiedy stwierdziłem, że nie powinienem już tutaj grać, gdyż występowałem wcześniej z wieloma składami. Moja obecność tutaj z Karoliną spowodowana jest tym, że wiedziałem, iż jest to jedyne właściwie miejsce, w którym ten projekt może zostać właściwie zrozumiany - właściwy grunt, na który trzeba to ziarenko rzucić. Miałem nadzieję, że nasz występ zostanie zauważony i doceniony, ale nie spodziewałem się, że aż tak.
Czy definiujesz się jako muzyk folkowy?
K.C.: Nie, jak już mówiłam dla mnie to zupełnie nowa przygoda i nowy grunt muzyczny.
B.P.: Nie lubię się definiować. Ale jako muzyk eksplorujący muzykę tradycyjną z całego świata zostałem zaproszony przez Karolinę do współpracy. To, co się wydarzyło, wynika głównie z materiału jakim jest projekt "Wieloma językami". Cała oprawa musiała być związana w jakiś sposób z tradycją. Niekoniecznie w sposób oczywisty - że żydowski utwór musi być w stylu klezmerskim - właśnie nie. Była potrzeba etniczności i ja byłem tym elementem, który ją wprowadził.
Czy możesz opowiedzieć o projekcie "Wieloma językami"?
K.C.: Dostałam stypendium od Marszałka Województwa Podlaskiego na realizację materiału, w którym przedmiotem badań nie tyle jest muzyka, ile język. Zatem w brew pozorom "Wieloma językami" nie jest projektem muzykologiczny. Ważne było podkreślenie szacunku dla języków mniejszości, które zamieszkują województwo podlaskie. Ważne było spotkanie, interakcja z tą mową. W przypadku każdego języka trzeba było się spotkać z osobą, która mówi nim mówi, i wspólnie pracować, tłumaczyć, uczyć się fonetyki. Spotkałam się na przykład z panią Faridy Ryzwanowicz, Tatarką z Azerbejdżanu, która jest w Polsce jedną z niewielu osób potrafiących mówić po tatarsku. Pomogła przebrnąć mi przez teksty, przetłumaczyła, ugościła. Ten projekt z założenia wyrasta ze spotkań z ludźmi, ale jednocześnie nie jest badaniem naukowym. Muzyczna strona projektu "Wieloma językami" powstała w wyniku mojego spotkania z Bartem. Kiedy miałam już wszystkie pieśni, trzeba było opracować aranżacje. Pomyślałam, że fajnie byłoby to stworzyć jako dialog z drugą osobą, która ma szersze obycie z instrumentarium całego świata i też jest mocniej związana ze stylem, nurtem folkowym. Jeśli chodzi o dalsze losy, to jesienią powstanie płyta "Wieloma językami" dzięki wsparciu Urzędu Miejskiego w Białymstoku oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Cieszę się, że moje rodzinne strony tak mnie wspierają!
Możecie powiedzieć coś więcej o wykorzystywanych przez Was instrumentach?
B.P.: Gram na dziesięciu instrumentach z Azji, Europy, Bliskiego Wschodu. I szarpanych i smyczkowych, mongolskich. I tradycyjnych i współczesnych - jak wiolonczela elektryczna. W czasie pełnego koncertu też używam loopa, ale o wiele mniej niż Karolina, w trochę innej wersji. Można powiedzieć, że jestem otoczony instrumentami.
K.C.: Pojawiają się różne egzotyczne instrumenty i sampler perkusyjny, na którym gram rękoma i nogami. Moje nogi plus akordeon zgrywają się, powstają zwarte groovy - myślę o tych utworach w sposób rockowy. Tutaj na "Nowej Tradycji" miały te utwory bardziej etniczno-folkowy charakter. W dużej mierze za sprawą gościnnie występujących muzyków Mateusza Szemraja i Marty Sołek, którzy wzbogacili zestaw instrumentów etnicznych. Brzmienie koncertu zależy też od tego, kto go nagłaśnia - z reguły współpracujemy z naszym akustykiem Andrzejem Kijanowskim i on nadaje całości fakturę brzmieniową.
Czy utwory po opracowaniu konfrontowaliście z osobami, z którymi pracowała wcześniej Karolina?
K.C.: Osoby, które pomagały mi przy tekstach i tłumaczeniach, zaprosiłam na koncert premierowy, który odbył się w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku pod koniec 2012 r. Mam nadzieję, że będą chcieli także posłuchać albumu "Wieloma językami", jak tylko się ukaże.
Czy potrafisz określić moment decydujący o Twoim byciu na scenie?
K.C.: Myślę, że w tym szczególnie projekcie powraca energia zgromadzona w "Gardzienicach". Okazuje się, że w tym momencie jest mi to bardzo pomocne - może dlatego, że przez kilka lat ćwiczyłam tam rytm na pięć. Może dlatego, że zdobyłam tam doświadczenie sceniczne. Chociaż nie jestem aktorką dramatyczną, nie umiem grać psychologicznie, to mam umiejętność dramaturgicznego rozpracowania postaci, jaką staję się na scenie. Nauczyłam się odnajdowania swojej obecności w przestrzeni sceny i jej ukierunkowywania wobec innych muzyków, a także wobec tych, którzy nas oglądają. W pewnym momencie wszystko zaczyna do siebie pasować. Ale trzeba to wcześniej przewidzieć, przegadać i ukierunkować, i wtedy można pozwolić sobie na spontaniczność i improwizację.
B.P.: We mnie w pewnym momencie też coś się uruchomiło. Na ogół nie jestem interaktywny na scenie, a z Karoliną jest dużo więcej kontaktu. Dla ludzi jest to też wyraźne i myślę, że inspirujące w odbiorze. Cenię to sobie - szczególnie, że przepływ jest swobodny i intensywny.
Jak podobają się Wam występy innych wykonawców, macie swoich faworytów?
K.C.: Mi się podobało "PKP Raducz". Ale nie wiem, czy jestem obiektywna.
B.P.: Faworytów nie mam, ale widzę trzy podstawowe tendencje. Jedna to taka bardzo bliska tradycji, są też projekty bardziej profesjonalne, wręcz akademickie. Projekty te mają celowo nadane zabarwienie. I są takie rzeczy, jak my na przykład, czyli faktycznie nowa tradycja - szeroko pojęty folk. Projekt posiada minimalną konotację etniczną, ale bazując na starym, idzie w totalnie nowym kierunku.
Czy to sięganie do tradycji sprowadza się w Waszym przypadku do sięgania po tradycyjne brzmienia?
K.C.: Nie, absolutnie. Mam melodię i chcę z niej zrobić nową jakość. Jest energia i "duchowość", jakiś rodzaj rytualności, ale chodzi o to, aby stworzyć nowy utwór. On bazuje na tradycyjnych brzmieniach, pozwala sobie użyć tamtych technik (wokalnych na przykład) czy tradycyjnej ekspresji. Natomiast ma być nową jakością, czymś świeżym i współczesnym.
B.P.: Tradycyjne jest raczej sięganie do uczuć, które płyną z tych słów i historii, a potem wyrażanie ich między innymi przy użyciu instrumentów tradycyjnych.
W głosie i w aranżach następuje niesamowite, wręcz namacalne stężenie emocji. Ta melodia nie musi być złożona, ale każdy dźwięk jest nasycony treścią.
Co planujecie dalej?
K.C.: Teraz będzie płyta "Wieloma językami", którą nagramy u Mariusza Dziurawca. To będzie jesienią. W lecie zapowiada się kilka koncertów. Przyszłość przyniesie, mamy nadzieję, sporo koncertów, tras i nowych działań.
Dziękuję bardzo za rozmowę. Dziękujemy i zapraszamy na nasze koncerty. Aktualne informacje można znaleźć na stronie www.karolinacicha.eu oraz na profilu facebookowym Karoliny Cichej.
Zachęcamy do nabycia naszej płyty!
Rozmawiała Monika Koziołek-Sulima
Rozmowa z Karoliną Cichą i Bartem Pałygą - laureatami Grand Prix Konkursu Muzyki Folkowej Polskiego Radia "Nowa Tradycja"