Wielki handel

Samo określenie „jarmark” wywodzi się z języka niemieckiego (der Jahrmarkt). W średniowieczu targi stanowiły podstawową formę handlu hurtowego. Ale warto kojarzyć jarmarki też ze słowami: giełda czy wystawa.

I takie właśnie jarmarki, spełniające funkcję wystawy i giełdy mieliśmy okazję oglądać podczas łódzkiej imprezy plenerowej. Na początku września na ponad stu stoiskach przy ulicy Piotrkowskiej prezentowały się różne gminy, powiaty i miasta.

Tegoroczny jarmark zgłoszony został do ogólnopolskich obchodów Europejskich Dni Dziedzictwa w Polsce. Ci, którzy choć jeden dzień spędzili na ulicy Piotrkowskiej z pewnością nie żałują. Niewątpliwą atrakcją były występy rockowych zespołów muzycznych. Ale tym, co od lat zachwyca chyba najbardziej to wyroby artystyczne z poszczególnych miejscowości i oczywiście potrawy regionalne. Nie obyło się bez zagranicznych gości. Można było podziwiać bogate stroje Białorusinek, które dumnie spacerowały po Piotrkowskiej zachęcając przechodniów, by ci zatrzymywali się przy ich stoisku. Również ludowe kapele skutecznie umilały spacerowiczom czas.

Barbara Chlebowska z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi napisała, że „(...) bez względu na swoją specyfikę jarmarki mogą nieść ze sobą wartościową ofertę kulturalną oraz przyczyniać się do podniesienia turystycznej atrakcyjności miejscowości, w których się odbywają”. Zgadzam się z nią w stu procentach.

Skrót artykułu: 

Samo określenie „jarmark” wywodzi się z języka niemieckiego (der Jahrmarkt). W średniowieczu targi stanowiły podstawową formę handlu hurtowego. Ale warto kojarzyć jarmarki też ze słowami: giełda czy wystawa.I takie właśnie jarmarki, spełniające funkcję wystawy i giełdy mieliśmy okazję oglądać podczas łódzkiej imprezy plenerowej. Na początku września na ponad stu stoiskach przy ulicy Piotrkowskiej prezentowały się różne gminy, powiaty i miasta.

Dział: 

Dodaj komentarz!