White Garden


Jedną z gwiazd - nie bójmy się tego słowa! - "Mikołajków Folkowych '98" była grupa o lirycznie brzmiącej nazwie "White Garden". Przeczuwając, że po koncercie z jej udziałem słuchacze (i czytelnicy zarazem) będą chcieli zapoznać się bliżej z twórczością formacji, wyszliśmy naprzeciw ich oczekiwaniom i przeprowadziliśmy rozmowę z tworzącymi obecnie grupę Grzegorzem Tomaszewskim, Karolem Krusiem i Izabelą Crunwald

Tematów nie brakowało - ale przede wszystkim zapytaliśmy o historię zespołu. Jest o czym opowiadać, bo White Garden istnieje już siódmy rok. Może powinnam napisać dziesiąty, bo przecież obydwaj wyżej wymienieni panowie grali razem na długo przedtem, tyle, że pod szyldem "Teraz". Ta formacja założona w Wągrowcu już w 1992 r. przez K. Krusia, do którego dołączył G. Tomaszewski - początkowo w swoim instrumentarium miała tylko cytry. Dopiero po roku wzbogaciła się o "klawisze" (a skład o trzeciego muzyka, Roberta Babicza), żeby zacząć się zajmować muzyką elektroniczną (jak to określają - ilustracyjną). W tym składzie grupa wystąpiła w Jarocinie (aż dwa razy - w 1983 i 1984), gdzie została dobrze przyjęta przez "wspólnotę zespołów i ludzi, słuchających odmiennej muzyki". Moi rozmówcy z rozczuleniem wspominają wykorzystywany podczas jednego z pierwszych koncertów bęben wykonany z kosza do żywicy pokrytego dermą, którego membranę suszono świeczką! W tym samym okresie "Teraz" brało udział - i dodajmy, z dobrym rezultatem - w festiwalach: Muzyki Elektronicznej i "Jazz Juniors". Niestety, muzycy nie mieli okazji rozwinąć skrzydeł, bo w 1985 r. z powodu wyjazdu G. Tomaszewskiego z Wągrowca formacja się rozpadła. Podczas trwającej siedem lat przerwy w działalności jej członkowie nie zasypiali gruszek w popiele - K. Kruś zajął się teatrem amatorskim i poezją śpiewaną, a jego współpracownik doskonalił się w grze na cytrze (co - jak mieli okazję stwierdzić obecni na koncercie - zaowocowało wspaniałą znajomością tego instrumentu).

Zgromadziwszy nowe doświadczenia i umiejętności, obaj panowie wznowili działalność w 1992 r., obierając jednocześnie zupełnie nowy kierunek muzyczny. Zwrócili się ku muzyce dawnej, a to za przyczyną nowej współpracowniczki - Ewy Pezackiej, flecistki zespołu Capella All'antico. We trójkę tworzyli trzon grupy, noszącej nazwę White Garden (oczywiście poza nimi w nagraniach brało udział jeszcze wiele, wiele osób). Sami muzycy stwierdzają, że największy "wysyp" ich twórczości przypadł na lata 1992-1996. Pierwsza kaseta "Terra est rotunda" - ukazała się już w 1993 r., "Hona" w 1996 r, a w roku ubiegłym "Cucuba" oraz kompakt będący kombinacją dwóch ostatnich materiałów muzycznych. Każde z tych wydawnictw zamyka określony etap rozwoju artystycznego zespołu i w pewien sposób podsumowuje okres życia jego członków. Obecnie - po odejściu Ewy Pezackiej - znajdują się na "rozstajnych drogach" i razem z Izabelą Grunwald zastanawiają się, jaki kierunek obrać.

Niezależnie od zmian zachodzących w składzie grupy, jej instrumentarium przez długi czas pozostawało takie samo. Przywiązani do muzyki elektronicznej, instrumenty klawiszowe porzucili dopiero przy nagrywaniu "Cucuby". Przyznają, że używali ich głównie dla uprzestrzennienia swoich kompozycji np. w "Przebudzeniu" czy "Nie kończy się morze". Oczywiście, zamiast klawiszy chętniej wykorzystywaliby w swoich utworach "nieelektroniczny" fortepian, ale wypadałoby to o wiele drożej.

Na kasetach White Garden słychać brzmienie skrzypiec, akordeonu, instrumentów perkusyjnych - ale najważniejsza pozostaje cytra. Zespół dysponuje aż czterema egzemplarzami tego rzadko spotykanego instrumentu - w tym oryginalną fiedelą Fishera i jedną cytrą robioną na zamówienie, będącą odmianą skandynawskiego kantele. G. Tomaszewski jest (ach, to siedemnastoletnie doświadczenie!) mistrzem w dziedzinie techniki gry. Wykorzystuje technikę palcową, klawiszową (podobną do stosowanej przy cymbałach - z użyciem przystawki), smyczkową, tak jak się gra na instrumentach wiolinowych.

W repertuarze mają wyłącznie własne kompozycje - inspirowane muzyką dawną i ludową. Brzmienie cytry nadaje im specyficzny klimat - a żeby uniknąć usypiania słuchaczy na koncertach, dorzucają do tego inne instrumenty i bardziej żywiołowe motywy. Czują się w pełni twórcami - z cudzej muzyki czerpią tylko pewne elementy, choćby z tej prostej przyczyny, że na przesiadywanie w bibliotekach i odgrzebywanie nut nie mają ochoty, a na wizyty zagranicą - pieniędzy. ródłem ich inspiracji bywają czasem motywy muzyczne zasłyszane w dzieciństwie albo na imprezach ludowych (takich jak Festiwal Instrumentalistów Ludowych w Gryfinie). Nie mają określonych preferencji muzycznych, a to zaczerpną coś z tematów celtyckich ("Na studni", "Lament Tristana"), a to z bluesa ("Psie Pole").

Z ich działalnością nie wiąże się żadna szczególna ideologia - zwyczajnie, starają się komponować i grać jak najpiękniej, żeby trafić do serc swoich słuchaczy. Powiększyło się ono znacznie, zwłaszcza od 1994 r., kiedy to White Garden związało się z tzw. ruchem rycerskim - świeżo wówczas powstałymi bractwami rycerskimi. Po zagraniu koncertu w odbudowanym na nowo zamku gniewskim muzycy zaprzyjaźnili się z "rycerzami" i zostali przez nich, jak to określają "zaadoptowani". Przyczyny tej przyjaźni upatrują w fakcie, że zarówno oni, jak i tamci młodzi ludzie - autentycznie przejęci ideami rycerstwa - idą "pod prąd" cywilizacji informatyczno - technicznej. Są pasjonatami dawnej, pięknej tradycji i nie wstydzą się tego. Oczywiście zdają sobie sprawę, że wielu uczestników takich przedsięwzięć traktuje je tylko jako źródło rozrywki, ale liczy się już sama idea stworzenia takiej enklawy przeszłości we współczesnym świecie. Szczególnie ciepło wspominają Jarosława Sturczyńskiego - działającego na rzecz odbudowy Gniewa, a obecnie w Malborku - i Mirosławę Szychowiak - szefową DK w Strzelinie, również podzielającą ich pasję.

O ile wiele optymizmu żywią co do działalności i rozwoju ruchu rycerskiego, o tyle bardzo pesymistycznie wypowiadają się o przyszłości muzyki folk. Uważają ją - bez wątpienia słusznie - za traktowaną po macoszemu, wręcz pokrzywdzoną w świecie opanowanym przez wielkie koncerny płytowe. Brak zainteresowania sponsorów i dostatecznej promocji, niedopuszczanie kultury ludowej do TV nie przyczyniają się do wzrostu jej popularności. A nawet jeżeli się ją zyska, to będzie ona krótkotrwała i efemeryczna (da się to odnieść i do sytuacji ich własnego zespołu). Duża liczba koncertów powoduje nagły wzrost ilości namiętnych słuchaczy, zaś gdy zabraknie sponsora i sezon występów się zakończy, formacje "giną", przepadają w mrokach niepamięci.

Sytuacja zatem, jak zgodnie stwierdzają, jest niewesoła - tym bardziej, że obecnie nie tylko w Polsce, ale w całej Europie nie gra się tej najwięcej wartej muzyki - autentycznej. Słuchacze mają do wyboru albo folk w połączeniu z innymi gatunkami jazzem, rockiem (skandynawskie zespoły Hedningarna, Filarfolket), albo w ujęciu "akademickim", niestety - tożsamym z "cepeliowskim". Na rozmaitych festiwalach i koncertach (wyłączając oczywiście "MF") są preferowane zespoły odtwórcze, grające muzykę ludową w wersji "ugrzecznionej", nienaturalnie uładzonej. W dodatku poszczególni wykonawcy zapożyczają zbyt wiele - od siebie nawzajem albo z muzyki obcej nam kulturowo (np. blues) - co także nie wpływa dodatnio na rozwój gatunku.

A oni sami? Cóż, oczywiście mają problemy -ciężko przecież żyć z "uprawiania" muzyki, jeżeli przynosi ona miesięczny dochód w wysokości 200 zł. Muzyka - jak mówią - jest takim samym towarem jak każdy inny wytwór ludzkiej pracy, pracy i powinna być sprzedawana za godziwą cenę.

Mimo wszystko wydają się jednak zadowoleni ze swojej działalności i wcale nią nie znużeni. W czym tkwi ta tajemnica? Już czytelnikom wyjawiłam - dla członków White Garden najistotniejszą jest praca w zespole, współdziałanie z przyjaciółmi. Czerpią z tego przyjemność - oto cały sekret ich pięknych, poetyckich kompozycji i dobrze zagranych koncertów.


Rozmawiała Katarzyna Mróz      

Skrót artykułu: 

Jedną z gwiazd - nie bójmy się tego słowa! - "Mikołajków Folkowych '98" była grupa o lirycznie brzmiącej nazwie "White Garden". Przeczuwając, że po koncercie z jej udziałem słuchacze (i czytelnicy zarazem) będą chcieli zapoznać się bliżej z twórczością formacji, wyszliśmy naprzeciw ich oczekiwaniom i przeprowadziliśmy rozmowę z tworzącymi obecnie grupę Grzegorzem Tomaszewskim, Karolem Krusiem i Izabelą Crunwald

Dział: 

Dodaj komentarz!