Wędrówka pełna przygód

[folk a sprawa polska]

„Jeżeli do Itaki wędrować zamierzasz / życzyć sobie winieneś, by długa była wędrówka / pełna przygód i doświadczeń” – pisze Konstandinos Kawafis w jednym ze swoich najsłynniejszych i najpiękniejszych wierszy (tłumaczenie utworu: Zygmunt Kubiak). Zdaje się, że los zesłał nam wszystkim, nawet bez naszych szczególnych, uprzednich życzeń, wędrówkę pełną przygód i doświadczeń. Przemawia za tym, jak mówią niektórzy, „coraz bardziej otaczająca rzeczywistość”. Pozostaje pytanie, nawet jeśli z pozoru banalne, o to, z jakim nastawieniem wyruszamy w drogę.
Wydaje się zresztą, że sprawa jest całkiem poważna i istotna. Zwłaszcza, że jak przekonuje w jednej ze swych książek Dariusz Czaja: „tylko naiwni wierzą jeszcze, że tak naprawdę podróżujemy jedynie wtedy, gdy fizycznie przemieszczamy się w geograficznej przestrzeni. (…) Tymczasem rzecz jest dużo subtelniejszej natury”. Oczywistością będzie stwierdzenie, że niewygodna, nieprzyjemna i niełatwa bywa wędrówka przez nasz współczesny świat – zadeptany przez komercję, ubłocony przez nadaktywność mediów, ale też przez politykę, strach, nienawiść, triumf myślenia korporacyjnego, a wreszcie wynikającą z tego wszystkiego elementarną nieufność i niechęć do drugiego.
Co prawda Andrzej Bobkowski w tekście sprzed wielu lat przekonuje, że: „skoro świat oscyluje dziś wyłącznie pomiędzy hipokryzją i okrucieństwem, to już chyba lepiej pogodzić się z hipokryzją”. Gorzka to jednak ironia. W tej wędrówce, jakakolwiek by ona nie była, bezcenna bywa dziś, nawet jeśli naiwna, ciekawość oraz otwartość. I gotowość do dialogu, do bycia, do rozmowy: z innymi, aby lepiej zrozumieć siebie; z przeszłością, aby lepiej zrozumieć teraźniejszość.
W tym wszystkim szalenie pomaga dzisiejszemu człowiekowi-wędrowcowi muzyka, a osobliwie muzyka świata, folkowa, etniczna. Świadomie i celowo wymieniam wszystkie te nieostre i nietożsame określenia, bo też migotliwa rzeczywistość zazwyczaj zgrabnie umyka przed jednoznacznościami terminologicznymi. Ma ta właśnie muzyka szczególny dar – w naturalny sposób odnosząc się do przeszłości i wchodząc ze swą wyrazistością, bezpretensjonalnością w dzień dzisiejszy. Staje się namacalnym wręcz przykładem tego, czego tak bardzo trzeba – dialogu kultur: wiejskiej z miejską, tzw. wysokiej z niską i tych pochodzących z różnych zakątków świata. Pięknie, przepięknie przekonują o tym całkiem nowe i prawie nowe płyty.
Szczególnym i specyficznym, a zarazem niezwykle namacalnym, wyrazistym przykładem zdaje się być wydana niedawno wspólna płyta kapeli Trebunie-Tutki i gruzińskiego Urmuli Quintet. Spotkanie, które okazuje się pasjonującym wydarzeniem. Zachwyca Maria Pomianowska na krążku „The Voice of Suka”, który jest może najbardziej głębokim i intymnym, bo opowiedzianym własnymi kompozycjami, dowodem na miłość autorki do wielu muzycznych światów. Albo Żywizna, czyli duet Genowefy Lenarcik i Raphaela Rogińskiego. To kolejny, zgoła niesamowity przykład artystycznej wspólnoty. To zjawisko współtworzy dwoje artystów z na pozór kompletnie odległych, muzycznych światów. I mniej uważnemu słuchaczowi mogłoby się zdawać, że każde z nich opowiada odrębną historię. A jednak dopiero posłuchanie ich wykonawczej wspólnoty, pozwala na odkrycie nowych znaczeń, nowych zachwytów.
Wspomniane płyty dedykowałbym wszystkim strażnikom nienaruszalności tradycji. Bo pokazują, że wzruszenia i prawdziwe przeżycia mogą rodzić się właśnie wówczas, gdy człowiek rozmawia z człowiekiem. Gdy dialogują. Gdy uczą się od siebie. Gdy się wzajemnie szanują i chcą słuchać. A tych pomysłów i sposobów jest mnóstwo, często wychodzących daleko poza ciasne ramy gatunkowe – folkowości czy inaczej definiowanych stylów. Na przykład Ania Broda na krążku „Thousand Lakes” pięknie i wzruszająco odnajduje własną ścieżkę do tradycji mazurskiej. Od nowa i absolutnie po swojemu piszą wspólną opowieść członkowie zespołu Pathman na kolejnej, świetnej płycie. Otwierają tytułowe „Drzwi” na oścież, swobodnie czerpiąc z wielu estetyk i odwołań. Powstaje z tego muzyka zdumiewająco spójna, logiczna, choć i duchowa. Albo trio Malerai Michała Górczyńskiego, który odżegnuje się od odwołań do muzyki tradycyjnej, przywołując jedynie kontekst klasycznej, perskiej poezji Rumiego. Ale przecież duch perskiej tradycji góruje nad tym krążkiem.
Są i Dzikie Jabłka, opanowujące własny patent na połączenie drzemiących w ich sercach i duszach miłości do polskiej tradycji, ale też muzyki afrykańskiej. Jak potwierdza wydana właśnie debiutancka płyta zespołu, jest to pomysł więcej niż przekonujący. Podobnie jak poszukiwania zespołu Bum Bum Orkestar w tradycji bałkańskiej, zatopionej w wielu innych, także słowiańskich skojarzeniach. Warto także w takiej muzyce szukać „przygód i doświadczeń”…

Tomasz Janas

Skrót artykułu: 

„Jeżeli do Itaki wędrować zamierzasz / życzyć sobie winieneś, by długa była wędrówka / pełna przygód i doświadczeń” – pisze Konstandinos Kawafis w jednym ze swoich najsłynniejszych i najpiękniejszych wierszy (tłumaczenie utworu: Zygmunt Kubiak). Zdaje się, że los zesłał nam wszystkim, nawet bez naszych szczególnych, uprzednich życzeń, wędrówkę pełną przygód i doświadczeń. Przemawia za tym, jak mówią niektórzy, „coraz bardziej otaczająca rzeczywistość”. Pozostaje pytanie, nawet jeśli z pozoru banalne, o to, z jakim nastawieniem wyruszamy w drogę.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!