Warsztaty tańców węgierskich

... odbyły się w Chatce Żaka w ramach II Dni Kultury Węgierskiej w Lublinie (przypomnijmy: w dniach 19- 23 .10.99). Zapowiadało się trochę atrakcji z tym związanych, m. in. koncert zespołu Karikás, grającego folklor węgierski właśnie; zespół ów miał również przygrywać "na żywo" miłośnikom tańca, chcącym poszerzyć swoje taneczne zainteresowania. Amatorzy przybyli tłumnie, zespół w ogóle nie dotarł do Polski, tancerze zaś, prowadzący warsztaty poradzili sobie przy muzyce z magnetofonu. Dodam tylko, że najwytrwalsi (w tym "instruktorzy") dotrwali do późnych godzin nocnych.



Z Kovacsem Csabą, jednym z nauczycieli tańca (jak również języka polskiego w Debreczynie) rozmawia EWA GROCHOWSKA.


Czy tańce, których Państwo uczyli to tańce "czysto" węgierskie, czy też pewne ciekawe ich elementy pochodzą z innych źródeł?


Były to oczywiście tańce węgierskie, ale ludność węgierska żyje nie tylko w granicach administracyjnych kraju. Na terenach sąsiadujących żyje ok. 4 miliony Węgrów; ciekawe jest natomiast to, że grupy te, żyjąc na obszarach peryferyjnych zachowały o wiele starszy folklor niż np. w centralnych częściach kraju.


Czy w prezentowanych dziś tańcach dużo jest elementów nowych, zapożyczonych skądś, bądź pochodzących wprost z czasów nam współczesnych?


Raczej nie. Chodzi nam o to, żeby autentycznego folkloru nie przerabiać, nie poddawać zabiegom scenicznym. Dziś ludzie potrafią równie dobrze się bawić przy tańcach trudnych, wymagających nauczenia się skomplikowanych często kroków, przy tańcach autentycznych właśnie. Są one tworzywem, którego, według nas "przerabiać" nie wolno. Dziś można było poznać tańce np. węgierskich enklaw żyjących w Rumunii; mimo tego że oni sami absorbują wpływy innych narodowości, np. Cyganów są to tańce autentyczne i charakterystyczne właśnie dla nich. My nauczając ich traktujemy je jako dorobek kulturowy, który nie potrzebuje dookreślania i przetwarzania.


Proszę opowiedzieć trochę o najbardziej charakterystycznych tańcach węgierskich.


Zacznę może od mojego regionu, tzn. od północno-wschodniej części Niziny. Jest tu muzyka bardzo rytmiczna, folklor tutejszy dał tworzywo do uformowania się narodowego tańca - czardasza. Równie dynamiczne tańce są na terenach północnych i u Węgrów zamieszkujących tereny południowej Słowacji, tutaj często tańcom towarzyszy gra na dudach. Za Dunajem znajdujemy tańce dość proste, łatwe do opanowania w trakcie jednego wieczoru tanecznego, są one skoczne, ale odmienne od innych dynamicznych tańców węgierskich. Ciekawe są tańce grup węgierskiej ludności w Siedmiogrodzie, ponieważ jest to najbardziej odległa od centrum enklawa językowa. Tańce z Księstwa Siedmiogrodzkiego są majestatyczne, trochę wolniejsze. W centralnych Węgrzech jest tak zwany styl nowy, również w muzyce ludowej, opierający się na stylu czardaszowym, który odegrał ważną rolę w tworzeniu się folkloru góralskiego i rusińskiego w czasie monarchii Austro- Węgierskiej, kiedy Rusini z gór jeździli na równinę węgierską na żniwa. Można tu dostrzec dużo wpływów rumuńskich (m.in. w rytmice), ale tylko znawcy mogą to dostrzec, ponieważ przenikanie się dóbr kulturowych w takim stopniu jak tu, wzbogaca te tańce o wiele ciekawych, nie rdzennie węgierskich elementów. Ów styl dawny, majestatyczny i powolny może wydawać się egzotyczny; czerpał z niego bardzo dużo ruch neofolklorystyczny, uważał go za ciekawy i fascynujący.


Proszę sobie wyobrazić teraz młodego Węgra, który koniecznie chce nauczyć się tych tańców. Gdzie musi się udać?


Najlepiej do źródła, czyli gdzieś na wieś do wybranego dla danego tańca regionu. Oczywiście nie każdy młody tego chce, a jeśli już, to ma także inną możliwość, którą są Domy Tańca (GzCh nr 12) lub mniejsze grupy ludzi znające te tańce i chcące ich kogoś nauczyć. Jest to obecnie popularne w środowiskach akademickich i w większych miastach, gdzie do tańca przygrywają wyspecjalizowane kapele lub zespoły przyjeżdżające specjalnie w tym celu do miasta. U nas, w Debreczynie taka możliwość jest obecnie bodaj w każdą sobotę i niedzielę, można nauczyć się tańców z wielu regionów Węgier.


Serdecznie dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała Ewa Grochowska &nbsp&nbsp&nbsp&nbsp&nbsp

Skrót artykułu: 

... odbyły się w Chatce Żaka w ramach II Dni Kultury Węgierskiej w Lublinie (przypomnijmy: w dniach 19- 23 .10.99). Zapowiadało się trochę atrakcji z tym związanych, m. in. koncert zespołu Karikás, grającego folklor węgierski właśnie; zespół ów miał również przygrywać "na żywo" miłośnikom tańca, chcącym poszerzyć swoje taneczne zainteresowania. Amatorzy przybyli tłumnie, zespół w ogóle nie dotarł do Polski, tancerze zaś, prowadzący warsztaty poradzili sobie przy muzyce z magnetofonu. Dodam tylko, że najwytrwalsi (w tym "instruktorzy") dotrwali do późnych godzin nocnych.

Dział: 

Dodaj komentarz!