(W folkowej sieci)

Wirtualne okno na swiat

Kiedy Herbert Marshall McLuhan formował swoje teorie na temat mediów i komunikacji, nie mógł nawet podejrzewać, jak wielką popularnością będziesię w kolejnych latach cieszył Internet. Nawet ów twórca terminu "globalna wioska" nie mógł przewidzieć szybkości, z jaką się on rozwinie. O tym,jak silne jest to medium, przekonują się wszyscy, którzy w jakiś sposób próbują ograniczać zakorzenione w Sieci swobody. To niemal jakz przedrozbiorowymi przywilejami szlacheckimi, które łatwiej było nadać, niż odebrać.

Internet to medium, które powoli wymyka nam się spod kontroli. Właściwie nikt już nie wie co można, a czego nie można w nim znaleźć. Trwajądyskusje na temat wolności w Internecie, na temat swobody wypowiedzi i ograniczeń, które niektóre państwa próbują narzucać. A tymczasem przeciętnyużytkownik Internetu wcale nie używa go w celach komercyjnych - wręcz przeciwnie, większość ludzi traktuje go jako źródło rozrywki.

Po prasie, radiu i telewizji Internet stał się kolejnym medium, o którym zwykliśmy mawiać, że to okno na świat. Codziennie rano, milionyinternautów - rozproszonych po całej kuli ziemskiej - rozpoczynają dzień od sprawdzenia poczty elektronicznej i przejrzenia nowin w serwisachinformacyjnych. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, w każdej chwili dokonują oni wyborów. Stawiają na ten, a nie inny serwis informacyjny,zakładają konto pocztowe na tym, a nie innym serwerze - robią to mechanicznie.

Znacznie trudniej jest natomiast zmobilizować użytkowników Internetu do wyborów świadomych. Tylko niewielka część z nich decyduje się na publicznewypowiedzi. Jeszcze mniejszy odsetek podpisuje je własnym imieniem i nazwiskiem. Złudne poczucie anonimowości w Internecie towarzyszy Sieci niemalod samych jej początków, to ono jest powodem zahamowań większości internautów i pasywnego uczestnictwa w życiu tej społeczności.

Przenosząc się na grunt muzyki folkowej możemy odnaleźć dokładnie te same mechanizmy. Największa w Polsce lista dyskusyjna poświęcona muzycefolkowej jest odbierana przez kilka tysięcy osób! A ile z nich pisze na tę listę? Regularnie - jakieś kilkanaście procent. Inne, mniejsze listytematyczne i fora mogą się poszczycić nieco lepszymi statystykami procentowymi, jednak ilościowo jest to wciąż niewiele. W okolicach jakichświększych folkowych festiwali zdarza się, że folkowy Internet ożywa, dzieje się wówczas więcej. Ale dysproporcja między tymi, którzy w Siecipublikują, a tymi, co tylko odbierają, jest i tak dość spora.

Okazją do powyższych dywagacji stał się dla mnie internetowy konkurs, od trzech lat towarzyszący festiwalowi "Nowa Tradycja" w Warszawie. W 2004roku pojawiła się inicjatywa, żeby obok przyznawanej na tej imprezie nagrody - Folkowego Fonogramu Roku - istniała też, można powiedzieć, bardziejniezależna forma wyróżnienia wydanych w danym roku płyt. Co najważniejsze okazało się, że nowa nagroda od początku nie miała w żaden sposóbdyskredytować Fonogramu. Jurorom pozostawiono ocenę profesjonalną, zaś głos publiczności miał się ujawnić w formie głosowania internetowego.Osią, wokół której kręciło się pierwsze głosowanie była lista dyskusyjna Muzykant (www.muzykant.folk.pl), do dziś pozostająca jednymz najważniejszych miejsc, w których ścierają się dyskusje dotyczące choćby regulaminu nowej nagrody. Współorganizatorem została Muzyczna GaleriaFolkowa (www.folk.pl), która obecnie przejęła na siebie większość obowiązków związanych z organizacją plebiscytu.

Od samego początku internetowej nagrodzie towarzyszy świetna nazwa, doskonale oddająca jej nieco eklektyczny charakter - "Wirtualne Gęśle".Nie jestem pewien, w czyjej głowie ona powstała, ale trzeba przyznać, że trudno byłoby o lepsze połączenie tradycji z nowoczesnością. Nowoczesność,dyktowana przez Internet, stała się przyczyną otwarcia formuły konkursu na płyty, które prawdopodobnie w Folkowym Fonogramie Roku nie miałyby szans.Na przestrzeni trzech lat istnienia "Wirtualnych Gęśli" pojawiały się w tym zestawie płyty szantowe, bluesowe, a nawet jazzowe - oczywiście wszystkiez odpowiednią dawką dźwięków etnicznych.

Piszę te słowa w kilka dni po ogłoszeniu wyników "Wirtualnych Gęśli" 2006, które przyznano płycie "Indialucía" Michała Czachowskiego. Nowościątegorocznej edycji był dodatkowy konkurs na najciekawszą okładkę, którą poszczycić może się zespół Shannon. Już sam ten układ mówi, jak różnorodnei ciekawe mogą być gusta głosujących.

Mimo że nagroda ta nie łączy się z żadnymi wymiernymi zyskami, to wśród muzyków cieszy się sporym poważaniem. W końcu to inicjatywa oddolna,prawdziwy vox populi. Emocje związane z tegoroczną edycją mamy już właściwie za sobą, warto jednak myśleć perspektywicznie i już szukać nowychrozwiązań dla przyszłorocznego konkursu. No i warto namawiać wykonawców i słuchaczy do udziału w plebiscycie. Co niniejszym czynię. Więcej informacjina temat samych "Wirtualnych Gęśli", ich historii i teraźniejszości znaleźć można na stronie www.gesle.folk.pl.

Skrót artykułu: 

Internet to medium, które powoli wymyka nam się spod kontroli. Właściwie nikt już nie wie co można, a czego nie można w nim znaleźć. Trwajądyskusje na temat wolności w Internecie, na temat swobody wypowiedzi i ograniczeń, które niektóre państwa próbują narzucać. A tymczasem przeciętnyużytkownik Internetu wcale nie używa go w celach komercyjnych - wręcz przeciwnie, większość ludzi traktuje go jako źródło rozrywki.

Dział: 

Dodaj komentarz!