Maciej Harna - muzyk prowadzący "Orkiestrę Jednej Góry - Matragona" z Sanoka, prezentujący własną muzykę, stylistycznie bliską minimalizmowi muzycznemu, a będącą syntezą tradycji wielu kultur Ziemi. Poszukuje w muzyce różnych regionów świata czegoś, co istnieje poza etniczną odrębnością materii dźwiękowej. Pragnie znaleźć: wspólny dla niej wymiar istniejący w każdej autentycznej twórczości ponad wymiarem kultowym, czasowym, geograficznym. Juror III Festiwalu Muzyki Inspirowanej Folklorem "Radom Folk '96".
Maciej Harna dzieli się wrażeniami z festiwalu z Agnieszką Matecką.
Maćku, skończyłeś przed chwilą obrady jury. Jak oceniasz zespoły biorące udział w tegorocznym konkursie? Czym kierowaliście się przy wyborze, który z pewnością sprawiał wiele trudności, o czym może świadczyć kilkugodzinna dyskusja?
Mam jeszcze w pamięci pierwszy festiwal, na który zgłosiło się dosłownie kilka grup. Trzeba przyznać, że impreza się rozwija w bardzo szybkim tempie i dobrym kierunku. Zgłosiło się wiele zespołów o bardzo zróżnicowanym repertuarze i różnych tendencjach muzycznych. W związku z tym, werdykt na takim festiwalu to konieczność wielu uzgodnień i dyskusji. Myślę, że ostateczna decyzja jest bardzo trudna. Wysoki poziom zespołów zasługuje na ich uznanie, dostrzeganie tego, co dzieje się na naszej scenie folkowej. W Radomiu pojawiło się wiele nowych interesujących zespołów. Jest to Festiwal Muzyki Inspirowanej Folklorem, pojawia się więc problem - co jest inspiracją, jak daleko sięga, jak daleko można odejść od źródła, jak blisko można być ludowego oryginału, aby to jeszcze była inspiracja, własna inwencja twórcza muzyków. Grupy prezentowały różne źródła...
I właśnie ta różnorodność źródeł chyba sprawiła trudności w ocenie, bo mimo wszystko zespołów jest za mało, by podzielić je na kategorie np: celtycko-irlandzkie, słowiańskie, a z drugiej strony trudno wobec nich stosować te same kryteria.
Bardzo dobrze, że pojawiła się na festiwalu muzyka z różnych stron świata. Czasami jednak jest to mankament występu, szczególnie gdy zespoły polskie usiłują naśladować, powielać wzory autentycznych muzyków ludowych innych krajów. Jest to naprawdę bardzo trudne i ryzykowne. Natomiast na tym festiwalu pojawiło się wielu wykonawców, którzy w sposób twórczy podeszli do tego obcego źródła. Jest to ich własna wizja tej muzyki obcej, a przecież w jakiś sposób bliskiej wszystkim ludziom zamieszkującym Ziemię. Zaistniały grupy, które prezentowały folklor Irlandii, są grupy sięgające do korzeni Wschodu czy muzyki Płw. Iberyjskiego. Przyjechali też wykonawcy, którzy czerpią z rodzimego folkloru, lub kultury mniejszości narodowych zamieszkujących nasz kraj. I oni również byli warci uwagi czy wyróżnienia. Wracając do werdyktu, jury przyznało tylko nagrody. Postanowiliśmy nie różnicować miejsc ze względu na niezwykłą różnorodność źródeł inspiracji i wysoki, wyrównany poziom zespołów.
A kto był twoim faworytem?
No ... musiałbym sięgnąć do notatek.
Czy ta wzrastająca wciąż liczba grup amatorskich świadczy o rozwoju ruchu folkowego? Czy jest to tegoroczna moda muzyczna, która szybko przeminie?
Wydaje mi się, że to nie boom, który będzie trwał tylko kilka następnych lat. To zainteresowanie muzyką źródeł jest często poszukiwaniem siebie, swoich korzeni nie tylko w sensie narodowym, ale ogólnoludzkim. To bardzo cieszy, że młodym ludziom przestaje wystarczać muzyka pop, która zewsząd nas otacza. Zaczynają oni szukać nowych wrażeń, dla niektórych są to niezwykłe odkrycia i fascynacja. To słychać niejednokrotnie w ich prezentacjach muzycznych.
Odnajdywanie siebie poprzez muzykę przez cały koncert podkreślał prowadzący, czy może lepiej powiedzieć współtwórca "Sceny Otwartej" - Józef Broda.
Specyficzny, żywy sposób prowadzenia pana Brody bawił nie tylko publiczność, ale jak zauważyłem miał wpływ na samych wykonawców, którzy często po raz pierwszy występowali na scenie, byli bardzo spięci i stremowani. Stworzył on niezapomnianą atmosferę używając bardzo prostych naszych często już zapomnianych instrumentów.
Czy pokusisz się o podsumowanie festiwalu?
Cieszę się, że pojawiło się tyle nowych zespołów. Myślę, że ten festiwal ma szansę istnienia nie tylko przez rok czy dwa, lecz dłużej. Z pewnością będzie ewoluował, ale dziś trudno powiedzieć, dokąd to zaprowadzi. Jest to na pewno jedyna scena, która promuje nie tylko muzyków folkowych, ale też takich, którzy w folklorze i to różnych kultur szukają tylko pewnych bodźców do rozwoju swojej twórczości.
Maciej Harna - muzyk prowadzący "Orkiestrę Jednej Góry - Matragona" z Sanoka, prezentujący własną muzykę, stylistycznie bliską minimalizmowi muzycznemu, a będącą syntezą tradycji wielu kultur Ziemi. Poszukuje w muzyce różnych regionów świata czegoś, co istnieje poza etniczną odrębnością materii dźwiękowej. Pragnie znaleźć: wspólny dla niej wymiar istniejący w każdej autentycznej twórczości ponad wymiarem kultowym, czasowym, geograficznym. Juror III Festiwalu Muzyki Inspirowanej Folklorem "Radom Folk '96".
Maciej Harna dzieli się wrażeniami z festiwalu z Agnieszką Matecką.