Tradycja +/- współczesność

W sondzie udział wzięli:

  • Piotr Fedorowicz muzyk - Otako
  • Andrzej Sar główny instruktor ds. kultury ludowej Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, organizator Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu
  • Joanna Szadura adiunkt w Zakładzie Tekstologii i Gramatyki Współczesnego Języka Polskiego, IFP UMCS
  • Witt Wilczyński Folk24, Gniazdo, RadioWID, Gadki z Chatki


    Piotr Fedorowicz muzyk - Otako

    Odpowiedź na pytanie zawarte w sondzie być może jest banalnie prosta - wiedzieć jak najwięcej i wiedzę stosować w praktyce. Lęk przed tym, że ktokolwiek może kulturze tradycyjnej zaszkodzić, inspirując się nią, wykonując jej opracowania czy nieumiejętnie naśladując źródła, jest moim zdaniem przejawem braku wiary w siłę i witalność tej kultury.

    Nasz dziadek, przystępując do budowy domu, nie miał zbyt wielu możliwości. Jeśli mieszkał na wsi miał do dyspozycji generalnie jedną, sprawdzoną w praktyce technologię i ustalone, poparte wieloletnim doświadczeniem formy. Budując dom dziś, nie sposób budować go tak jak nasz dziadek, jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek ma zamiar w tym domu mieszkać. Mamy do dyspozycji znakomite technologie, narzędzia, materiały… Oczywiście, dom dziadka (nawet piękniejszy) możemy postawić w skansenie, tylko nikt w nim nie zamieszka. Moim zdaniem sztuką jest ideę domu dziadka rozwinąć i dostosować do naszych potrzeb, pamiętając o głównym celu - ma nam się dobrze mieszkać. To jest racjonalne i ekonomicznie uzasadnione: stracimy mniej energii, będziemy szczęśliwsi, zdrowsi, być może pożyjemy dłużej.

    Podobnie jest z muzyką. Nie widzę problemu - w piątek gram na wsi do tańca z cymbałami i harmonią, składem jak sprzed 70 lat, nazajutrz gram w miejskim klubie z wykorzystaniem laptopa i loopera. To wielka zaleta czasów w jakich żyjemy i jednocześnie wielkie wyzwanie. Emocje są podobne w obu sytuacjach. Osobiście bardzo potrzebuję i jednego i drugiego, daje mi to poczucie równowagi i pozwala lepiej odnaleźć się ze swoją muzyką w niełatwej dla niej rzeczywistości. Żyjemy w bardzo złożonym, wielowątkowym świecie, w którym każdy ma niezwykle szerokie możliwości wyboru swoich dróg życiowych. Ten fakt, jak i ilość bodźców bombardujących nas każdego dnia, są zupełnie odmienne od warunków bytowania pokolenia naszych dziadków, których uważamy za mistrzów. Nie sposób, aby nasza muzyka była identyczna jak ich w momencie gdy otaczający nas świat jest diametralnie różny. Mimo tych różnic jedna, moim zdaniem bardzo istotna, cecha muzykantów nie zmieniła się. Dobry muzykant to otwarty muzykant. Tak było i będzie.

    Jeżeli ktoś w codziennym chaotycznym zgiełku usłyszy pieśń śpiewaną przez sąsiadkę lub melodię zagraną przez starszego pana, chce się jej nauczyć, powtarzać, to chwała mu za to. Niech gra i śpiewa gdzie tylko się da, z gitarą przy ognisku, w szkole, na scenie, na podwórku, w domu… Każdy taki przejaw zainteresowania muzyką i kulturą tradycyjną powinien być tylko i wyłącznie powodem do radości, jest wart pochwały i sprawia, że ta muzyka i kultura żyje, i w żadnym wypadku im nie zagraża. Świadczy jedynie o ich wielkości.



    Andrzej Sar główny instruktor ds. kultury ludowej Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, organizator Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu

    Kultura tradycyjna silnie ulega wpływom przemian cywilizacyjnych, a co za tym idzie, w swoim tradycyjnym kształcie sukcesywnie przekształca się i zanika. Współczesność wprowadza różne zmiany w każdej dziedzinie życia czy tego chcemy czy nie. Ponadto tempo tych przemian w ostatnich latach znacznie wzrosło. Jak w takiej sytuacji ma "odnaleźć się" tradycja? Z pewnością nie można jej zostawić bez opieki, zwłaszcza, że w dużej mierze - szczególnie w sferze obrzędowości rodzinnej i dorocznej - "uwspółcześniła się", zatracając swoją pierwotną funkcję i kontekst. Dlatego też należy chronić pierwowzór kultury tradycyjnej, która i tak samoistnie ewoluuje razem ze zmianą sposobu życia i myślenia społeczeństwa. Gdyby nie istniejąca świadomość potrzeby ochrony i pielęgnowania kultury tradycyjnej, zapewne byłaby nieobecna w wielu dziedzinach życia z powodu nie wykonywania lub wykonywania inaczej prac polowych, czynności domowych, robót gospodarskich, czy innych zwyczajów świątecznych. Tradycja zawsze towarzyszyła im w śpiewie, geście, oracji, zachowaniach, itd. Nie myślę, aby była potrzeba "siłowego" dostosowania prezentacji kultury tradycyjnej do wymogów współczesnego odbiorcy. Myślę, że jest tyleż samo odbiorców tej tradycyjnej formy (m.in. z umiłowania prostoty czy sentymentu do czasów dzieciństwa) co i współczesnej. Poza tym od dawna istnieje nurt alternatywny do tradycyjnego, który kulturę (najczęściej folklor muzyczny) prezentuje w nowatorskim - artystycznym lub nawet eksperymentalnym ujęciu, które na przestrzeni ostatnich lat jest odpowiedzią na swoistą modę na kulturę ludową. Ale gdyby oprzeć się wyłącznie na przetworzeniach i formach wywiedzionych z folkloru w końcu zatraciłby się oryginał. Łatwiejsze zapewne jest zachowanie tradycji w przypadku materialnej kultury, którą można opisać, skatalogować i na tej podstawie dość wiernie odtworzyć. Duże trudności napotykamy w ochronie tradycyjnej kultury niematerialnej, która od zarania będąc przekazywana przeważnie w sposób bezpośredni - ustny, nie jest do końca "zapisywalna". Skoro więc nie możemy zatrzymać przemian, bo też nie ma takiej potrzeby, spróbujmy zachować jak najwięcej z tradycji.


    Joanna Szadura adiunkt w Zakładzie Tekstologii i Gramatyki Współczesnego Języka Polskiego, IFP UMCS

    Tradycja i współczesność. Często między tymi pojęciami ustanawia się opozycję, tworząc złudzenie, że możemy się obejść bez przeszłości. Przeszłości, która daje poczucie identyfikacji, stanowiąc o naszej tożsamości, buduje więzi społeczne i dostarcza nie tylko wiedzy o świecie, ale także wzorów do naśladowania. Jednak o tym, czy to dziedzictwo będzie dla nas ważne, decyduje nie tylko nasz stosunek do tradycji, ale i to jaką wartość ma ona dla tych, którzy mogą ją nam przekazać. Nie bez znaczenia jest również to, jak ją podtrzymujemy. I tu stajemy przed problemem, czy podejmować próby rekonstrukcji autentycznej kultury tradycyjnej, czy ją uwspółcześniać? Obywa kierunki działania, według mnie, są godne polecenia pod warunkiem, że towarzyszy im świadomość wartości i wyjątkowości kultury tradycyjnej oraz granic, których nie należy przekraczać. I dotyczy to zarówno postawy rekonstrukcyjnej jak i modernizacyjnej. Obydwie bowiem zaproponowane w skrajnej postaci, nie spełniają swego zadania. Rekonstruowane - nieumiejętnie podane często nie odpowiadają potrzebom i gustom dzisiejszego odbiorcy, a nieumiejętnie unowocześnione - miewają z tradycyjną kulturą niewiele wspólnego. Odpowiedzi na pytanie, jak przekazywać kulturę tradycyjną dostarczają również Ci, do których ten przekaz adresujemy, akceptując go bądź odrzucając. Obrazowo ujął tę kwestię już w latach 70. XX wieku Szacki, stwierdzając, że nie władza umarłych nad żywymi, lecz żywych nad umarłymi winna być właściwym przedmiotem badań nad tradycją.


    Witt Wilczyński Folk24, Gniazdo, RadioWID, Gadki z Chatki

    Przede wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek, bo bez tego obie strony będą skazane na śmieszność. Połączenie z nowym musi odbywać się w sposób samoistny, bez wymuszania, a "zachowanie oryginału" - bez ślepego naśladownictwa. Jeśli wiejski skrzypek ma ręce powykręcane wieloletnim reumatyzmem nie znaczy to, że świeżo upieczony pierwszą miłością do folkloru dwudziestolatek, wpatrzony w niego jak sroka w gnat, ma wykręcać sobie ręce w ten sam sposób. Niech gra po swojemu. Z drugiej strony łączenie pustynnego beczenia kóz z rodzimymi oberkami też musi mieć jakiś sens większy od bycia "postmoderną". Zatem po pierwsze, drugie i trzecie: zachowanie sensu w autentyczności - bo bez tego leżymy i kwiczymy. Dlatego też bardzo się cieszę, że krajowa scena folk metalowa rozwija się od jakiegoś czasu bardzo dynamicznie, że wreszcie są zagrane metalowymi riffami melodie ludowe. Cieszy mnie też, że KZWW prze do przodu, że Donatan dogadał z Percivalami, że "tradycyjny" Janusz Prusinowski Trio grają swoje, bazując na tradycyjnym - ale swoje. Cieszy mnie też, że powstają grupy śpiewacze, kultywujące stare pieśni, które nie naśladują tylko i wyłącznie Drewa, ale śpiewają jak im w duszy gra. Cieszy też, że powstają takie załogi jak np. Tsigunz Fanfara Avantura, bo może wreszcie doczekamy się i rodzimego turbo folku na poziomie bałkańskim. Tego jeszcze u nas brakuje. Przecież wiek temu akordeon był "tym złem, które niszczy folklor". Warto o tym pamiętać.


Skrót artykułu: 

W sondzie udział wzięli:

  • Piotr Fedorowicz muzyk - Otako
  • Andrzej Sar główny instruktor ds. kultury ludowej Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, organizator Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu
  • Joanna Szadura adiunkt w Zakładzie Tekstologii i Gramatyki Współczesnego Języka Polskiego, IFP UMCS
  • Witt Wilczyński Folk24, Gniazdo, RadioWID, Gadki z Chatki
Dział: 

Dodaj komentarz!