Taborowe życie

Już kolejne wakacje upływają pod znakiem niekończącego się strumienia warsztatów, festiwali, taborów. Mylił się ten, kto sądził, że po zakończeniu Roku Kolberga większość inicjatyw muzykanckich zniknie bezpowrotnie. Jest wręcz odwrotnie! Trudno spać spokojnie z włączonym Facebookiem, bo nieustannie bombardują nas nowe wieści z kończących się, trwających i zapowiadających wydarzeń muzycznych. Jednym z nich był niewątpliwie piąty już Festiwal Muzyki Tradycyjnej „Na Rozstajnych Drogach”, który w tym roku odbył się w dniach 1-5 lipca w Zdziłowicach, uroczej miejscowości Roztocza Zachodniego.

Pierwotny pomysł stworzenia na prowincji obozu wypoczynkowo-edukacyjnego z ofertą dla każdej grupy wiekowej (patrz: cała rodzina ma co robić) jest tylko i aż pieczołowicie kontynuowany. Efekt? Zaskakujący. Nie dość, że pierwsi uczestnicy warsztatów chcą kontynuować naukę podczas kolejnych edycji, to jeszcze „przywożą” swoich znajomych. Zaczynać można od parzenia kawy (choć zwykle temperatury takie, że sprzyjają zdecydowanie innym napojom), noszenia bębenków za instruktorem lub utrwalania wszystkiego przy pomocy dyktafonu, aparatu fotograficznego lub telefonu. Potem następuje rytualna wymiana zdobyczami warsztatowymi, a na portalach społecznościowych trwają poszukiwania i prośby o użyczenie podróżniaka zdziłowickiego, bo potrzebny, a padła empetrójka.

Cóż, nie da się ukryć, że system nauki, mimo że wykorzystujący tradycyjną metodę słuchową, beznutową, został przeszczepiony w warunki skrajnie różne od autentycznie tradycyjnych. Zbiera się kilku lub kilkunastu warsztatowiczów w jednym miejscu i przez kilka dni przyswajają i ogrywają maksymalną ilość melodii granych przez muzykantów wiejskich. Nie ma czasu na utrwalenie repertuaru, nie ma czasu na poćwiczenie, nie ma wreszcie czasu na szukanie własnej barwy, brzmienia, może i stylu... Ale też inaczej być nie może. Dlatego ci, którzy połknęli bakcyla, wracają za rok, w międzyczasie umawiając się na kolejne warsztaty i spotkania indywidualne.

W tym roku w Zdziłowicach poszczególne grupy warsztatowe prowadzili w zakresie śpiewu: Janina Chmiel, Jan Wnuk, śpiewacy z Godziszowa oraz Ewa Grochowska i Paweł Grochocki; w zakresie gry na suce: Zbigniew Butryn; na skrzypcach: Stanisław Głaz, Jan Leszczyński, Jan Jaworski i Krzysztof Butryn; a na bębenku obręczowym i basach: Bronisław Rawski, Robert Burdalski i Edyta Piekarczyk. Podobnie jak w poprzedniej edycji, można było podjąć próbę ujarzmienia jednego z instrumentów dętych pod okiem Przemka Łozowskiego. No i warsztaty taneczne prowadzone przez Martę Urban-Burdalską, będące papierkiem lakmusowym muzykanckich umiejętności. Bo jak umiesz zagrać do tańca, to znaczy, żeś już muzykant! Prócz tego cała masa zajęć „niemuzycznych”, przy których jednak dobrze się śpiewa. Wyplatanie kapeluszy, wyrabianie ozdób ze słomy i bibuły czy ukręcenie sobie rożka wierzbowego niewątpliwie wymagało fachowego instruktażu.

Był też akcent stricte naukowy. Miałam okazję wygłosić wykład o tradycjach muzycznych regionu janowskiego. Upał był niemiłosierny, a prezentację (z ekranem i nagłośnieniem – pełna profeska, a jakże!) przewidziano w położonej nieopodal GOK-u... stodole. No cóż, nie spodziewałam się tłumów. A jednak słuchacze dopisali i udało nam się porozmawiać o niezwykłym dziedzictwie tego regionu, o działających w samych Zdziłowicach i w regionie janowskim muzykantach, śpiewakach i zespołach, które kultywowały i współtworzyły ten specyficzny, nieco nostalgiczny sposób muzykowania. Najwięcej zainteresowania zrodziły tradycje orkiestr dętych, które do dziś są obecne w Orkiestrze Dętej ze Zdziłowic, Jędrzejówki, Chrzanowa czy Batorza.

Nie sposób opisać wielowymiarowości tego festiwalu. Muszę jednak wspomnieć o najmłodszych, którzy otaczani są szczególną troską. Dla dzieciaków są spektakle, zajęcia ruchowe (przy żywej muzyce, subtelnej i improwizowanej do każdej z zabaw). Dzieci poznają brzmienie instrumentów, nasiąkają różnorodnością rytmów, płynnością melodii. To dzieci angażuje się do rozsyłania informacji festiwalowych, są ważnym „elementem” społeczności. Prócz tych, które niejako „przy okazji” przyjeżdżają z rodzicami, pojawiają się także uczestnicy zorganizowani. Pani Irena Krawiec przywiozła w tym roku grupę dzieciaków z Kocudzy. W zeszłym roku kocudzka młodzież uczestniczyła w warsztatach gry na instrumentach dętych.
I wreszcie koncerty: pieśni tradycyjnych (Agata Harz i Remek Hanaj), muzyki „ordynackiej”, a także spotkania z żyjącymi muzykantami i wspomnienia tych, którzy już odeszli. Teraz czas na tych, którzy powoli zajmują ich miejsce. Jest kontynuacja! Jest dobrze!

Agata Kusto

Skrót artykułu: 

Już kolejne wakacje upływają pod znakiem niekończącego się strumienia warsztatów, festiwali, taborów. Mylił się ten, kto sądził, że po zakończeniu Roku Kolberga większość inicjatyw muzykanckich zniknie bezpowrotnie. Jest wręcz odwrotnie! Trudno spać spokojnie z włączonym Facebookiem, bo nieustannie bombardują nas nowe wieści z kończących się, trwających i zapowiadających wydarzeń muzycznych. Jednym z nich był niewątpliwie piąty już Festiwal Muzyki Tradycyjnej „Na Rozstajnych Drogach”, który w tym roku odbył się w dniach 1-5 lipca w Zdziłowicach, uroczej miejscowości Roztocza Zachodniego.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!