Szum wiatru w bambusowym gaju

Z Vlastislavem Matouškiem spotkaliśmy się po raz pierwszy w 2001 roku w Poznaniu, z okazji imprezy pod nazwą Muzyka Świata. Czeski muzyk zaskoczył wszystkich doskonałym opanowaniem shakuhachi i pewnego rodzaju muzycznym rytuałem, jaki zaprezentował. Kilka miesięcy później, z inicjatywy Galerii „Stary Dom” i we współpracy z Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, zorganizowaliśmy dwa koncerty Matouška – w Nowym Sączu i w Krakowie. Korzystając z kilku dni spędzonych z Matouškiem zanotowałem rozmowę na temat niezwykłego japońskiego fletu shakuhachi.


Flet shakuhachi jest zbudowany z bambusa, a gra na nim to japońska specjalność. To podstawowa wiedza na temat tego instrumentu. Czy da się powiedzieć coś więcej?

Vlastislav Matoušek: Oczywiście! Są różne rodzaje tradycyjnych shakuhachi i bogata historia związana z początkami tego fletu, są też różne szkoły gry na shakuhachi.Co wybrałeś dla siebie?

Gram tradycyjną muzykę honkyoku związaną ze starą tradycją buddyjskich mnichów Komuso. Dziś moja szkoła ma swe centrum w Kioto, wokół Myoanji – Świątyni Światła i Ciemności. Szkoła Komuso założona została przez samurajów, którzy w wyniku przemian politycznych stracili pracę. Flet shakuhachi był zastrzeżony jako instrument służący medytacji i praktyce duchowej w tej szkole. Mnisi mogli wędrować po całej Japonii i prosić o jałmużnę. Flet shakuhachi był ich wyróżnikiem i służył czasem do obrony. Jak mówi jedna z wersji przyczyn przystosowania shakuhachi do tej – nieeksponowanej zbytnio funkcji – shakuhachi zawdzięcza swą wersję o sporych rozmiarach i zakrzywionym kształcie. Szkołę z czasem rozwiązano, ale nieformalnie tradycję medytacji poprzez grę na shakuhachi zachowano i praktykuje się ją do dzisiaj. Wraz z rozwiązaniem szkoły mnichów Komuso shakuhachi przestał być zastrzeżony dla muzyki religijnej i stał się szybko popularnym instrumentem wykorzystywanym w wielu innych rodzajach muzyki.

W Polsce muzyką folkową nazywa się potocznie zarówno tradycyjne śpiewy mnichów z Tybetu jak i obrzędy weselne z Pirynu. W USA ani jedne, ani drugie nie są zaliczane do folku. Czym – w sensie muzycznym – jest styl honkyoku?

Gram muzykę liturgiczną, gdyż jest to tradycja muzyczna silnie związana z praktykowaniem buddyzmu.

W jaki sposób uczyłeś się gry na shakuhachi?

Pojechałem do Japonii w roku 1996 i tam zostałem uczniem uznanego mistrza shakuhachi. Nauka gry jest trudna i wymaga cierpliwości. W stylu honkyoku gra jest związana z oddechem. Można powiedzieć, że jeden oddech (i to co w jego ramach da się zrobić z dźwiękiem) to jeden koralik. Opanowawszy wiele takich koralików można zacząć składać z nich naszyjnik. W honkyoku nie ma nut, jest rodzaj tabulatury. Grający nigdy nie improwizuje. Wykonuje ściśle tradycyjne kompozycje. Tylko uznany mistrz może improwizując stworzyć nowe kompozycje. Ten system uczy pokory. Charakter gry w honkyoku jest często określany jako „szum wiatru w bambusowym gaju”. Cała sztuka tradycyjnego shakuhachi silnie związana jest z naturą, tak jak szkoły Zen, z których pochodzi.

Co można uzyskać w trakcie jednego oddechu? Jak ćwiczy adept shakuhachi?

Mówi się, że aby grać na shakuhachi wystarczą trzy lata furi siedem lat juri. Furi to ćwiczenie intonacji poprzez poruszanie głową i wywoływanie tym samym zmiany kąta pod jakim wdmuchuje się powietrze w krawędź fletu. Juri to analogiczne ćwiczenie techniki wibrato. Pierwsze przypomina gest potakiwania, drugie przeczenia.

Furi i Juri dotyczy oczywiście technicznego podejścia. Istotniejszym jest kontakt z mistrzem. Tylko on może przekazać właściwie tradycyjne honkyoku i tylko on wybiera instrument dla ucznia. Wybór instrumentu jest potwierdzany specjalnym oznaczeniem i ma duże znaczenie. Od wyjazdu z Japonii utrzymuję kontakt z moim mistrzem. Ma on wgląd we wszystkie płyty i nagrania jakich dokonuję, raz w roku składam mistrzowi sprawozdanie z moich muzycznych poczynań. Z drugiej strony uczeń jest członkiem rodziny mistrza. Mój mistrz Osamu Yamaguti wraz z zespołem odwiedził też jakiś czas temu Pragę.

Jak długo i jak intensywnie ćwiczysz na shakuhachi?

Od ośmiu lat gram codziennie, nie licząc koncertów.

A ile rocznie grasz koncertów na shakuhachi solo?

Około 50-60 koncertów w roku.

Kiedy organizowałem Twoje koncerty w Polsce, miałem trudności w znalezieniu odpowiednich miejsc dla tego rodzaju muzyki. Ludziom wydaje się, że nadszedł czas słuchania muzyki z kuflem piwa w ręku i wszystko inne jest nienowoczesne. Czy sądzisz, że shakuhachi się obroni?

Mógłbym grać znacznie więcej koncertów, ale mam wiele innych obowiązków, wykłady i rodzinę. Ludzi potrafiących grać właściwie w stylu honkyoku jest na świecie około setki. Jest to więc bardzo mało, ale i bardzo dużo jak na tak starą tradycję. Pojawiają się mistrzowie (uznani w Japonii) nie będący Japończykami. Międzynarodowe Stowarzyszenie Shakuhachi jest bardzo dobrze zorganizowane i prężnie działa. Poza tym istnieje doskonała baza danych w internecie, ciekawe biuletyny dla członków. W Czechach, Niemczech i USA jest wielu sympatyków shakuhachi. Shakuhachi w Japonii jest traktowany jak każdy inny instrument. Istnieją tysiące nagrań muzyki rozrywkowej lub klasycznej z udziałem shakuhachi. Tradycja honkyoku jest kultywowana, ale nie jest powszechnie znana i specjalnie popularna. Jest to styl elitarny, jak wszędzie na świecie.

Koncerty grasz w niezwykłym koszu na głowie...

To część tradycji. Kosz nazywa się tengai i zasłania twarz grającego. Ułatwia to koncentrację i skupienie się wyłącznie na grze. Jest rodzajem przenośnej mnisiej celi. Kiedy Komuso ubiera tengai, przestaje mówić.

Do kościoła, w którym grałeś w Nowym Sączu, przyszedłeś z oddalonej od niego o około 200 metrów Galerii „Stary Dom” w kimonie, tengai i sandałach na bosych stopach pomimo zerowej temperatury! Podczas koncertu ludzie marzli w kościelnych ławkach. Jak to możliwe, że grałeś ponad godzinę?

Grałem. Nawet trochę się spociłem...

Dzięki tengai nie widziałeś min przechodniów, których mijałeś. To była dobra szkoła akceptacji odmienności kultur.

Dla mnie istotą honkyoku jest ćwiczenie, jak dobrze żyć.

Zarówno na koncert w Nowym Sączu, jak i w Krakowie przyjechali zainteresowani grą na shakuhachi. Pytali o to, gdzie zdobyć shakuhachi, ile kosztuje, gdzie się uczyć. Czy możesz o tym powiedzieć raz jeszcze?

Dla początkujących polecam drewniane shakuhachi w cenie około 150 dolarów. Wystarcza na wiele lat. Tradycyjne, markowe shakuhachi można kupić w Japonii lub poprzez internet, kosztuje od kilkuset do kilku tysięcy dolarów. Nauki szukać należy u znanych mistrzów, najlepiej w Kioto. Nie jest to wcale tak niemożliwe, jak się powszechnie sądzi.


Rozmawiał Marek Styczyński         

Wybrana dyskografia Vlastislava Matouška:
CALLIGRAPHY CD, Angel/CaJ 1999 - płyta najpełniej oddająca zainteresowaniaMatouska tradycyjnym honkyoku;
RELAXACE „Kadael” CD, 1993 Arta Records, Praga
RELAXACE „Czech Koan” CD, 1996Sound and Silence - płyty znanego daleko poza Czechami zespołu muzyki relaksacyjnej, w którym Matoušek gra na shakuhachi i tabli, śpiewa, gra ponadto na kalimbie i instrumentach perkusyjnych;
SHAPES of SILENCES CD, Awika/Transmusic płyta z muzyką relaksacyjną w całości skomponowaną i zagraną przez Matouška

Skrót artykułu: 

Z Vlastislavem Matouškiem spotkaliśmy się po raz pierwszy w 2001 roku w Poznaniu, z okazji imprezy pod nazwą Muzyka Świata. Czeski muzyk zaskoczył wszystkich doskonałym opanowaniem shakuhachi i pewnego rodzaju muzycznym rytuałem, jaki zaprezentował. Kilka miesięcy później, z inicjatywy Galerii „Stary Dom” i we współpracy z Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, zorganizowaliśmy dwa koncerty Matouška – w Nowym Sączu i w Krakowie. Korzystając z kilku dni spędzonych z Matouškiem zanotowałem rozmowę na temat niezwykłego japońskiego fletu shakuhachi.

Dział: 

Dodaj komentarz!