Pomysł na taką imprezę, w której mają występować ludowe kapele w składach tradycyjnych – jak twierdzi Wiesław Sitko, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Kolbuszowej, główny organizator festiwalu – zrodził się w głowie jednego z najstarszych skrzypków na Podkarpaciu, Władysława Pogody z Huciny.
fot. J. Dynia: Zespół Biała Muzyka
Liczący dziś 85 lat instrumentalista miał życie bardzo ciekawe. W dzieciństwie ojciec chciał zrobić z Władka kowala, bo to zawód potrzebny i pewny, ale chłopiec po kryjomu zgłębiał wiedzę o zrobionych przez siebie skrzypcach. No i nie było w okolicy wesela, żeby w grupie „postronków” – czyli nieproszonych gości – nie słuchał pod oknami, jak grają okoliczne kapele. Przyszła II wojna światowa i młody Władek został wywieziony na przymusowe roboty do niemieckiego bauera. Trafił nieźle, bo rodzina gospodarza była muzykalna i w domu był nie tylko fortepian, ale i skrzypce, na których przy święcie pozwolono mu zagrać. Po wojnie wrócił w rodzinne strony, ale kowalem nie został. Zakładał kapele, oczywiście w przeróżnych, osobowych kombinacjach. Najczęściej były to: skrzypce, sekund, basy albo bęben, a z czasem i klarnet. To zależało od tego, jak bogate było wesele. Mieszkał na pograniczu dwóch regionów: rzeszowskiego i lasowiackiego. A Lasowiacy, wiadomo – naród hardy, butny, skory do bitki. Cóż to by było za wesele bez podkulków, sztachet, bagnetów, a nawet siabel! Przeżył niejedno. Na szczęście, na wiele lat związał się z Miejskim Domem Kultury w Kolbuszowej. To zaowocowało m.in. nagraniem kilku płyt z jego muzyką i realizacją programów „Spotkanie z folklorem” Telewizji Rzeszów.
Odbywający się w Kolbuszowej w dniach 18 i 19 maja 2013 roku pierwszy Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki – bo taka jest pełna nazwa tej imprezy – składał się z dwóch części: teoretycznej i konkursowo-koncertowej. Referentami byli m.in. dr Jan Łuczkowski oraz – niestety nieżyjący dziś – prof. dr hab. Antoni Zoła. W części konkursowej wystąpiło 12 kapel z województwa podkarpackiego. Materiał z imprezy zarejestrowany został na płytach CD i DVD i ukazał się wraz z bardzo starannie opracowanym katalogiem.
Odbywający się 17 maja, tegoroczny II Festiwal, zgromadził 21 kapel i solistów-instrumentalistów. Najczęściej byli to skrzypkowie, chociaż nie zabrakło klarnecistów i cymbalistów. Części teoretycznej, a także jurorom przewodniczył prof. Piotr Dahlig. W kategorii kapel najwyższe uznanie w oczach jurorów zdobyły kapele: Muzykanty z Trzciany, Rodzinna Kapela Kurasiów z Lubziny oraz Niwa z Niwisk. Dwie pierwsze nagrody w kategorii solistów jurorzy przyznali liczącej 80 lat skrzypaczce Albinie Kuraś oraz również skrzypkowi, Kazimierzowi Marcinkowi. Laureatka bardzo wcześnie zaczęła muzykować. Tuż po ukończeniu szkoły podstawowej zaczęła grywać na weselach wraz z ojcem, Władysławem Kamińskim. Do dziś prowadzi zorganizowaną w 1950 roku kapelę. W maju bieżącego roku kapela hucznie obchodziła jubileusz 65-lecia działalności. Na uroczystość przyjechał zaśpiewać Zbigniew Wodecki, z którym pani Albina wystąpiła w jednym z programów TVP. Kazimierz Marcinek to znany na Podkarpaciu i nie tylko, zaawansowany technicznie skrzypek. Mieszka w okolicach Sędziszowa Małopolskiego. Grywał w wielu okolicznych kapelach. Ma w swoim dorobku nagraną z jedną z „formacji” płytę, na której znajdują się 24 utwory: tramle, trampolki, polki, sztajerki, oberki. W młodych latach uczęszczał do szkoły muzycznej w Rzeszowie, ucząc się gry na skrzypcach i na klarnecie. Mimo to nadal gra w duchu wiejskiego muzykowania. Kiedyś, w przeszłości został zakwalifikowany do udziału w jednym z Festiwali Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu. Ale nie pojechał. Zapytany o powód, odpowiedział krótko: „bo ni miołem przy kim krowy zostawić”…
Podczas tegorocznej imprezy w Kolbuszowej występowali również bardzo młodzi wykonawcy, m.in. określana jako rekonstruująca muzyczny folklor młodzieżowa kapela trzech dziewcząt z Świlczy, Biała Muzyka. Założyła ją dwa lata temu mieszkanka tej miejscowości, dziś studentka KUL-u, Lidia Biały. Uwagę zwracały także młodziutkie skrzypaczki, m.in. Monika Chudy z Trzcinicy, grająca na co dzień w nagrodzonej w ubiegłym roku w Kazimierzu kapeli Trzcinicoki. Dobrze rokują również młodziutkie skrzypaczki ze „szkoły” Albiny Kuraś – Aleksandra Kuraś i Justyna Bieniek. Z tą rekonstrukcją sprawa nie jest prosta. Trudno powtórzyć wykonawczo to, co potrafią starzy muzykanci. Nie wystarczy odegrać oberka, tramelkę czy polkę. Te ozdobniki, obiegniki, frazowania, rubata, akcentowania mają swoją muzyczną kolorystykę i bywają nie do powtórzenia przez wychowaną na klasyce młodzież. Ale z czasem…
Podczas takich konkursów wyjątkowo czujni muszą być jurorzy. Mimo, iż regulamin jednoznacznie wskazywał, że chodzi w tej imprezie o tradycyjny sposób muzykowania, zgodny z tradycją danego regionu, zdarzyło się, że basista jednej z kapel grał beztrosko pizzicato zamiast arco, czego nie ma w ludowym muzykowaniu na tym terenie, a do tego owa kapela zagrała znanego i popularnego, przemyconego do Polski „lendlera” rodem z Alp. Na szczęście był to jedyny przypadek wskazujący jednak na to, że w dobie coraz większego, wzajemnego przenikania się utworów, dla zachowania odrębności regionalnej potrzebne są dyskusyjne spotkania, a nie tylko występy.
Jerzy Dynia
Muzyk, wieloletni dziennikarz muzyczny Rozgłośni Polskiego Radia w Rzeszowie. Od 1989 roku dziennikarz zajmujący się tematyką kulturalną w Oddziale TVP w Rzeszowie, programów „Spotkanie z Folklorem” i „Mapa Folkloru Podkarpacia”, współpracownik lokalnych periodyków społeczno-kulturalnych „Echo Rzeszowa”, „Nasz Dom Rzeszów” oraz „Kamerton”, laureat nagrody im. Oskara Kolberga oraz dwukrotnie nagrody im. Franciszka Kotuli, lider zespołu jazzu tradycyjnego Old Rzech Jazz Band.
Pomysł na taką imprezę, w której mają występować ludowe kapele w składach tradycyjnych – jak twierdzi Wiesław Sitko, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Kolbuszowej, główny organizator festiwalu – zrodził się w głowie jednego z najstarszych skrzypków na Podkarpaciu, Władysława Pogody z Huciny.