Stolica da się lubić

Korzenie warszawskiej grupy Menele tkwią głównie w środowisku żeglarskim (grający na płycie muzycy występowali z takimi zespołami jak Mordewind, Strefa Mocnych Wiatrów, Yank Skippers czy Atlantyda), jednak tym, co połączyło ich przy pracy nad repertuarem, jest miłość do Warszawy. Muzyczny folklor stolicy doczekał się już wielu interpretacji: od estradowego wcielenia słynnego Jaremy Stempowskiego, poprzez punk-folkową Szwagierkolaskę, po nowocześnie zrealizowany Projekt Warszawiak.

Największym szacunkiem cieszą się jednak wciąż piosenki Stanisława Grzesiuka, Kapeli Czerniakowskiej czy Orkiestry Ulicznej Z Chmielnej. Autentyczna muzyka warszawskiej ulicy ma w sobie czar, który przyciąga nie tylko mieszkańców, potrafi zauroczyć i zainspirować również innych. Dlatego właśnie debiutancka płyta Meneli ma szansę spodobać się szerszemu gronu odbiorców.

Album ten zawiera mieszankę nowych i starych utworów, które tworzą zadziwiająco spójną kompozycję. Zadziwiająco, ponieważ autorzy nowych piosenek wcale nie starali się, by ich twórczość zabrzmiała dokładnie tak jak tradycyjne warszawskie przeboje. A jednak wciąż słyszymy, że gra ten sam zespół i że jest to przemyślana, choć pełna zaskakujących zwrotów akcji płyta.

Mózgiem zespołu są dwaj piszący piosenki wokaliści: Mariusz Kuczewski i Dariusz Wołosiewicz. To oni napisali sześć spośród zarejestrowanych na płycie utworów. Choć każdy z nich przyniósł do zespołu swoje własne przemyślenia i przeżycia, pasują one bardzo dobrze zarówno do tradycyjnego repertuaru, który trafił na tą płytę, jak i do nazwy zespołu. Postawiono przede wszystkim na piosenki z alkoholowym podtekstem. Większość z utworów na płycie traktuje o zabawie, kobietach i ciężkim, choć radosnym, losie ulicznych nędzarzy. Przykładem mogą być tu "Menele", piosenka o dniu tytułowych bohaterów, którzy ze zdumieniem przyglądają się ludziom idącym do pracy, konstatując, że wystarczy przecież, by starczyło na kolejną flaszkę. Autorem tego zespołowego hymnu jest Wołosiewicz, który napisał jeszcze piosenki "Dziewczyny tańczą" i "Odeszli koledzy". Wizja świata w tych dwóch utworach nie jest różowa, świetnie koresponduje jednak z tradycyjną częścią repertuaru zarejestrowanego na płycie.

Wśród warszawskich standardów znalazły się takie piosenki jak "Jadziem, panie Zielonka", "Chodź na Pragę", "Ach, Franka, Franka", "Bal u Starego Joska", "Chodź na piwko" i "Apasz", które zaaranżowano w sposób mogący zaspokoić gusta folkowych ortodoksów. Przejrzysta produkcja sprawia, że słucha się tych nagrań bardzo dobrze, mają więc szansę trafić również do młodszej publiczności.

Za bardziej wesołe piosenki znajdujące się na płycie odpowiada Kuczewski, którego "Syrenka" otwiera album. Radosna oda do warszawskiej piękności z rybim ogonem nie wpisuje się co prawda w alkoholową tematykę, jednak jest warszawska do szpiku kości. Równie radosna atmosfera panuje w piosence "Teraz można", która wprawdzie opowiada o pomyśle na imprezę, nie ma w niej jednak niebezpiecznego, morderczego nastroju utworów Wołosiewicza. Rozbujany "Bal Balanga" pokazuje świat z nieco skromniejszej perspektywy, ponieważ bohater jest menelem tylko w weekendy. Atmosfera tego utworu komponuje się jednak równie dobrze z tradycyjnym repertuarem, jak piosenki drugiego z liderów zespołu.

Nowe utwory Meneli posługują się również slangiem, tyle że w większości współczesnym. Są przez to o wiele bardziej autentyczne, niż miałoby to miejsce, gdyby autorzy na siłę stylizowali swoje teksty na przedwojenną gwarę. Udało się w ten sposób uzyskać ciekawy pomost między tradycją i współczesnością, bez konieczności angażowania do tego elektrycznych gitar i elektroniki.

Choć grupa Menele powstała jako jednorazowy projekt towarzyski, udało się jednak utrzymać ją przy życiu na tyle długo, żeby zarejestrować ciekawą płytę i zagrać kolejne koncerty. Pozostaje więc trzymać kciuki za dalsze życie tego projektu i wenę tworzących go muzyków. Dobrze by było, gdyby w kolejnych albumach udało się nieco zachwiać proporcje materiału, serwując słuchaczom nieco więcej własnej twórczości.

Byłoby dobrze, gdyby zespół ten został ciepło przyjęty przez naszą nieco nieufną folkową publiczność, ponieważ jako ciekawa kreacja artystyczna zasługuje na chwilę uwagi. Sięgając po repertuar, który wielu kojarzy się z biesiadą, zespół nadał mu estradową formę, nie tracąc jednocześnie folkowego charakteru, co warto docenić.

Skrót artykułu: 

Korzenie warszawskiej grupy Menele tkwią głównie w środowisku żeglarskim (grający na płycie muzycy występowali z takimi zespołami jak Mordewind, Strefa Mocnych Wiatrów, Yank Skippers czy Atlantyda), jednak tym, co połączyło ich przy pracy nad repertuarem, jest miłość do Warszawy. Muzyczny folklor stolicy doczekał się już wielu interpretacji: od estradowego wcielenia słynnego Jaremy Stempowskiego, poprzez punk-folkową Szwagierkolaskę, po nowocześnie zrealizowany Projekt Warszawiak.

Dodaj komentarz!