...śpiewała Antonina Krzysztoń

Okres przedświąteczny to dobry czas na refleksję i do muzykowania. W stolicy obrodziło tego roku rozmaitymi występami pasyjnymi, chóralnymi lub instrumentalnymi. Chciałbym Wam tu opowiedzieć o występie solowym - śpiewała Antonina Krzysztoń, a było to 30 marca A.D. 1999. Wstęp był "wolny", natomiast zbierane były dobrowolne datki na Warszawskie Hospicjum dla Dzieci. Tradycyjne pieśni postne i gorzkie żale w jej wykonaniu sprawiły, że w kościele św. Marcina na Starym Mieście w Warszawie we wtorkowy wieczór wśród kilku setek osób zapanowała podniosła atmosfera tajemnicy.

Całą przestrzeń oświetlały jedynie świece, te od ołtarza i postawione na posadzce pomiędzy ławkami oraz pojedynczy reflektorek umieszczony gdzieś wysoko ponad gzymsem. Wtopione w tło rozległe, uspokojone miejscem i porą prawie nieruchome sylwetki i ich cienie.

Zza ciężkich żelaznych drzwi prowadzących do zakrystii ukazała się postać w białej chustce na włosach, czarnej, nieokreślonej sukni, z kołatką w dłoni. Podeszła powoli na środek i tak rozpoczął się czterdziestominutowy koncert. Pieśni przepływały jedna za drugą, mieszały się z żalami. Powracały wcześniejsze motywy, przestrogi i upomnienia. Snuta historia zmierzała ku nieuchronnemu końcowi, nad wszystkim jednak górował głos.

Brzmiał wyraźnie i młodo. Antonina Krzysztoń z intuicją harmonizowała go z otoczeniem i nastrojem, uwypuklając chyba wszystkie dostępne jego walory. Głos czasem szemrał jak fletnia, to znów łkał płaczem matki nad wywyższonym na krzyżu ciałem syna. A wszystko to oprawne w echo i wspaniałą akustykę odrestaurowanego wnętrza. Trzeba też zauważyć, że byłoby trudno bez profesjonalnej reżyserii dźwięku usłyszeć tę pełnię.

Jak dowiedziałem się po koncercie w zakrystii dającej wytchnienie artystom, ukazały się już kaseta i płyta CD z pieśniami postnymi nagrane wcześniej techniką wielośladową. Dopiero jednak stojąc w przepastnej auli wypełnionej muzyką głosu można uzmysłowić sobie, jak trudno jest oddać te niuanse barwy na jakichkolwiek, choćby najdoskonalszych nośnikach.

Jeśli Was tam nie było - macie szansę usłyszeć "namiastkę", jeśli szczęśliwie uczestniczyliście w tym lub podobnym koncercie - tym łatwiej będziecie mogli powrócić wspomnieniami.

Skrót artykułu: 

Okres przedświąteczny to dobry czas na refleksję i do muzykowania. W stolicy obrodziło tego roku rozmaitymi występami pasyjnymi, chóralnymi lub instrumentalnymi. Chciałbym Wam tu opowiedzieć o występie solowym - śpiewała Antonina Krzysztoń, a było to 30 marca A.D. 1999. Wstęp był "wolny", natomiast zbierane były dobrowolne datki na Warszawskie Hospicjum dla Dzieci. Tradycyjne pieśni postne i gorzkie żale w jej wykonaniu sprawiły, że w kościele św. Marcina na Starym Mieście w Warszawie we wtorkowy wieczór wśród kilku setek osób zapanowała podniosła atmosfera tajemnicy.

Dział: 

Dodaj komentarz!