Sobótka

Zwyczaj wspólnego rozpalania ognia i zabaw przy nim, połączonych z tańcem w kręgu, skokami przez płomień, śpiewem i zalotami młodych, praktykowano na Lubelszczyźnie - podobnie jak w całej Polsce (z wyłączeniem tylko jej kresów zachodnich)1- w okresie letniego przesilenia słonecznego. Zwyczaj jest bardzo stary, poświadczony jako pogański przez Jana Długosza (XV w.), potem Macieja Stryjkowskiego i Marcina z Urzędowa (XVI w.)2, w XIX wieku przez Józefa Gluzińskiego3 i Oskara Kolberga (XIX w.)44. O żywotności zwyczaju jeszcze w ostatniej dekadzie XX wieku świadczą relacje zebrane przez współczesnych folklorystów i etnografów (Chmarę 1937, Peterę 2001, Adamowskiego 1991a, zob. bibliografia)5.

Obrzęd miał początkowo funkcje kultowe (rytuały na cześć dwu życiodajnych sił przyrody, ognia i wody) i magiczno-agrarne (rozpalenie ognia miało służyć urodzajom i zabezpieczeniu pól przed gradem), także oczyszczające (kąpiel w wodzie, skoki chłopców przez ogień); z czasem przyjął przede wszystkim funkcje społeczne, matrymonialne (puszczanie wianków na wodę) i zabawowe. Silny składnik erotyczny obrzędu (inicjacja seksualna młodzieży) powodował w przeszłości zwalczanie go przez Kościół. Walory poetyckie obrzędu i towarzyszących mu pieśni docenił Jan Kochanowski, autor pięknego poematu "Sobótka". Współcześnie w zmodyfikowanej wersji jest podtrzymywany głównie przez zespoły folklorystyczne6.

Przetrwały do naszych czasów także tradycyjne wierzenia dotyczące zachowania słońca w wigilię św. Jana Chrzciciela, 23 czerwca. Wedle przekazu zapisanego w roku 1996 od Zofii Sulikowskiej z Wojsławic, urodzonej w roku 1937, słońce w tym dniu "kąpie się" i należy je witać specjalną formułą:

"W dzień sobótki, na świętego Jana w wigilię, to słonko kąpie się. No takie, wie pani, w promieniach jest i białe, i różowe, to się obmywa. I jego się wita. "Witam cie słoneczko nowe", bo to już nowe słonko. Na drugi rok znów bedzie sie kąpać:

Witam cie, słoneczko nowe,
by nas nie bolały ani ręce, ani nogi.
Tak na łoniu, tak na błoniu,
daj nam, Panie Boże, zdrowie.

Trzy razy się żegna, to się wita słoneczko. Czemu [słońce] się kąpie? Bo wtenczas święty Jan Pana Jezusa krzcił w rzece. To wtenczas [Pan Jezus] się obmywał w rzece. To to sie mówi, że ono kąpie sie7.

Funkcjonują w naszym regionie dwa typy nazw omawianego zwyczaju: w części zachodniej Lubelszczyzny pojawia się nazwa sobótka (tak też na terenie północno-wschodniej Polski i w południowej Małopolsce, gdzie jednak sobótkę pali się na Zielone Świątki8), a w części środkowej i wschodniej naszego województwa (podobnie jak na Mazowszu, Podlasiu) kąpała i kupalnocka (sporadycznie palinocka).

Nazwa kąpała (zdrobniale też: kąpałeczka, kąpalineczka, a w wyniku skrzyżowania z nocą też: kąpanocka) jest polską repliką zapożyczonej ze wschodu kupały (znanej w tej formie wyrazowej w języku białoruskim, ukraińskim i rosyjskim) i ma przejrzystą motywację, etymologicznie wywodzi się od kąpać się. Uważano bowiem, że dopiero od dnia 24 czerwca (dla katolików dzień św. Jana Chrzciciela, dla prawosławnych dzień Jana / Iwana Kupały) można było już kąpać się w rzekach i jeziorach, bo dopiero wtedy woda była wystarczająco ciepła. Wyrażały to przysłowia: Na świętego Jana woda ogrzana9, Po świętym Janie kąp(aj) się w Sanie (z okolic Przemyśla, zasłyszane), niekiedy z dodatkową motywacją wierzeniową w duchu chrześcijańskim: Nie kąp się, póki święty Jan wody nie ochrzci, wariant: Już Jan ochrzcił wszystkie wody, odtąd wam nie będzie szkody10. Przysłowia te z jednej strony opierają się na starych wierzeniach o demonicznych istotach ukrytych w wodzie, z drugiej zaś nawiązują do chrztu Chrystusa dokonanego przez patrona dnia, św. Jana Chrzciciela.

Helena Gacanowa z Rozkopaczewa, urodzona w 1886 roku, mówiła w roku 1961 o zwyczaju już w czasie przeszłym:

Kumpała na święty Jän, jak przysed święty Jan, to dziewcęta przed wiecorem sie zbierali i wili wianuszki. Jesce ja jäm pomogała wić. I sie to cała gromada zbierała. Chłopców i dziewcyn. A chłopcy drzewo szikowali, dziewcęta se po dwa wianuszki wili ze świeckami. Tam sie - orzech sie włozyło, misecka orzecha włoskiego tak, ji świck? sie postawiło, i uón pływał ze świcku, i późnij śli, näjpierw przy uogniu śpiewali chłopcy. Takie byli jinne, ze skakali bez ten uogień. Skakali. W to, ji w to, ji nazad. Wzieni sobie skrzypka, toncyli przy täm uognisku ładnie, i śpiewali tyj kumpały. Śpiewali, a późni pośli na wodä, wiänki puscać. Przecie to ji teraz w Warszawie - jileż to tych wianków puszcajo!11

Świętojańskie praktyki obejmowały także przygotowania. W wigilię św. Jana dziewczęta i kobiety zbierały różne zioła, gałązki drzew i maiły nimi strzechy domów. Powszechnie wtykano w strzechy liście łopianu, bylicę, gałązki bzu czarnego i brzozy. Roślin zakładanych na budynki i wieszanych na płotach używano do różnych zabiegów leczniczych i magicznych. Liście łopianu szczególnie pomocne miały być na ból głowy (powszechne). Zaparzane z mlekiem podawano dzieciom, gdy miały boleści żołądka (Borysów). W liściach łopianu i leszczyny kąpano również chore dzieci (Żurawce). W Olszynce, gdy kogoś bolało gardło, rozparzone liście łopianu przykładano na szyję. Gałązki leszczyny i olchy chroniły przed nieprzewidzianymi klęskami. W Dąbrownicy, Harasiukach, Niedzieliskach wierzono, że gałązki leszczyny zatknięte w wigilię św. Jana na czterech rogach dachu będą chronić od grzmotów, od nawałnic. W Harasiukach mówiono także, że Matka Boska strzeże domu, bo to jej drzewo.

Ciekawym zwyczajem zanotowanym w Żurawcach praktykowanym w wigilię św. Jana Chrzciciela, był zwyczaj robienia krzyżyków z drzewa sosnowego i zatykania ich we wrotach i oknach, aby chroniły od burzy i gradu. Krzyżyki te ozdabiano mirtem i barwinkiem.

Wigilię św. Jana uważano również za dzień odpowiedni do wykonywania różnych zabiegów związanych z wegetacją roślin. Kobiety w tym dniu wiązały węzły na szczycie cebuli i czosnku, aby lepiej wiązały się główki i okopywały kapustę, aby porosły duże głowy (powszechne). Gałązki leszczyny wtykano w łany zboża, aby go wichura nie powaliła (Andrzejówka, Bukowa, Dąbrowica), łopian natomiast w zagony lnu, aby rósł duzy (Celiny, Nurzyna, Wnętrze).

Najważniejszą rolę w uroczystości sobótkowej odgrywało palenie ognia. Dawniej przed zapaleniem ognia sobótkowego gaszono we wsi wszystkie ogniska i poza wsią, najczęściej nad wodą lub na wzgórzach i polanach leśnych, rozpalano nowy, żywy ogień, od którego rozniecano ogień w domach. Do ognia wrzucano zioła o znaczeniu leczniczym lub magicznym, takie jak bylicę, pokrzywę czy piołun, wierząc, że uchronią od choroby i niepowodzenia. Ogień nadto miał moc odwracania zarazy i chorób od bydła. Dlatego też często przepędzano przez sobótkowe ogniska bydło.

Znaczenie wegetacyjne miał skok przez ogień - im wyższy skok, tym większe zboże i len. Im większa była zabawa i wrzawa, tym większy miał być urodzaj wszystkich plonów12.

W Krakowskiem przenoszono przez ogień panny, w Poznańskiem łączono ze skokami panien też wróżby o rychłym zamążpójściu13. Wedle wierzenia zapisanego na Mazowszu14 kobieta, która nie przychodzi do ognia świętojańskiego jest czarownicą.

Palenie ogni było łączone z wiciem i opuszczaniem na wodę wianków, co miało funkcje matrymonialne.

W wigilię św. Jana, przed wschodem słońca dziewczęta puszczały na wodę po dwa wianki uwite z różnych ziół (macierzanki, rozchodnika, rumianku lub mirtu), które miały nie tylko chronić je od chorób i nieszczęść, lecz także miały przynosić upragnione szczęście małżeńskie. Przed wrzuceniem do wody przymocowywały wianki na dwóch drewienkach złożonych na krzyż i podpisywały je swoim imieniem i upatrzonego chłopca. Następnie zapalały świeczkę i puszczały na wodę, pilnie obserwując zachowanie się wianków na rzece. Jeśli wianki się zeszły ze sobą, przepowiadano dziewczynie, że zejdzie się z chłopcem. Gdy rozchodziły się, wróżono, że pozostanie przez dłuższy czas w panieństwie. Najwięcej smutku budziły tonące wianki, gdyż wróżyły śmierć swej właścicielce lub upatrzonemu chłopcu15.

Repertuar pieśni wykonywanych w ramach obrzędu sobótki jest niezbyt duży, wyraźnie wygasający, a przy tym jego granice nie są wyraźnie zakreślone. Za "kanoniczny" można uznać zespół tych pieśni, które są wyraźnie związane tematycznie i funkcjonalnie z samym obrzędem, jego rekwizytami, uczestnikami (dziewczyną, chłopcem), patronami (święty, biały, sobótkowy Jan), zachowaniami.

Są to pieśni inicjujące obrzęd, kierowane do świętego Jana, mówiące o spotkaniu młodych i zalotach, częstowaniu piwkiem i winem, rajeniu żony kawalerowi i wydawaniu dziewczyny za mąż, o szukaniu żony dla chłopca wyśmiewające starego zalotnika.

Włączamy do tego zespołu także pieśń o incipicie Przeleciał sokół przez pański pokój, którą jako sobótkową kilkakrotnie notował Oskar Kolberg16 i którą do sobótkowych w prezentacji folkloru wielkopolskiego zaliczyła Jadwiga Sobieska17.

Drugi zespół motywów dotyczy puszczania wianków. Pieśń o incipicie W polu lipeńka - wysoko oceniona przez Krzyżanowskiego za wyjątkową wartość artystyczną - pojawia się wprawdzie na Lubelszczyźnie już tylko w obiegu pozaobrzędowym, stała się pieśnią popularną, jednak wedle Glogera była nad Narwią śpiewana przy puszczaniu wianków18, dlatego także ją włączamy do repertuaru sobótkowego.

Wyróżnia się pieśń 366 z podlaskiego Dobrynia, z motywem kopania studni i szukania życiodajnej wody. Jest to polski "paratekst" pierwotnego tekstu ukraińskiego, jak w wywiadzie z roku 2002 stwierdziła sama wykonawczyni19, która jednak nie potrafiła już przypomnieć sobie ukraińskiego oryginału.

Poza tym nielicznym zespołem kanonicznym, w czasie zabawy sobótkowej mogły być - i były - wykonywane także różne pieśni o szerszym zasięgu, zalotne, miłosne i weselne, i niekoniecznie wynikało to z rozchwiania formy (jak uważała Sobieska)20, raczej z naturalnej swobody przystosowywania do sytuacji tekstów podobnych tematycznie.


Niniejszy artykuł pochodzi z tomu Polska Pieśń i Muzyka Ludowa. ródła i materiały, redaktor serii Ludwik Bielawski, Tom 4 Lubelskie, część I - Pieśni i obrzędy doroczne, redaktor tomu Jerzy Bartmiński, Lublin 2011.

Przypisy:

1 Por. Klimaszewska 1981, s. 145.
2 "Tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać niewiasty [...], czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc ogień deskami, aby była prawa świętość diabelska. Tamże śpiewają pieśni plugawe, tańcując, a diabeł też skacze, raduje się, że mu krześcijanie czynią modłę i chwałę, a o miłego Boga nie dbają, albowiem w dzień Świętego Jana wieśniaków przy chwale miłego Boga żadnego nie będzie, a około sobótki wszyscy będą czynić rozmaite złości." Marcin z Urzędowa, Herbarz polski, tj. o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i innych rzeczy do lekarstw należących, księgi dwoje. Kraków 1565, s. 32; cyt. za: Sobieska 1972, s. 298.
3 "Chłopcy i dziewczęta pasąc bydło i trzodę rozpalali wielki ogień, albo ustawiali kopiec z drzewa i osypywali go ziemią, od spodu zaś zapalali. Dookoła płonąćego ognia tańczono śpiewając odpowiednie pieśni i przyśpiewki. O ile posiadali owoce dzikiego kasztana - wrzucali je w ognisko, w którym rozparzone, rozsadzając skorupę, strzelały w górę, rozrzucając dookoła węgle i płonące gałązki. Wtedy młodzież skakała przez płonące ognisko wśród śmiechu, radości i śpiewu." J. Gluziński 1856 (cyt. za: Petera 1995, s. 56).
4 Dokumentację zwyczaju podał Kolberg w następujących tomach swego "Ludu": t. 2 Sandomierskie, s. 108-122; t. 5 Krakowskie, s. 295-296; t. 16 Lubelskie, s. 119-120; t.19 Kieleckie, s. 192-193; t. 20 Radomskie, s. 110-120; t. 23 Kaliskie nr 57; t. 33 Chełmskie, s. 147-153; z Mazowsza: t. 24, s. 177-183; t. 26, s. 82-86, t. 27, s. 134-137; t. 28, s. 91-98.
5 Dobry przegląd najstarszej dokumentacji i zarys dziejów obrzędu podała Jadwiga Sobieska (1972, s. 296-302).
6 Sens kulturowy zwyczaju jako święta słońca, ognia i wody oraz miłości opisali w swych pracach Zygmunt Gloger (Encyklopedia Staropolska, t. IV), Kazimierz Moszyński (1939 s. 1511), Julian Krzyżanowski (1965, s. 380-383), z nowszych - Agapkina (2002a, s. 562; Agapkina 2002b [hasło: "kupanie" s. 272-273].
7 Zapis z 19 sierpnia 1996 roku; TN UMCS t. 1087A.
8 Zob. Kozioł, Szadura 1996, s. 286.
9 Stelmachowska 1933, s. 177.
10 NKPP pod hasłem: Jan Św. Chrzciciel (24.VI.) 27a.
11 Zapis z roku 1961, TN UMCS 16A, zob. Bartmiński, Mazur, 1978, s. 28.
12 Zob. Petera 1995, s. 56.
13 Kozioł, Szadura, s. 289.
14 Kolberg 27 Mazowsze, s. 135.
15 Petera 1995, s. 57.
16 Kolberg 2 Sandomierskie nr 137; Kolberg 20 Radomskie nr 58; Kolberg 24 Mazowsze nr 68; Kolberg 23 Kaliskie nr 57.
17 Sobieska 1972, s. 304 i nast.
18 Gloger ES s. 431.
19 TN UMCS 1417.
20 Sobieska 1972, s. 303.


Bibliografia:

J. Adamowski, Nadbużańskie sobótki, [w:] Etnolingwistyka 4. 1991, s. 105-113.
T. Agapkina, Mifopoetičeskie osnovy slavjanskogo narodnogo kalendarja. Vesenne-letnij cikl. Moskva: "Indrik" 2002.
T. Agapkina, Kupanie, [w:] Slavjanskaja mifologija. Enciklopedičeskij slovar. A-Ja, red. S. M. Tolstaja, wyd. 2 poprawione i uzupełnione, Moskva: Meždunarodnye otnošenija 2002, s. 272-273.
J. Bartmiński, Lubelskie sobótki i pieśni sobótkowe, [w:] Tradycja i współczesność. Folklor - Język - Kultura. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Karolowi Danielowi Kadłubcowi. Praca zbiorowa pod red. D. Czubali, M. Miczki-Pajestki, Bielsko-Biała, Wydaw. Akademii Techniczno-Humanistycznej 2009, s. 119-129.
J. Bartmiński, J. Mazur, Teksty gwarowe z Lubelszczyzny, Wrocław 1978, Zakład Narodowy Ossolińskich, Wydaw. Polskiej Akademii Nauk, s. 28.
J. Chmara, red., Lubelska pieśń ludowa. Część I. Opracowali W. Batko, F. Chanaj, S. Myśliński, J. Rafalski, I. Smaga, E. Sokalski, Z. Todys, S. Wiciński, Lwów - Warszawa, Książnica Atlas 1937, 96 s.
H. M. Choraczyńska, Analiza morfologiczna jako podstawa systematyki tekstów (na przykładzie ludowych pieśni wiosennych), Lublin UMCS 2002. Praca magisterska pod kierunkiem dr Stanisławy Niebrzegowskiej-Bartmińskiej, 141 s.
Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, ze wstępem J. Krzyżanowskiego, Warszawa, Wiedza Powszechna 1972, T. 1. A-D, 816 s.; T. 2. D-K, 332 s.; T. 3. K-P, 350 s.; T. 4. P-Ż, 532 s. [hasła: "sobótka", "wieniec"].
J. Klimaszewska, Doroczne obrzędy ludowe, [w:] Etnografia Polski. Przemiany kultury ludowej, T. 2. pod red. M. Biernackiej, M. Frankowskiej, W. Paprockiej, Wrocław i in., 1981, s. 140-146.
Kolberg Oskar, Dzieła wszystkie, Wrocław: T. 2. Sandomierskie, s. 108-122, 1962; T. 5. Krakowskie, s. 295-296, 1962; T. 16. Lubelskie, s. 119-120, 1962; T. 19. Kieleckie, s. 192-193, 1963; T. 20. Radomskie, s. 110-120, 1963; T. 23. Kaliskie, nr 57, 1964; T. 24. Mazowsze, s. 177-183, 1963; T. 26. Mazowsze, s. 82-86, 1963; T. 27. Mazowsze, s. 134-137, 1964; T. 28. Mazowsze, s. 91-98, 1964; T. 33. Chełmskie, s. 147-153, 1964.
M. Kozioł, J. Szadura, Ogień sobótkowy, [w:] Słownik stereotypów i symboli ludowych, 1996, s. 286-289.
J. Krzyżanowski, red., Słownik folkloru polskiego, Warszawa 1965, Wiedza Powszechna, s. 380-383 [hasło: "sobótka"].
K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian. Część 2. Kultura duchowa. Zeszyt 2., Kraków i in. 1939, Polska Akademia Umiejętności, s. 1511-1514.
Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich, w oparciu o dzieło Samuela Adalberga opracował Zespół Redakcyjny pod kierunkiem J. Krzyżanowskiego, Warszawa, T. 1., 1969, T. 2., 1970, T. 3., 1972, T. 4., 1978, [hasło: "Jan św. Chrzciciel" 227a].
J. Petera, Sobótki na Lubelszczyźnie, Twórczość Ludowa 1995, nr 2-3, s. 56-57.
J. Sobieska, Ze studiów nad folklorem muzycznym Wielkopolski, Kraków 1972, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, s. 296-302.
B. Stelmachowska, Rok obrzędowy na Pomorzu, Toruń 1933, Wydaw. Instytutu Bałtyckiego, s. 177.
Skrót artykułu: 

Zwyczaj wspólnego rozpalania ognia i zabaw przy nim, połączonych z tańcem w kręgu, skokami przez płomień, śpiewem i zalotami młodych, praktykowano na Lubelszczyźnie – podobnie jak w całej Polsce (z wyłączeniem tylko jej kresów zachodnich)– w okresie letniego przesilenia słonecznego. Zwyczaj jest bardzo stary, poświadczony jako pogański przez Jana Długosza (XV w.), potem Macieja Stryjkowskiego i Marcina z Urzędowa (XVI w.), w XIX wieku przez Józefa Gluzińskiego i Oskara Kolberga (XIX w.).

Dział: 

Dodaj komentarz!