Smutny kraj smutnych urzêdników (Folk a sprawa polska)

Rzadko zdarza się taki weekend w Poznaniu. W pierwszej połowie marca jednego dnia zagrali Balkan Sevdah, Trebunie - Tutki z Voo Voo i - ponoć jeszcze - Beltaine. Dzień później Psio Crew. Udało mi się posłuchać i Trebuniów i Psio Crwi. To były dwa bardzo udane koncerty, z muzyką wprost czerpiącą ze źródeł, a zarazem mówiącą bardzo współczesnym językiem. Z twórczością szanującą przeszłość, ale jednocześnie nie bojącą się współczesności - także rozumianej jako dialog z różnymi nurtami i stylami muzykowania.

Na obu koncertach nie było wielkich tłumów, ale była dość liczna, świetnie reagująca publiczność. Wydawałoby się więc, że muzyka folkowa kwitnie, że na stałe weszła do koncertowej codzienności, że nie potrzebuje uzasadnień, tłumaczeń, bo stała się po prostu jednym z elementów muzycznego pejzażu. I chyba rzeczywiście tak jest, choć jednak ciągle coś psuje jasną perspektywę.

Oto bowiem w tym samym czasie pojawia się informacja, że (oględnie mówiąc) brana jest pod uwagę likwidacja Radiowego Centrum Kultury Ludowej. A więc instytucji, która jest symbolem dbałości o tradycyjną kulturę i folk.

Nagle okazuje się, że jest ona zbędna, niepotrzebna. Podobnie jak drugi program Polskiego Radia - jego zasięg chcą zredukować do poziomu słuchalności osiedlowego radiowęzła. Pytanie, komu na tym zależy, jest w tym przypadku o tyle rozstrzygnięte, że autorzy owych koncepcji (przynajmniej w części) przyznają się do nich. Bardziej intrygujące jest inne pytanie: dlaczego? O co tu chodzi? I tu każdy pewnie będzie miał swoje koncepcje. Choć doraźna, mizerna zresztą, polityka zdaje się być jednym z właściwych kierunków rozważań. Zastanawia fakt, że już nawet listek figowy "misji mediów publicznych" nie jest używany. Wszak i Dwójka, i RCKL są - wydawałoby się - wymarzonymi argumentami, by pokazać oponentom "zobaczcie, dbamy o kulturę tzw. wysoką i o polską tradycję". Może jednak szkoda już czasu na konwenanse. Przecież "tu już Wersal się skończył" - jak miał powiedzieć jeden z wodzów naszego nowego, wspaniałego świata. Być może jego polityczni przyjaciele upowszechniają tę osobliwą myśl przewodnią we wszystkich dziedzinach? A może nie czas w radiu na poezję i oberki, bo trzeba nam raczej rewolucyjnych manifestów i marszowej muzyki?

Cóż tu jeszcze dodać? Chyba niemal każdy w tym kraju, kto bliżej zetknął się ze sceną folkową wie, jak bezcenną instytucją, prawdziwym mecenasem było (oby mogło być nadal) Radiowe Centrum Kultury Ludowej. Można iść tropem nagrań: nie tylko przesłuchując pomnikową serię Muzyka ródeł, ale i choćby przeglądając okładki folkowych albumów, na większości których znajdziemy logo RCKL. Można iść tropem historii festiwalu Nowa Tradycja (i ogromnej ilości poza festiwalowych koncertów), które stały się miejscem spotkań z wielką muzyką tworzoną w naszym kraju i poza jego granicami. Można iść tropem niezliczonych nagrań muzyków ludowych, setek godzin audycji, które formowały wyobrażenie o świecie i muzyce wielu, wielu ludzi. Można wyliczać dziesiątki ważnych polskich zespołów, które - dzięki przestrzeni tworzonej przez RCKL - znajdowały swój głos, styl, zyskiwały wiarę w sens muzykowania...

Fakt, że potem niektóre z nich odnosiły większe sukcesy gdzieś w wielkim świecie niż w kraju, jest już innym rozdziałem tej samej historii, która każe nam dziś lękać się o los RCKL. Opowieści o destrukcyjnych ciągotach decydentów i braku wrażliwości tzw. statystycznego słuchacza?

Wiem, że rozpędzonego folkowego żywiołu nie da się zatrzymać żadnym, najbardziej nawet ważnym, urzędniczym zapisem. I - cokolwiek by się dalej nie działo - to jest to jedna z największych dotychczasowych zasług Radiowego Centrum Kultury Ludowej pod przywództwem Marii Baliszewskiej.

Skrót artykułu: 

Rzadko zdarza się taki weekend w Poznaniu. W pierwszej połowie marca jednego dnia zagrali Balkan Sevdah, Trebunie - Tutki z Voo Voo i - ponoć jeszcze - Beltaine. Dzień później Psio Crew. Udało mi się posłuchać i Trebuniów i Psio Crwi. To były dwa bardzo udane koncerty, z muzyką wprost czerpiącą ze źródeł, a zarazem mówiącą bardzo współczesnym językiem. Z twórczością szanującą przeszłość, ale jednocześnie nie bojącą się współczesności.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!