Trzy ciężarne kobiety (drzeworyt), źródło: Artzneybuch köstlich für mancherley Kranckheit..., Erfurt 1546, nlb. / Wikimedia / Wellcome Collection
Dwie kreski na teście ciążowym – radość, ekscytacja, bomba pozytywnych emocji, ale i lęków, obaw o przyszłość, poczucie odpowiedzialności za siebie i maleństwo. Co teraz? Jakie będzie? Kim będzie? Burza pytań i trosk chyba nie ma końca.
Przyszła matka staje się osobą wyjątkową, należy się o nią troszczyć, pomagać jej, spełniać zachcianki. Współcześnie status ciężarnej jest jednak inny niż dawniej. Przywileje przejawiają się w pierwszeństwie w kolejkach do różnych instytucji, kas czy w środkach komunikacji publicznej. Ciąża daje kobiecie wiele korzyści, ale jeszcze całkiem niedawno w kulturze tradycyjnej kobieta ciężarna była uznawana za nieczystą, gdyż znajdowała się w fazie przejścia. Działo się tak za sprawą płodu, który będąc na pograniczu „tego” i „tamtego” świata, był narażony na ataki istot nadprzyrodzonych. Tym samym kobieta brzemienna stawała się niebezpieczna, niechciana, budziła respekt i lęk. Mimo to, jak pisze Henryk Biegeleisen, „ciąża uchodzi u wszystkich ludów za stan wyjątkowy, niesamowity, domagający się pewnej odrębności w traktowaniu. Pomimo podrzędnego stanowiska kobiety z ludu polskiego i ciężkiej doli jej jako żony, matki i gospodyni dla brzemiennej mają osobliwsze względy”. Ludzie woleli unikać kontaktu z taką kobietą, by nie sprowadzić na swój dom nieszczęścia, a często też i na przyszłą matkę. Odmowa czegokolwiek ciężarnej miała przynosić jednoznaczny skutek, nieść ze sobą problemy. Wierzono powszechnie, że kobieta jest „nieczysta” z powodu ciąży, dlatego nie powinna piec chleba, by nie skalać świętości pokarmu, podobnie rzecz się miała w kwestii ciasta drożdżowego. W Polsce były też rejony, w których zabraniano ciężarnej uczestniczyć w żniwach, by zabezpieczyć ziarno przed skalaniem. Zboże uznawane jest przecież za najcenniejszy płód ziemi. By ziemia przynosiła czyste plony, po polach nie powinna się zatem przechadzać kobieta spodziewająca się potomstwa. Myślę, że poza przykrym uczuciem alienacji, kobiety te nie czuły się szczególnie niezadowolone z faktu, iż omija je ciężka praca fizyczna i do tego w pełnym słońcu. Ciężarne nie mogły także uczestniczyć w wyrabianiu wędlin, by nie zaszkodzić ich jakości. Przyszłym matkom zakazywano dotykać świeżego mięsa, żeby się nie zepsuło. Kiszenie kapusty i ogórków także nie wchodziło w grę. Ciekawym był zakaz przechodzenia przez wodę, by jej nie skazić, jak również nie narażać siebie i dziecka na ataki złego.
Przyszłą matkę izolowano także od działań społecznych, nie mogła chodzić na śluby i wesela. Nie było mowy o pełnieniu przez nią jakiejkolwiek funkcji na uroczystości zaślubin. Gdyby wystąpiła w roli druhny czy starościny, w myśl zasady konkurencyjności mogłaby odebrać szczęście młodej parze młodej. Nie mogła zostać także matką chrzestną, by nie profanować świętości Kościoła i sakramentu. Ale to nie jedyny powód – ludzie obawiali się, że płód w łonie matki odbierze szczęście dziecku już urodzonemu albo odwrotnie, dziecko chrzczone odbierze szczęście temu, które dopiero ma przyjść na świat. Przyczyną takiego myślenia było przekonanie, że dzieci podczas takiej uroczystości „znajdowały się” na granicy światów. Chrzczone przechodziło przez bramę sakramentu do świata czystego, a płód rozwijał się stopniowo w łonie matki. Sądzę, że nikt nie sprzeciwiał się wówczas tym zasadom i pokornie się z nimi godził. W myśl tych kulturowych reguł kobieta ciężarna unikała także kontaktu z innymi ciężarnymi, zwierzętami i roślinami, by nie odebrać energii do rozwoju życia. Obecność przyszłej matki mogła przynieść opłakane skutki, przede wszystkim brak pożywienia dla domowników i nowego członka rodziny. Moja babcia mówiła, że tam, gdzie jest na polu nieurodzaj, to brzemienna była. Z racji tego, że człowiek zazwyczaj wygrywał w „walce na płody” z przyrodą, zdarzały się ciężkie (chude) lata. Więc by odpowiedzialność za niepowodzenie rolnicze nie spadła na przyszłą matkę, unikała ona sytuacji, w których mogłaby sprowadzić jakieś nieszczęście. Skoro kobieta przy nadziei stanowiła zagrożenie dla innych organizmów, to co mogło się wydarzyć, gdy spotkały się dwie lub więcej ciężarnych kobiet? Burza! A na pewno ulewny deszcz. Niektóre z tych przesądów przetrwały do współczesności, szczególnie dotyczące kwestii obrzędów weselnych i chrztów. Warto więc poprosić potencjalną starszą druhnę czy matkę chrzestną o zrobienie testu ciążowego. Tak na wszelki wypadek.
Małgorzata Słowik
Sugerowane cytowanie: M. Słowik, Siła testu, "Pismo Folkowe" 2021, nr 155 (4), s. 31.
Dwie kreski na teście ciążowym – radość, ekscytacja, bomba pozytywnych emocji, ale i lęków, obaw o przyszłość, poczucie odpowiedzialności za siebie i maleństwo. Co teraz? Jakie będzie? Kim będzie? Burza pytań i trosk chyba nie ma końca.
Trzy ciężarne kobiety (drzeworyt), źródło: Artzneybuch köstlich für mancherley Kranckheit..., Erfurt 1546, nlb. / Wikimedia / Wellcome Collection