S.I.E. budzi ogień

Taniec towarzyszy nam od zarania dziejów. Jest sposobem na celebrowanie łączności z Bogiem/wszechświatem, przebłagalnym rytuałem – modlitwą o deszcz czy o dobre plony, „pokazem” witalności i narzędziem erotyki – pomaga uwieść drugą osobę. Jest demonstracją kobiecych wdzięków i męskiej siły. Naszym przodkom służył również za element integrujący członków plemienia. Taniec bywał także środkiem rozwiązywania konfliktów, formą walki (np. wywodząca się z Brazylii capoeira). Od zawsze ruch w połączeniu z dźwiękami wyrażał radość, wyzwalał głęboko zakorzenione w nas pierwotne instynkty, uwalniał emocje.
A gdyby tak współcześni tancerze mogli pokazywać się nie tylko na turniejach – kojarzących się ze sztywnymi regułami i ocenami, z napięciem i rywalizacją? Gdyby mogli poruszać się przede wszystkim w zgodzie z własnym temperamentem, z tym, co czują tu i teraz? Zbieranie takich doświadczeń jest możliwe. Muzycy ze Studium Instrumentów Etnicznych akompaniują, tworząc muzykę na żywo na warsztatach otwartych dla młodych tancerzy. S.I.E. współpracuje ze szkołą tańca Sukces z Jaworzna oraz warszawską Dancers United Przemysława Łowickiego. Warto wspomnieć, że to właśnie od jego propozycji wszystko się zaczęło. Teraz warszawscy tancerze i skarżyscy bębniarze spotykają się regularnie.
Ja do tej pory atmosferę tanecznych „Praktisów” znałam jedynie z opowieści i filmików, rozpowszechnianych w mediach społecznościowych. Bardzo chciałam się przekonać, jak to wygląda na żywo. I nadarzyła się okazja. Na początku czerwca w Skarżysku-Kamiennej odbyły się zajęcia z udziałem uczniów tamtejszej szkoły tańca – Respect Dance. A zagrali oczywiście przedstawiciele zespołu Studium Instrumentów Etnicznych – Martyna Dolęga, Ewelina Michnicka, Piotr „Stiff” Stefański oraz Zbigniew Graliński. Warsztaty nazwano Praktis – od angielskiego słowa „practice”, czyli próba, ćwiczenie. Każdy chętny mógł trenować swoje umiejętności oraz prezentować je przed publicznością. Tancerze i muzycy na warsztat wzięli tak zwaną wielką piątkę standardowych tańców afrokubańskich, czyli cha-chę, sambę , rumbę, paso doble i jive’a. Grano rytmy rozpropagowane m.in. przez Carlosa Santanę – („Oye Como Va” , „Jin Go Lo Ba”) oraz Sergio Mendesa – („Magalenha”).
Skupmy się jednak na warstwie duchowej – na emocjach. Z punktu widzenia obserwatora patrzenie na tancerzy poruszających się do „żywej” muzyki było wręcz niesamowitym przeżyciem! Dzika, niewyczerpalna wprost energia, którą muzycy i tancerze przez cały czas wymieniali się wzajemnie. Giętkie, kocie ruchy, błysk pasji w oczach… Jeden utwór mógł trwać 20–30 minut bez przerwy, co w innych warunkach wydawałoby się wyczerpujące. Tym razem sytuacja była nadzwyczajna. Zajęcia stały się przepływem czystej, naturalnej i niczym nieskrępowanej siły, która napełniła wszystkich dokoła. Tancerze na parkiecie „zapamiętali się” – miałam wrażenie, że na moment zapomnieli o wyuczonych gestach i pozach, o liczeniu kroków. Dali się ponieść chwili, słuchali własnej intuicji. Podobny stan osiągnęli bębniarze. Nie, oni nie grali na bębnach, oni w nie bili! A robili to z prawdziwą radością oraz z niezwykłym wyczuciem klimatu Brazylii, Afryki czy Kuby.
„Praktisy z S.I.E.” odbywają się w wielu miejscach w kraju. Kolejne rozpoczną się w piątek 16 listopada w Tęgoborzu – w ramach wydarzenia Camp Ponad Podziałami.

Nina Orczyk

Skrót artykułu: 

A gdyby tak współcześni tancerze mogli pokazywać się nie tylko na turniejach – kojarzących się ze sztywnymi regułami i ocenami, z napięciem i rywalizacją? Gdyby mogli poruszać się przede wszystkim w zgodzie z własnym temperamentem, z tym, co czują tu i teraz? Zbieranie takich doświadczeń jest możliwe. Muzycy ze Studium Instrumentów Etnicznych akompaniują, tworząc muzykę na żywo na warsztatach otwartych dla młodych tancerzy. S.I.E. współpracuje ze szkołą tańca Sukces z Jaworzna oraz warszawską Dancers United Przemysława Łowickiego.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!