Siadaj i słuchaj!

Warszawa Wschodnia

Okoliczności powstawania płyty są tak zawiłe i barwne, że opowiadanie o nich stało się niemal równoważne z samymi nagraniami. Jedna z historii opowiada o zakochanej w rosyjskiej wsi Podserednieje amerykańskiej pieśniarce, Mary Reichert, inna – o inicjatywach etnomuzykolożki Wiery Nikitiny, która już w latach 80. XX wieku zaczęła dokumentować swoistości wokalne tej miejscowości. Dla pasjonatów muzyki tradycyjnej zespół Warszawa Wschodnia jest tym, czym Kapela ze Wsi Warszawa dla środowiska folkowego. To śpiewacy zajmujący się dokumentacją, rekonstrukcją i wykonywaniem repertuaru polskiego, ukraińskiego, rosyjskiego, często z zachowaniem kontekstu kulturowego. Dość wspomnieć, że czynią to od wielu już lat, m. in. w ramach działalności Międzynarodowej Letniej Szkoły Muzyki Tradycyjnej organizowanej przez Fundację „Muzyka Kresów”, ale tym razem zrodziło się coś zupełnie wyjątkowego. „Ławeczka” jest efektem wieloletniego projektu mającego na celu ukazanie zrekonstruowanych śpiewów, które w specyficznej formie zachowały się w jednej z wsi sąsiadujących z ukraińskim Polesiem. Rosyjska miejscowość Podserednieje (Przyoskole, obwód biełgorodzki, rejon aleksiejewski) jest enklawą bogatych tradycji tzw. improwizowanego śpiewu polifonicznego1. Ewdokija Timofiejewna Popowa, jako kontynuatorka tradycji wokalnej, opisuje ten rodzaj śpiewu w obrazowy sposób: „Nasze pieśni są skomplikowane. Głosy się przelewają, przeplatają. Trzeba patrzeć na to, jaka jest pieśń. Ale przede wszystkim trzeba przysłuchiwać się, jak idą głosy – kto się wznosi, a kto inaczej coś zrobi. Na jeden głos tak, na drugi inaczej, żeby się przelewało”. Podstawowe linie melodyczne w głosach są bardzo proste, ale mistrzostwo zaczyna się w budowaniu kolejnych wariantów. Improwizacja jest możliwa tylko dla tych śpiewaczek, które wykazują duże doświadczenie, wrażliwość i znajomość pozostałych uczestników. Można by zaryzykować stwierdzenie, że chyba nie ma piękniejszej formy muzykowania i przeżywania zarówno własnych, jak i wspólnych dla danej społeczności emocji.

Na album, który ukazał się w 2014 roku w ramach projektu Stowarzyszenia Panorama Kultur i przy pomocy finansowej Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, złożyły się dwa krążki. Pierwszy z nich zawiera autentyczne śpiewy wykonywane przez mieszkanki wspomnianej miejscowości, przedstawicielki kolejnego pokolenia urodzonego po II wojnie światowej. Na drugi krążek złożyły się śpiewy uczestników (bo są też i mężczyźni) wypraw terenowych, wspartych przez autorytety z zakresu pieśni tradycyjnych (Jagnę Knittel, Swietłanę Własową). Część incipitów zamieszczonych na obu płytach utworów pokrywa się, dzięki czemu można zestawić śpiew autentyczny z rekonstruowanym, porównać warianty, brzmienie, styl wykonawczy. Płyta nie jest łatwa do słuchania, trudno mówić o przeboju. Potrzebna jest otwartość na inną kulturę, wrażliwość i wyczulenie na ten rodzaj archaizmu, który nie musi, nie potrzebuje i nie chce być krystalicznie czysty, równy i dobrze brzmiący. Śpiewacy z Warszawy Wschodniej śpiewają lub (jak to określają mieszkanki Podseredniego) „grają pieśni” inaczej. I trzeba po prostu posłuchać, na czym ta różnica polega. Dla mniej doświadczonych w słuchaniu muzyki z odległego świata polecam rozpocząć poznawanie albumu od nagrań Warszawy Wschodniej. Są lżejsze, klarowniejsze i w pewnym stopniu pokazują, jak mógł brzmieć ten śpiew dawniej, wykonywany przez młodsze osoby. Repertuar zamieszczony na obu płytach jest zróżnicowany gatunkowo. Są tu pieśni liryczne, zwane przeciągłymi („Uż ty czornyj moj”), charakterystyczne dla tego obszaru utwory korowodowe (związane z prawosławnym świętem Trójcy, np. „W nas po ulice”) czy typowo obrzędowe – jak weselna „Wa poli lipuszka” i oczepinowa „Chmiel ty moj chmielinuszka”. Choć próżno szukać podobieństw melodycznych pomiędzy polskim a podserednieńskim repertuarem weselnym, to wzrusza wspólna słowiańska symbolika. Na uwagę zasługuje ostatnia pieśń z drugiej płyty. Jest to kołysanka balladowa „Tatary szli”, echo dawnej historii wsi związanej z najazdami tatarskimi. Jest to jedyne solistyczne wykonanie, ujmujące swą naturalnością mimo niełatwej linii melodycznej. Piękne zwieńczenie albumu! Szkoda, że nie zadbano o to, aby podać z imienia i nazwiska śpiewaków intonujących poszczególne pieśni. A przecież urok i swoistość tych śpiewów polega na indywidualnym brzmieniu każdego głosu. To jest jedna z istotnych różnic pomiędzy śpiewem tradycyjnym a chóralnym, w którym partie wykonywane przez osoby danego głosu powinny brzmieć tak samo. Autorka wstępu, Justyna Piernik, z trudem opracowała ogrom informacji, które udało się pozyskać w czasie trwania projektu. Zamieściła wiele świetnych wypowiedzi mieszkanek wsi Podserednieje, opisała znaczące osoby i okoliczności badań terenowych, oddając niezwykły klimat etnograficznych wojaży. Zabrakło mi jednak zarysu informacji o repertuarze, zwyczajach i specyfice regionu, czyli tego kontekstu kulturowego, z którym z pewnością zapoznali się uczestnicy jeszcze przed pierwszą wyprawą. A może fonosfera albumu będzie na tyle intrygująca dla słuchaczy, że sami podejmą trud zdobycia takich informacji?

Agata Kusto

1 Określenie śpiew polifoniczny niezbyt precyzyjnie oddaje istotę tej techniki. Jest to odmiana wielogłosowości, czyli współistnienia w tym samym czasie kilku linii melodycznych realizowanych wariantowo, którą można odnaleźć w odległych od siebie kręgach kulturowych.

Skrót artykułu: 

Okoliczności powstawania płyty są tak zawiłe i barwne, że opowiadanie o nich stało się niemal równoważne z samymi nagraniami. Jedna z historii opowiada o zakochanej w rosyjskiej wsi Podserednieje amerykańskiej pieśniarce, Mary Reichert, inna – o inicjatywach etnomuzykolożki Wiery Nikitiny, która już w latach 80. XX wieku zaczęła dokumentować swoistości wokalne tej miejscowości. Dla pasjonatów muzyki tradycyjnej zespół Warszawa Wschodnia jest tym, czym Kapela ze Wsi Warszawa dla środowiska folkowego. To śpiewacy zajmujący się dokumentacją, rekonstrukcją i wykonywaniem repertuaru polskiego, ukraińskiego, rosyjskiego, często z zachowaniem kontekstu kulturowego. Dość wspomnieć, że czynią to od wielu już lat, m. in. w ramach działalności Międzynarodowej Letniej Szkoły Muzyki Tradycyjnej organizowanej przez Fundację „Muzyka Kresów”, ale tym razem zrodziło się coś zupełnie wyjątkowego. „Ławeczka” jest efektem wieloletniego projektu mającego na celu ukazanie zrekonstruowanych śpiewów, które w specyficznej formie zachowały się w jednej z wsi sąsiadujących z ukraińskim Polesiem.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!