Serdeczność muzyki

Ten zespół koniecznie trzeba posłuchać i obejrzeć na żywo! Na tegorocznym festiwalu "Nowa Tradycja" Wołosi i Lasoniowie wygrali konkurs w cuglach. Zdobyli Grand Prix, nagrodę specjalną imienia Czesława Niemena, nagrodę publiczności "Burza Braw" oraz nagrodę indywidualną "Złote Gęśle" dla Krzysztofa Lasonia. Oprócz perfekcji wykonawczej muzycy na scenie prezentują misternie zaaranżowany show.

Marcin Czyż: Zgarnęliście prawie całą pulę nagród na festiwalu Polskiego Radia "Nowa Tradycja". Czy te wyróżnienia miały wpływ na ilość propozycji koncertowych?
Krzysztof Lasoń: Oczywiście, pojawiły się zaproszenia związane z tymi wyróżnieniami. Mimo te w dzisiejszych czasach każdy musi działać na własną rękę. Na scenie funkcjonuje duża świetnych zespołów. Otrzymaliśmy bardzo ważne dla nas propozycje, na przykład występ na festiwalu Europejskiej Unii Radiowej. Mamy również zagrać na kolejnej "Nowej Tradycji". Te koncerty są bardzo ważne! Jeśli chodzi o inne, to faktycznie, nasza nazwa, wcześniej właściwie kompletnie nieznana, zaczęła wzbudzać zainteresowanie.

M. Cz.: Czy uważacie, że kultura tradycyjna powinna być w jakiś szczególny sposób promowana?
K. L.: Na pewno tak! Szczególnie w naszym kraju, który jak wielokrotnie powtarzam posiada jedną z najbogatszych i najbardziej interesujących w skali całego świata tradycji muzycznych. Istnieje tyle różnych kierunków, różnych stylów, muzyka rozmaitych regionów gór, muzyka północnej Polski. Tylu wpływów nie ma w żadnym innym kraju na świecie, a o dziwo u nas właśnie sięga się do tej tradycji jeszcze dosyć rzadko. Był może okres boomu na tego typu muzykę kilka lat temu. My sięgamy po nią rzadko w porównaniu z takimi krajami jak Węgry, Rumunia, Czechy, Słowacja, a nawet Austria. Tam folklor jest mniej bogaty i ciekawy, a już na pewno nie tak inspirujący jak nasz. A jednak jest niezwykle ceniony, nawet w ośrodkach akademickich. Wiem to z własnego doświadczenia. Jako student uniwersytetu w Grazu widziałem jak profesorowie przychodzili w strojach ludowych na zajęcia. To nie były wykłady z folkloru, ale z fortepianu klasycznego. Tam cenią sobie własny folklor do tego stopnia, że strój ludowy jest akceptowany na równi ze strojem wizytowym jaki przystoi profesorom. To ukazuje wartość i miejsce kultury tradycyjnej na świecie. U nas jest ona na marginesie. Na pewno każda inicjatywa artystyczna i marketingowa mająca na celu zmianę tej sytuacji jest bardzo cenna.

M. Cz.: Czy Wasz pomysł na przenikanie się tradycji z muzyką klasyczną można potraktować jako ideę mającą na celu dotarcie do szerszego grona odbiorców?
Jan Kaczmarzyk: Jak Krzysiu [Krzysztof Lasoń] już wspomniał, kultura ludowa w Polsce została zostawiona sama sobie i w zasadzie prezentuje się ją się płytko, "festynowo". Wykorzystuje się zespoły do oprawy różnych wydarzeń, np. ognisk. Te kapele są zmuszone "stawać na głowie", by zadowolić, zabawić gości. Rzeczywiście, obecność muzyki klasycznej w naszym graniu, to nasz pomysł, by kulturę tradycyjną uchronić przed zapomnieniem. Nikt nie zrobi tego za nas, ludzi pasjonujących się tym obszarem dziedzictwa narodowego. Wszyscy wiemy jakie są dotacje czy wynagrodzenia dla ludzi, którzy się zajmują kulturą w Polsce. Szkoły się tym nie interesują. Są tylko ogniska jakieś pozaszkolne, "zajęcia pozalekcyjne". W innych krajach kondycja kultury ludowej jest traktowana bardzo serio, chociażby w związku z jej codzienną obecnością na uniwersytetach. U nas niestety królowała jedynie formuła cepelii - ale i on się już wyczerpała. Na szczęście istnieją jeszcze festiwale. Są to już stare imprezy z tradycją organizujące przeglądy i konkursy dla ludzi, którzy zajmują się tą kulturą. Oni przekazują źródłowość młodemu pokoleniu. Jestem zdania, że jeżeli obecne podejście do kultury tradycyjnej się nie zmieni, to narodowi podcięte zostaną korzenie i staniemy przed poważnym problemem.
Aneta Pepaś: Czy wiąże się to z komercją ? Da się zachowanie wartości, o których mówimy i równocześnie zarabiać na tym pieniądze?
K. L.: Trudno odpowiedzieć na to pytanie. W naszych poszukiwaniach zmierzających w kierunku folkloru interesuje nas serdeczność tej muzyki, jej siła wypływająca z serca. Zależy nam na bezpośrednim przekazie, pozbawionym nut, nieujętym w ramy formalne, jak to ma miejsce w muzyce poważnej czy klasycznej. Jest to propozycja stale żywa, w której najistotniejszy dla odbiorcy jest szczery i intrygujący przekaz. Myślę, że te cechy muzyki folkowej powodują, że jest chętnie przyjmowana przez szeroką publiczność. Trudno powiedzieć w jakim stopniu można to nazwać komercyjnością. Wydaje się, że nasza propozycja ma szanse zaistnienia dla różnej publiczności i faktycznie mamy tego przykłady. Zdarza się, że gramy przed ludźmi bardzo obytymi, ale i bardzo prostymi. Muzyka zawsze do nich dociera i to jest znakiem cieszącym nas najbardziej. Być może faktycznie potrafimy dotrzeć do szerszego grona.

M. Cz.: kiedy piszą o was krytycy muzyczni, bardzo często pada zdanie: "Barokowa maniera wykonawcza przypomina sposób wydobycia dźwięków dzisiejszych górali". Zgadzacie się z tym?
K. L.: Sformułowanie to w zasadzie wyszło od nas. Jako muzycy klasyczni chętnie eksperymentujemy i próbujemy na grunt tradycyjny przenosić różne utwory. Po prostu się bawimy. Kiedy wykonywaliśmy utwory barokowe one brzmiały one w naszym składzie instrumentalnym w sposób zbliżony do tego, co prezentują zespoły muzyki dawnej. Zauważyliśmy wtedy, że maniera wykonawcza jest pokrewna muzyce ludowej. Podobieństwo to polega na bliskości natury, która istnieje również w muzyce baroku. Przecież dopiero później zaczęto stosować środki typowo retoryczne, już sformułowane, przystosowane wibracje, odpowiednie ozdobniki. W epoce klasycyzmu wszystko było już bardzo uporządkowane. Forma zaczęła być ścisła, zamknięta w zdania muzyczne. W baroku ciągle jeszcze jesteśmy blisko źródeł aktywności muzycznej.

M.Cz.: Zostańmy jeszcze na chwilę przy związku muzyki klasycznej z muzyką tradycyjną. Obecnie obchodzimy Rok Chopinowski. Dorobek największego polskiego kompozytora bywa określany jako próba nadania muzyce tradycyjnej znamion sztuki wysokiej. Czy wasz pomysł artystyczny można rozumieć podobnie?
J. K.: Moim zdaniem kultura tradycyjna posiada wszystkie cechy kultury wysokiej. Widać to wyraźnie nie tylko w muzyce, ale także w budownictwie, kulturze wypasu. Mówiąc krótko, w kulturze duchowej i materialnej. Nie widzę sensu i uzasadnienia w stosowaniu podziału na kulturę niską, utożsamianą z tradycją i kulturę wysoką, utożsamianą z nowoczesnością. Dla mnie codzienne życie ludzi, tradycyjny rytm związany np. z obyczajami, to także kultura wysoka. Myślę, że geniusz Fryderyka Chopina polegał właśnie na tym, że w swojej muzyce w sposób organiczny łączył tradycję i nowoczesnością.
K. L.: Muzyka ludowa od zawsze inspirowała kompozytorów. To intrygujące i niezwykle ciekawe. Mój ojciec jest kompozytorem i wiem, że pomimo tego, że pomimo zapisu nutowego swoich utworów, niezwykle ceni wszelką spontaniczność jego wykonywania. Skłonność muzyków ludowych do improwizacji z pewnością oddziaływała na twórców wszystkich pokoleń. Można powiedzieć, że my podążyliśmy właśnie w tym kierunku. Po pierwsze, grając muzykę poważną opartą na pewnych wzorach, zawsze marzyliśmy o improwizacji. Po drugie, fascynowała nas zwłaszcza ta muzyka, która jest przede wszystkim pierwotna, z której wszystko pochodzi i która góruje nad naszym graniem swoją spontanicznością. Kiedyś wykonywanie muzyki klasycznej było o wiele bardziej swobodne. Każdy wykonawca miał własny styl. Dzisiaj bardziej jesteśmy podporządkowani ustalonym regułom, sztywnej precyzji. W jakimś stopniu te ograniczenia wymuszają nagrania płytowe. Moim zdaniem to problem dzisiejszej muzyki. Polega na skupianiu się na lepszym wykonywaniu kosztem utraty indywidualności. Dla naszego zespołu łączenie tradycji i folkloru jest rozwiązaniem tego problemu. Możemy powiedzieć, że muzyka tradycyjna przynosi ulgę w naszych zmaganiach z hegemonią precyzji.

Dziękuję bardzo za koncert i rozmowę!

Wywiad z zespołem Wołosi i Lasoniowie został przeprowadzony 6 czerwca, 2010 r. podczas Nocy Kultury w Lublinie. W ramach tego wydarzenia zespól koncertował w Pubie Czarna Owca. Składam podziękowania Anecie Pepaś za pomoc techniczną oraz udział w rozmowie.

Skrót artykułu: 

Ten zespół koniecznie trzeba posłuchać i obejrzeć na żywo! Na tegorocznym festiwalu "Nowa Tradycja" Wołosi i Lasoniowie wygrali konkurs w cuglach. Zdobyli Grand Prix, nagrodę specjalną imienia Czesława Niemena, nagrodę publiczności "Burza Braw" oraz nagrodę indywidualną "Złote Gęśle" dla Krzysztofa Lasonia. Oprócz perfekcji wykonawczej muzycy na scenie prezentują misternie zaaranżowany show.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!